Ci, którzy kochają Freemana Tildena za to, że mówi klarownie i nie teoretyzuje ponad konieczność, pomijają zazwyczaj jego piękne imię. Może mam obsesję na punkcie wolności, ale w pięciu zasadach interpretacji dziedzictwa, jakie sformułował Tilden, odgrywa ona dużą rolę. Ja osobiście cenię jego podejście dlatego, że potraktował z należną powagą dziedzictwo przyrodnicze, pokazując, że jego kształt i to, co komunikuje, to tak naprawdę produkty kulturowe (proszę wybaczyć socjologiczny slang, Tilden na pewno powiedział to ładniej).
Pierwsza zasada brzmi: prowokuj (PROVOKE). Innymi słowy: dąż do wyzwalania reakcji. Nie rób kazań, które powielają jednokierunkowy przekaz. Raczej pytaj – „jak sądzicie, co znajduje się na tym obrazie?” – niż odpowiadaj od razu. Daj wolność i radość pierwszej interpretacji, zanim zaczniesz edukować, zgodnie z tym, co już zostało uznane za istotne.
Druga zasada: szukaj odniesień (RELATE), wiąże się zarówno z ideą aktualizacji, jak i zasadą lepszego przyswajania informacji poprzez budowanie sieci semantycznych. Pamiętaj, że informacje nie są monadami, które żyją oddzielnie, bez kontaktu z innymi. Co więcej, z dużym prawdopodobieństwem ten lub podobny przekaz wcześniej pojawił się w historii odbiorcy. Dlatego odnoś się do wszystkiego, co się da: dywersyfikuj wrażenia zmysłowe, nieustannie buduj sieci znaczeń. Zanim zaczniesz oprowadzanie dowiedz się w nieformalnej rozmowie czegoś o grupie, a następnie wykorzystaj to przy budowaniu komunikatów.
Trzecia zasada pokazuje relację między interpretacją a informacją. To nie to samo. Interpretacja ma wartość i zawsze zawiera informację. Wzmocnienie tej relacji dowodzi jeszcze jednego: interpretacja, z którą mamy do czynienia w procesach udostępniania i prezentacji dziedzictwa, jest działaniem autorskim. Kontekstowym. Nieobiektywnym. I tak ma być.
Czwarte przykazanie włącza do interpretacji sztukę. Zachęca do używania różnych jej form i gatunków, ale także waloryzuje ją. A sztuka zawsze nieodłącznie wiąże się z wolnością, czyż nie?
Wreszcie zasada z innego poziomu: odnoś się do całości. Zgodnie z nią konieczne jest sformułowanie wiodącego przekazu (miejsca, instytucji, muzeum, wystawy…) i powracanie do niego poprzez stematyzowane „nisze” narracyjne. Ta zasada to tak naprawdę strategia spójności. Nie warto mówić o wszystkim. Mówmy o jednym na różne sposoby.
Żałuję, że nie można już posłuchać Tildena, jak oprowadza po jakimś amerykańskim parku narodowym, używając w swojej opowieści złotej piątki.
„Raczej pytaj – „jak sądzicie, co znajduje się na tym obrazie?” – niż odpowiadaj od razu”
Odnosząc się do tego zdania chciał bym podzielić się własnym doświadczeniem które mówi że o wiele więcej i ciekawiej ludzie odpowiadają niż gdy zaserwujemy im odpowiedz a potem tylko słyszymy „ahaa…” i przytakiwania
Racja że podawanie odpowiedzi na tacy jest złym rozwiązaniem. O wiele lepiej pytać, wtedy zmuszamy poniekąd odbiorcę do myślenia. Czasem nawet nie pozorna osoba w takich sytuacjach zaskoczy nas swoim tokiem myślenia i również nas zmusi do pewnych refleksji
Zastanawiam się jak do tych zaskakujących odpowiedzi publiczności ma się inna złota zasada, znana z techniki burzy mózgów: każda odpowiedź jest dobra?