Powracam z kolejnym, obiecanym odcinkiem relacji z konferencji w Maladze. Postanowiłam pójść od szczegółu do ogółu, bo to w końcu szczegół, detal, błysk to coś, co przykuwa uwagę, uwodzi i zachęca do podzielenia się. Zanim o konkrecie jednak, informuję, że cały program konferencji jest w sieci, jak również syntezy oraz prezentacje wygłoszone przez autorów poszczególnych wystąpień. Wprawdzie są one odpłatne, ale, wedle moich ustaleń z organizatorami, czytelnicy Muzeobloga mogą się z nimi skontaktować i bezpośrednio otrzymać nieodpłatnie streszczenia wystąpień.
A dziś chciałabym opowiedzieć o niedawnym projekcie wspominanego przez nas wcześniej Brooklyn Museum i prawie już kultowego bloga prowadzonego przez pracowników muzeum. Wydaje się, że BM wzięło sobie po prostu do serca dwie proste prawdy: ludzie lubią zaglądać przez dziurkę od klucza oraz ludzie lubią uczestniczyć. Takimi zasadami kieruje się muzealny blog ze swoim hasłem: Behind-the-scenes blogging at the Brooklyn Museum.
W Maladze Shelley Bernstein i Will Carry opowiedzieli o tym, w jaki sposób powstawał i jak funkcjonuje. Parę zasad wyjętych z ich strategii:
Wszystkie te strategie wciela projekt „1st fans” stworzony niedawno przez Brooklyn Museum. Jest to, marketingowcy powiedzieliby, rodzaj programu lojalnościowego wykorzystującego media społecznościowe w powiązaniu z realnym doświadczeniem. Za 20 $ rocznie można przystąpić do programu i współtworzyć sieć z innymi członkami, z pracownikami muzeum oraz z artystami. Według zasady ekskluzywności korzystać można tu ze specjalnych działań w realu (Target First Saturdays – specjalne oprowadzania i warsztaty, spotkania z artystami i pracownikami muzeum) oraz w sieci – specjalny kanał na Twitterze (płatny dla nie-członków „1st fans”), gdzie każdego miesiąca inny artysta tworzy relację nt. własnego dzieła. Tu powraca tytułowy prysznic – do zgłębienia tematu zapraszam tutaj. „1st fans” daje swoim fanom również inne profity, w świecie wirtualnym: informowanie o nowościach przy pomocy Facebooka, Flickra, e-newslettera i w realnym: np. muzealne kino bez kolejki. Co ważne: projekt rozwija się, trochę jak kula śniegowa… bo przecież współtworzą go odbiorcy. Gwarancja sukcesu. Zachęcam do bycia na bieżąco.
Jestem pod wrażeniem bloga i tego wpisu. Zupełnie odmienne podejście do muzealnictwa i wykorzystania „nowoczesnej technologii”.
Gratuluje i zostanę tu na dłużej
Przyglądając się programowi „1st fans” można faktycznie odnieść wrażenie, że BM ma pozycję pioniera w zakresie wykorzystywania nowych form komunikacji z publicznością: angażują się w społecznościową komunikację, oddają pole do działania swoim odbiorcom i wykorzystują konwergencję nowych mediów. Nie są w tym pewnie jedyni jednak charakterystyczny jest tutaj rozmach tych działań.