We wrześniu 2002 w Krakowie odbyła się konferencja „Muzea dla edukacji”. Jej celem było nawiązanie współpracy między środowiskiem muzealników i pedagogów. Pełną relację można znaleźć tutaj: konferencja. Poniżej przedstawiam obszerny cytat.
„W dyskusji podkreślano, iż ekspozycja muzealna musi być zgodna z najnowszymi ustaleniami nauki historycznej i dyscyplin pokrewnych, dlatego powinna odzwierciedlać nie tylko konkretne fakty i zjawiska historyczne, ale także podstawowe założenia metodologiczne historii.
Ten wymóg naukowości ekspozycji powoduje konieczność takiego ukazywania zbiorów, żeby służyły one przekazywaniu wiedzy w logicznym układzie, usystematyzowanej i właściwie uporządkowanej, aby wywoływały korzystne wrażenia. Myśląc o przydatności edukacyjnej muzeum trzeba pamiętać, iż scenariusz wystawy, a nade wszystko pogrupowanie i rozmieszczenie eksponatów, mają tworzyć zwartą i przejrzystą całość, w której poszczególne prezentowane zjawiska pozostają w związkach przyczynowo-skutkowych i czasowo-przestrzennych, zaś tematy drugoplanowe (podrzędne) wypływają z zasadniczego problemu ekspozycji, nie tylko go nie zacierając, ale służąc lepszemu jego zrozumieniu. Jednym z podstawowych walorów ekspozycji muzealnej jest okoliczność, że nie tylko przekazuje konkretną wiedzę, ale sprzyja również rozbudzaniu emocjonalnego stosunku do oglądanych przedmiotów, a pośrednio i do tych zagadnień, które za pomocą eksponatów są ilustrowane. Szczególnie ekspozycje typu regionalnego rozbudzają związki uczuciowe młodzieży ze swoim regionem.”
[Czesław Nowarski, podkreślenia: S.W.].
Połaczenie wymogu ścisłości naukowej i postulatu „rozbudzania emocjonalnego stosunku”, wydaje się nieść ze sobą pewien paradoks. Powstają wobec tego (przynajmniej) dwa pytania:
1. Jak można pogodzić wymóg naukowości z „wrażeniowością”, działaniem na emocje ?
2. Czy scenariusz dobrej ekspozycji edukacyjnej musi być budowany w oparciu o związki przyczynowo-skutkowe lub czasowo-przestrzenne?
Dodaj komentarz