Finałem warsztatów przeprowadzonych w ramach tegorocznego konkursu „Skarby Małopolski” było zadanie, w którym nauczyciele tworzyli prace plastyczne pod tytułem „Ja i muzeum”. Powstałe w ten sposób cztery instalacje bardzo dobrze oddają popularne sposoby myślenia o muzeum, które chcę teraz opisać. Odnoszą się one zarówno do doświadczeń dydaktyków w zetknięciu z muzeami, jak i funkcji, jakie muzea pełnią. Prezentacje prac można zobaczyć w krótkiej relacji filmowej.
Przede wszystkim muzea są postrzegane, co zresztą jest zgodne z założeniami ustawy, jako instytucje chroniące dziedzictwo. Podobnie jak twierdze bronią dostępu do skarbów osobom niepowołanym. Skarby są chronione kodami zabezpieczeń, które mają formę ikonicznych znaków zakazu. Pracownicy muzeów to strażnicy, a eksponaty są oddzielone od zwiedzających różnymi barierami.
Po drugie muzeum jawi się jako pewien porządek, gdzie z chaosu codziennych doświadczeń zostaje stworzony pewien ład poznawczy: muzeum dzieli się na działy, a treści przedstawia poprzez właściwe kategorie. Jednak porządek nie jest w muzeum nadrzędną zasadą o charakterze totalnym: cechuje się bowiem także „oknami na świat”. Innymi słowy oferuje pewną strategię ogarnięcia nadmiaru informacji, nie tracąc jednak kontaktu z tym, co dookoła: aktualizuje i zaciekawia.
Po trzecie muzeum może być potraktowane jako wehikuł czasu. W tej optymistycznej prezentacji, muzeum nie narzuca, a pozwala wybrać epokę, do której przenosi swoich gości. Co ciekawe, podobnie jak odwiedzając świątynię, „zostawiamy swoje życie na zewnątrz” i wchodzimy do przestrzeni świata równoległego. Jedna z autorek pracy przypominającej nieco wóz cygański, mówi ponadto o potrzebie identyfikacji z ludźmi z przeszłości: „wchodzimy w (ich) życie”. Łatwo odnaleźć tutaj trzy ważne oczekiwania, jakie często wyrażane są w odniesieniu do muzeum: podróży w czasie, identyfikacji oraz możliwości samodzielnego wyboru poznawanych treści.
Najbardziej radykalny opis zamyka się w zdaniu „muzeum to jest zakaz” i odnosi się do (ważnego skądinąd historycznie) modelu muzeum „dla samego siebie”, a nie dla zwiedzających. Taka instytucja jest całkowicie oderwana od inspirującego, kolorowego kontekstu własnego otoczenia.
Jestem przekonana, że nauczyciele powinni być traktowani w muzeum jako goście szczególni i ważni. Bardzo wierzę w możliwość współpracy tych dwóch środowisk, które tak wiele mają wspólnego, choć z błahych powodów często rozmijają się w pół drogi. Krytycyzm obecny w prezentowanych tutaj wizjach wynika wszak nie z chęci narzekania, a raczej z faktycznie istniejącej potrzeby nawiązania kontaktu między muzeum i szkołą, a następnie utrzymania relacji dobrego sąsiedztwa.
Dodaj komentarz