Do tej pory z powodu osobistego zaangażowania w realizację wystawy „dzieło-działka” nie pisałam o niej na muzeoblogu. Dziś jednak chcę opowiedzieć o związanym z nią wydarzeniu, ponieważ dobrze oddaje ono ideę, o której często mówimy w DE przy różnych okazjach. Chodzi o wartość „zabrania wystawy do domu”, innymi słowy przedłużenia czasu trwania wizyty, a także o wywołanie w gościach poczucia, że chcą do muzeum wrócić albo się doń z informacją od siebie zwrócić.
Najpierw opis sprawy. Na wystawie zamiast papierowych biletów otrzymuje się torebkę z nasionami. Na torebce jest instrukcja obsługi, ale nie zdradzamy, co z nasionek wyrośnie. Jest to przy okazji symbol pewnej nadziei wyrażanej przez twórców wystawy i muzeum: gość jest zaproszony, aby na wystawę przyjść i zasiać sobie w głowie ziarna nowych myśli, inspiracji, zaciekawień. To, co z nimi następnie zrobi, zależy wyłącznie od niego/niej – tak jak z otrzymaną na wejściu torebką z nasionami. Samo muzeum ma być takim centrum inspiracji, wysyłać w świat, a także zachęcać do dokonywania nowych odkryć nie tylko w swoich murach.
We wrześniu do Muzeum Etnograficznego, organizatora wystawy, dotarł email od Katti Nilzen, która trafiła na ekspozycję podczas wakacyjnego pobytu w Krakowie. Katti nie tylko zabrała z sobą i zasiała nasionka (nie zdradzę czego), ale także miała świetny pomysł, żeby podesłać swoje zdjęcie ze zbiorami uzyskanymi dzięki nasionek z „dzieła-działki”. Napisała potem, że ucieszyło ją, że może wpisać się w działania grupy działkowców, o których opowiada wystawa („tacy sami ludzie jak ja i ty”), a umożliwiło jej to proste zasianie nasion. Cieszę się z tego zwłaszcza, że sama wpadła na ten pomysł, a także z tego, że – jak wynika z późniejszej korespondencji – Katti uważa, że warto się dzielić takimi jak jej osiągnięciami. Bo to zwiększa ilość radości na świecie, choć trochę.
Podsumowując, dobrą praktyką jest myślenie o bilecie wstępu na wystawę jako o ważnym jej składniku. Niekoniecznie musi mieć bardzo zaskakującą formę: może stać się z czasem na przykład zakładką do książki. Ważne jest to, że będzie stanowił pamiątkę z wystawy, być może pomoże też w opowieści o udanej wizycie w muzeum. Po drugie, postwizyta, przedłużająca obecność na wystawie i przenosząca jej wspomnienie w prywatną przestrzeń zwiedzających, jest dobrym pretekstem do wykorzystania tematu wystawy. I wreszcie, last but not least, warto wierzyć w gości muzeum. I wygląda na to, że nawet pozornie mało atrakcyjne czynności, z odłożonym w czasie rezultatem, jak sianie, mają szansę powodzenia.
Dodaj komentarz