Muzeoblog

badania w kulturze

Muzeoblog

Serwis redagowany przez zespół Dynamiki Ekspozycji, poświęcony jest zjawiskom muzealnym. Prezentowane tu treści dotyczą innowacji w muzeach (o digitalizacji zbiorów czytaj na blogu „Wejdź Między Muzea”) i ich nowej roli wobec globalnych przemian społeczno gospodarczych. Jakie jest miejsce muzeum w gospodarce wiedzy? Przed jakimi szansami i zagrożeniami stają współcześnie muzea? Jak muzeum może stać się ważnym aktorem w społeczności lokalnej i przysłużyć się do jej rozwoju? Zapraszamy do wspólnego poszukiwania odpowiedzi na te pytania!

Po wizycie na wystawach „Mit Galicji” i „Spotkanie”. „Podpisy pod obrazkami”, czyli komunikat tekstowy w muzeum

Wokół komunikatów tekstowych, stanowiących znaczącą część niemal każdej wystawy muzealnej, funkcjonuje kilka krzywdzących mitów. Jeden z nich głosi, że są one zbędnym naddatkiem próbującym (zwykle bezskutecznie) odciągnąć uwagę od muzealnego „mięsa”, czyli eksponatów. Inny natomiast, że stanowią próby erudycyjnych popisów muzealników, co znajduje rzekome potwierdzenie w pewnym popularnym fanpage’u dotyczącym… pewnego popularnego krakowskiego muzeum. Wreszcie, zdaniem niektórych, ten element wystaw stanowi przykład przeźroczystego i beznamiętnego komunikatu. W każdym z powyższych przekonań jest w rzeczywistości tyle samo prawdy co fałszu.
„Podpisy pod obrazkami”, jak potocznie i generalizująco (wszak mowa tu nie tylko o informacjach dotyczących konkretnych eksponatów, ale i wszelkich planszach informacyjnych etc.) nazywa się tego typu komunikaty, są uwikłane w grę kontekstualnych odniesień, jak każdy tekst kultury, co samo w sobie decyduje o ich nieprzeźroczystości. Paradoks, który sformułowałem pod koniec pierwszego akapitu, wynika z faktu, że nie ma komunikatu idealnego. Wszelkie muzealne informacje zawierają w sobie pewną hipotezę, którą odbiorca powinien w odpowiedni sposób odczytać i wyłuskać z niej odpowiednie sensy – zupełnie jak w przypadku pisarza, który w akcie pisania „projektuje” swojego odbiorcę. Bazując na wizytach na dwóch otwartych obecnie w Krakowie wystawach, pozwolę sobie na kilka uwag na temat szans i zagrożeń wynikających z takiego a nie innego formułowania komunikatów tekstowych adresowanych do gości muzeum.
MitGalicji_plakatDwie wystawy i dwa podejścia. Otwarta w ubiegły weekend w Międzynarodowym Centrum Kultury ekspozycja Mit Galicji to zdecydowanie nie propozycja dla „niezaawansowanych”. Znakiem rozpoznawczym MCK stały się rzetelne, profesjonalne opisy, a czytelność wystawy zależy od sporej dozy „przedustawnej” wiedzy i kompetencji. Osoby, które chciałyby sobie odpowiedzieć na pytanie, „co to w sumie jest ta Galicja?”, zostaną odprawione z kwitkiem. Wystawa jest zorganizowana „parachronologicznie”, punkt startowy i metę wyznaczają co prawda pierwszy rozbiór Polski i odzyskanie niepodległości (a także dzieje Galicji po I wojnie światowej), wewnątrz eksponowane są jednak rozmaite wątki dotyczące tej części austriackiego imperium (m.in. wielokulturowość, postać Franciszka Józefa, budowa kolei żelaznej etc.). Dość trudno odnaleźć się w tym gąszczu informacji, jeżeli nie posiada się odpowiednich kompetencji historycznych i historiograficznych – wyobrażam sobie konsternację „nieprofesjonalnych” odbiorców pochodzących z zagranicy.
Co prawda twórcy wystawy sygnalizują na początku pewne wątki (jak sama nazwa wskazuje, chodzi o zmierzenie się z materiałem mitycznym i mitotwórczym Galicji), na końcu dodają zaś, że mit galicyjski wciąż „opalizuje” i emanuje we współczesności (co samo w sobie byłoby chyba ciekawym tematem na osobną wystawę), można jednak odnieść wrażenie, że pomiędzy punktem A i punktem B nie zostaje dokonana żadna praca interpretacyjna lub zmuszająca do interpretacji. To po prostu zbiór, nierzadko wartościowych i interesujących, eksponatów ułożonych tematycznie i opatrzonych podręcznikowymi (rzetelnymi acz suchymi…) informacjami.MitGalicji_plakat

28gb_938 (1)
Inaczej sprawa wygląda w wypadku ekspozycji Spotkanie. Drzeworyty ludowe z kolekcji Józefa Gwalberta Pawlikowskiego zachowanej we Lwowie znajdującej się w krakowskim Muzeum Etnograficznym. Nie jest tajemnicą, że w tym wypadku mamy do czynienia z placówką, która stara się nie stwarzać dystansu między sposobem prezentacji a gośćmi odwiedzającymi muzeum. Co prawda ilość informacji, jakie zostają przedłożone przed widzem w przestrzeni muzealnej, jest bardzo ograniczona, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że działa tu złota zasada znana zarówno z historii mody, jak i dziejów muzyki rockowej: less is more. Już sam tytuł, dzięki swojej wieloznaczności, skłania do wzmożonej refleksji. O jakie spotkanie bowiem chodzi? Widzów z dziełem? Dzieł z innymi dziełami? A może, ze względu na sakralny charakter prezentowanych eksponatów, w grę wchodzi metafizyka?
Ponadto: w skład wystawy wchodzą również cytaty z korespondencji Józefa Gwalberta Pawlikowskiego (kontekst bezpośredni), a także wyimki z tekstów dotyczących zarówno tej konkretnej kolekcji, jak i polskich drzeworytów jako takich (kontekst pośredni znacznie poszerzający w tym wypadku pole widzenia). Jeżeli to okazałoby się niewystarczające, to informację, dotyczącą tego, że dzieła zostały zgromadzone w jednym miejscu, aby wykazać ich „wspólne źródła”, znajdziemy na… podłodze. Wbrew temu, ile typów tekstów wymieniłem powyżej, większość przestrzeni muzeum zajmują same dzieła wraz z krótkimi notkami informacyjnymi. Widz dostaje wszelkie potrzebne narzędzia już w „przedsionku”, a to, co z nimi zrobi, pozostaje już w jego gestii.
Tekstowa narracja, będąca jedną ze składowych wystawy muzealnej, nie jest bynajmniej złem koniecznym. Stworzenie komunikatu, który zadowalałby odbiorcę w każdym wieku i z dowolnymi kompetencjami jest prawdopodobnie niemożliwe. Niezależnie od tego, osoby odpowiedzialne za tworzenie „podpisów pod obrazkami” powinny zawsze dbać o to, aby zawarte w nich informacje wzmagały doświadczenie obcowania z eksponatami, otwierały nowe możliwości interpretacyjne, a także pomagały sformułować samodzielną odpowiedź na pytania: dlaczego przedmioty/teksty takie jak te zostały wyselekcjonowane w taki właśnie sposób? Dlaczego zostały zgromadzone w tym właśnie miejscu? Wreszcie: co mówią mi o dziedzictwie kulturowym i co za ich pomocą można powiedzieć o współczesności?

Autorem wpisu jest Mateusz Witkowski, redaktor strony Popmoderna.pl

Wyślij ten post emailem
Małopolski Instytut Kultury
Mateusz Witkowski
48 (12) 631 30 70

Jesteśmy samorządową instytucją kultury Województwa Małopolskiego

Formularz kontaktowy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>