W jednym z najświeższych, niewysychających źródeł inspiracji w sieci czyli portalu TED zaprezentowano niedawno świetną wypowiedź jednego z projektantów Google Art Project, przedsięwzięcia, o którym pisaliśmy już na muzeoblogu. Tym razem chcę zwrócić uwagę na kilka aspektów, jakie pojawiają się przy okazji tego wystąpienia, które jest dla mnie świetnym, skrótowym i logicznym przedstawieniem kluczowych pojęć uzasadniających wirtualizację dziedzictwa, zwłaszcza zaś tworzenia wirtualnych muzeów.
Specyfika omawianego projektu wiąże się co prawda wyłącznie z muzeami sztuk pięknych, a więc zagadnieniem muzeum sztuki, jednak pojawia się kilka słów kluczy determinujących pewien standard wirtualnego muzeum.
Najważniejsze słowo to DOSTĘP (ACCESS). Cała ideologia wirtualnych muzeów zahacza jakoś o kwestię dostępności i Amit Sood mówi o tym na samym wstępie swojej prezentacji. Wirtualizujemy po to, aby każdy miał dostęp do dóbr, które tradycyjnie są limitowane. Warto zwrócić uwagę na to, jak autor mówi o własności prezentowanego dziedzictwa. Ta kwestia wraca za każdym razem, gdy mowa o obywatelskim, demokratycznym wymiarze wirtualizacji.
Dwoma komplementarnymi słowami są: ODKRYWANIE (EXPLORATION) I ZABAWA (FUN). Jestem przekonana, że te trzy słowa doskonale ujmują sens tworzenia wirtualnych muzeów. W jaki sposób technologia pomaga w ich aplikacji?
Amit Sood demonstruje użycie prostego narzędzia ZOOM, które wraz z użyciem zaawansowanych technologii digitalizacyjnych, pozwala na przykład na odkrywanie szczegółów niewidocznych na pierwszy rzut okaz. Przykład narzuca się sam: Amit pokazuje jedno dzieło Breugla, który zresztą słynie z ukrywania małych i większych historyjek na swoich obrazach. Tutaj użycie narzędzia ZOOM pozwala na odkrycie jednej z takich anegdot.
Sood wspomina też o możliwości tworzenia kolekcji przez każdego użytkownika sieci zwracając uwagę na bardzo egalitarny aspekt ideologii wirtualizacji dziedzictwa. Kładzie także nacisk na inną, niezwykle interesująca kwestię, mianowicie ustawia DOŚWIADCZENIE (a nie wizytę) w wirtualnym muzeum muzeów w kontekście bezpośredniości. Tutaj nie tylko samemu wybierasz trasę zwiedzania, czas i obiekty. Tutaj możesz pobyć z dziełem tak blisko, żeby zobaczyć pociągnięcia pędzla. Stąd także Sood wyprowadza deklarację o „oddaniu sprawiedliwości twórcom” i „właściwej reprezentacji sztuki online”. Taka możliwość wirtualnego kontaktu z dziełami sztuki ma, jego zdaniem, nie tyle być repliką doświadczenia muzealnego, co uzupełniać je.
Owa komplementarność doświadczeń jest ostatnim słowem kluczem w tej miłej, nieformalnej prezentacji TED.
Dodaj komentarz