Na początek proponowanej przez mnie kolekcji zamieszczam fragment Koszmarnego Karolka, nieco przewrotnej książki o złośliwym chłopcu, który mimo, że zachowuje się koszmarnie wciąż wychodzi na swoje i za to chyba dzieci go kochają. Dodam, że nie popieram w pełni Koszmarnego Karolka, ale opowieść o muzeum pokazuje dobrze, jakie oczekiwania maja wobec tej instytucji (koszmarne) dzieci. Jasne, że to trochę przesadzony opis, ale może się pośmiejecie.
Cytuję za: Francesca Simon, Koszmarny Karolek i wszy, wyd. Znak, Kraków, 2008.
W końcu autobus skręcił do fabryki lodów. Już z daleka widać było gigantyczny lodowy rożek przymocowany do bramy.
– Jesteśmy na miejscu! – krzyczał Karolek.
– Lody, lody, dla każdego lody! – wykrzykiwali wszyscy, gdy autobus zatrzymał się przed bramą.
– Dlaczego tu stoimy? – protestował Chciwy Henio. – Ja chcę moje lody!
Karolek wystawił głowę przez okno. Na bramie wisiał wielki łańcuch, a obok napis: W poniedziałki ZAMKNIĘTE.
Pani Kat-Toporska zbladła. – To niemożliwe – wyszeptała.
– Musiała nastąpić jakaś pomyłka i chyba podano nam niewłaściwy dzień – powiedziała. – Trudno, może zatem wybierzemy się do…
– Muzeum Przyrodniczego! – krzyknęła Mądra Misia.
– Do zoo! – krzyknął Roztargniony Roch.
– Do parku wodnego! – wrzasnął Karolek.
– Nie – powiedziała pani Kat-Toporska. – Wybierzemy się do naszego Muzeum Miejskiego.
– Uuuuuuuuch – jęknęła cała klasa.
Najgłośniej ze wszystkich jęczał Koszmarny Karolek.
Dzieci zostawiły plecaki i kurtki w szatni i udały się za przewodnikiem do sali numer jeden.
– Najpierw pokażę wam piękny zbiór starych siodełek rowerowych z przełomu wieków; jedno z nich należało do księcia Alberta – powiedział przewodnik. – Potem obejrzymy wystawę „Zawiasy i kowadła przez wieki”, a na koniec będziecie mogli zobaczyć nasze najnowsze nabytki: wycieraczkę z domu księżnej Diany i rysunki, jakie wykonał najmłodszy dzidziuś naszego burmistrza.
Karolek poczuł, że natychmiast musi opuścić to pomieszczenie.
– Czy mógłbym pójść do toalety? – spytał cichutko.
– Dobrze, tylko się pośpiesz – powiedziała pani Kat-Toporska. – I wracaj prosto do nas.
Toalety były tuż obok szatni. Karolek pomyślał, że szybko sprawdzi, czy jego drugie śniadanie jest na miejscu. Tralala, leżało sobie w plecaku tuż obok plecaka Ola.
Dodaj komentarz