Muzeoblog » Wirtualne zwiedzanie http://muzeoblog.org Muzeoblog programu Dynamika Ekspozycji Fri, 18 Nov 2016 16:35:26 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=4.0.22 Kanciaste zwiedzanie, czyli muzeum w świecie Minecraft http://muzeoblog.org/2012/01/12/kanciaste-zwiedzanie/ http://muzeoblog.org/2012/01/12/kanciaste-zwiedzanie/#comments Thu, 12 Jan 2012 10:02:53 +0000 http://muzeoblog.org/?p=3858 czytaj więcej]]> Karnawał w pełni, więc w tym tygodniu na Muzeoblogu temat lekki i rozrywkowy. Obserwując trendy w internetowej rozrywce, trudno ominąć grę Minecraft. Ten, początkowo mały, projekt szwedzkiego studia Mojang stał się w ostatnich miesiącach jedną z najczęściej pobieranych gier w sieci, z ponad dziewiętnastoma milionami zarejestrowanych graczy. Jak piszą autorzy gry na oficjalnej stronie Minecraft:

Minecraft is a game about placing blocks to build anything you can imagine. At night monsters come out, make sure to build a shelter before that happens!

I o to w skrócie chodzi. O wyjątkowości gry zdaje się stanowić kilka spraw. Po pierwsze: skala – wchodząc do gry, otrzymujemy ogromny świat do eksploracji: góry, morza, pustynie, podziemia oraz ukryte wymiary, do których można dotrzeć, tworząc specjalne portale. Po drugie: prostota. Wszystkie elementy świata gry zbudowane są z klocków. Różne ich rodzaje tworzą krajobraz, zwierzęta, potwory, podziemne złoża rud i minerałów, a także kwadratowe (a jakże!) słońce i księżyc. Prawie każdy z klocków można zniszczyć i postawić w innym miejscu. Wiele z nich da się też przetworzyć w inny potrzebny materiał, często wykorzystując odpowiednie narzędzia i urządzenia, które wcześniej trzeba samemu skonstruować. Po trzecie: otwartość. Gra została napisana w języku Jawa i pozwala na tworzenie rozmaitych modyfikacji. Z tej możliwości korzystają rzesze użytkowników tworzących dodatki wzbogacające podstawową wersję gry. Modyfikacje dodają nowe rodzaje krajobrazu i bloków, nowe dostępne dla gracza narzędzia i urządzenia i całe dodatkowe wymiary do zbadania.

Co ta zabawa ma wspólnego z muzeami? Otóż jednym ze sposobów gry (czy raczej spędzania czasu w grze) jest wznoszenie budowli. Wśród przeróżnych projektów, którymi twórcy chwalą się w sieci, są też muzea. Poniższy przegląd prezentuje, jak idea muzeum bywa przez graczy interpretowana i adaptowana do warunków specyficznego świata gry.

Większość spotykanych w świecie Minecrafta muzeów jest poświęcona samej grze. Prezentują one w uporządkowany sposób wszystkie jej elementy: rodzaje bloków, materiały, możliwe do zbudowania urządzenia. Można się w tej praktyce dopatrzyć idei muzeum jako odbicia świata, jego kompletnego katalogu. Przykładem takiego podejścia może być produkcja użytkownika GoodTimesWithScar.

Istnieją też w Minecrafcie bardziej „możliwe” muzea odtwarzające tradycyjny układ budynku muzealnego z kasami, szatniami i salami tematycznymi z gablotami. Poniżej Museum Der Antike prezentowane przez PixelArchitekt.

Wśród projektów graczy można też znaleźć muzea malarstwa. W Das Museum von Minecrafthamburg można oglądać m.in. kopie istniejących dzieł sztuki wykonane w interfejsie gry.

http://www.youtube.com/watch?v=XI2cyW9FfLA&feature=related

Niektóre muzea budowane przez graczy sprawiają wrażenie, że wciąż żywa jest klasyczna idea muzeum jako świątyni. Można to zaobserwować przynajmniej w warstwie wizualnej niektórych minecraftowych dzieł. Poniżej przykład projektu obliczonego na uzyskanie efektu monumentalności i ogromu przestrzeni ekspozycyjnej.

Powyższy wybór projektów ze świata Minecraft pokazuje, że gra może stanowić ciekawe narzędzie uwalniające kreatywność i wyobraźnię graczy. Dzięki swojej prostocie i dostępności Minecraft bywa też wykorzystywany jako narzędzie edukacyjne.

Ciekawy eksperyment w tym zakresie odbył się w Manhattan’s Columbia Grammar and Preparatory School. Wystarczy wspomnieć, że jednym z zadań postawionych przed uczniami była eksploracja wybudowanej w grze piramidy i stworzenie muzeum prezentującego znalezione w niej przedmioty. Więcej o eksperymencie tutaj.

Minecraft, jako środowisko do projektowania 3D, został też wykorzystany do społecznego projektowania przestrzeni. Szwedzki projekt Mina Kvarter ma pozwolić mieszkańcom osiedla bloków mieszkalnych na uczestniczenie w planowaniu jego rewitalizacji. Na potrzeby projektu powstał serwer Minecraft, na którym dostępna jest replika osiedla. Uczestnicy negocjują jego modyfikacje, dzieląc się tworzonymi w grze projektami.

Oferowane przez Minecraft możliwości różnorodnych zastosowań gry, zdają się zapowiadać w przyszłości więcej ciekawych „kanciastych” inicjatyw. Temat pozostawiam więc otwarty i gotowy do dalszego zgłębiania.

]]>
http://muzeoblog.org/2012/01/12/kanciaste-zwiedzanie/feed/ 1
Google Art Project: Muzeum nad muzeami? http://muzeoblog.org/2011/08/29/google-art-project-muzeum-nad-muzeami/ http://muzeoblog.org/2011/08/29/google-art-project-muzeum-nad-muzeami/#comments Mon, 29 Aug 2011 11:54:02 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=3009 czytaj więcej]]> W jednym z najświeższych, niewysychających źródeł inspiracji w sieci czyli portalu TED zaprezentowano niedawno świetną wypowiedź jednego z projektantów Google Art Project, przedsięwzięcia, o którym pisaliśmy już na muzeoblogu. Tym razem chcę zwrócić uwagę na kilka aspektów, jakie pojawiają się przy okazji tego wystąpienia, które jest dla mnie świetnym, skrótowym i logicznym przedstawieniem kluczowych pojęć uzasadniających wirtualizację dziedzictwa, zwłaszcza zaś tworzenia wirtualnych muzeów.

Specyfika omawianego projektu wiąże się co prawda wyłącznie z muzeami sztuk pięknych, a więc zagadnieniem muzeum sztuki, jednak pojawia się kilka słów kluczy determinujących pewien standard wirtualnego muzeum.
Najważniejsze słowo to DOSTĘP (ACCESS). Cała ideologia wirtualnych muzeów zahacza jakoś o kwestię dostępności i Amit Sood mówi o tym na samym wstępie swojej prezentacji. Wirtualizujemy po to, aby każdy miał dostęp do dóbr, które tradycyjnie są limitowane. Warto zwrócić uwagę na to, jak autor mówi o własności prezentowanego dziedzictwa. Ta kwestia wraca za każdym razem, gdy mowa o obywatelskim, demokratycznym wymiarze wirtualizacji.

Dwoma komplementarnymi słowami są: ODKRYWANIE (EXPLORATION) I ZABAWA (FUN). Jestem przekonana, że te trzy słowa doskonale ujmują sens tworzenia wirtualnych muzeów. W jaki sposób technologia pomaga w ich aplikacji?

Amit Sood demonstruje użycie prostego narzędzia ZOOM, które wraz z użyciem zaawansowanych technologii digitalizacyjnych, pozwala na przykład na odkrywanie szczegółów niewidocznych na pierwszy rzut okaz. Przykład narzuca się sam: Amit pokazuje jedno dzieło Breugla, który zresztą słynie z ukrywania małych i większych historyjek na swoich obrazach. Tutaj użycie narzędzia ZOOM pozwala na odkrycie jednej z takich anegdot.

Sood wspomina też o możliwości tworzenia kolekcji przez każdego użytkownika sieci zwracając uwagę na bardzo egalitarny aspekt ideologii wirtualizacji dziedzictwa. Kładzie także nacisk na inną, niezwykle interesująca kwestię, mianowicie ustawia DOŚWIADCZENIE (a nie wizytę) w wirtualnym muzeum muzeów w kontekście bezpośredniości. Tutaj nie tylko samemu wybierasz trasę zwiedzania, czas i obiekty. Tutaj możesz pobyć z dziełem tak blisko, żeby zobaczyć pociągnięcia pędzla. Stąd także Sood wyprowadza deklarację o „oddaniu sprawiedliwości twórcom” i „właściwej reprezentacji sztuki online”. Taka możliwość wirtualnego kontaktu z dziełami sztuki ma, jego zdaniem, nie tyle być repliką doświadczenia muzealnego, co uzupełniać je.

Owa komplementarność doświadczeń jest ostatnim słowem kluczem w tej miłej, nieformalnej prezentacji TED.

]]>
http://muzeoblog.org/2011/08/29/google-art-project-muzeum-nad-muzeami/feed/ 0
Powiększanie rzeczywistości w wirtualnym muzeum http://muzeoblog.org/2011/05/04/powiekszanie-rzeczywistosci-w-wirtualnym-muzeach/ http://muzeoblog.org/2011/05/04/powiekszanie-rzeczywistosci-w-wirtualnym-muzeach/#comments Wed, 04 May 2011 09:24:05 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2759 czytaj więcej]]> AR to skrót od „augmented reality” czyli „powiększonej rzeczywistości”. To ciekawe rozwiązanie technologiczne używane jest w wielu kontekstach związanych z przemysłami kultury i dziedzictwa. Sprawdza się wyjątkowo dobrze tam, gdzie nie można dokładnie odtworzyć nieistniejącej (zburzonej, spalonej, zakopanej…) przestrzeni i można zaproponować zwiedzającym nałożenie specjalnych okularów, które pomogą wyobrazić sobie, jak mogło tu wyglądać kiedyś. Zamiast zakurzonej sterty kamieni oczom turysty pokażą się wiszące ogrody, fontanny, nietknięte zniszczeniem kolumny.

Jedna z bardziej spektakularnych realizacji wykorzystujących AR odnosi się do opactwa w Cluny, jednego z najważniejszych miejsc dla średniowiecznej Europy, które po okresie świetności „skurczyło się” do niepozornej budowli, do której dobudowana jest znacznie późniejsza część wykorzystywana aktualnie przez Politechnikę.
W poniższym materiale filmowym zaprezentowano działanie ekranów AR, które pozwalają na doświadczenie pobytu i spaceru po opactwie (zamieszczam wideo po francusku, ale najważniejsze są same obrazy.)


20h-TF1 Le monastère de Cluny renait grâce à la 3D przez ClunyNumerique

W Cluny AR sprawdza się fantastycznie właśnie dlatego, że nie jest tylko gadżetem, ale właściwą treścią wizyty po zabytku. Właściwie większość zwiedzających odczuwa duży zawód docierając do miejsca, w którym prawie nic, czego można by oczekiwać już nie ma. Ekrany, film 3D, palmtopy naprawdę wzbogacają wizytę. Oczywiście nie bez znaczenia pozostaje fakt, że w przestrzeniach opactwa mieści się dziś specjalistyczna placówka cyfryzacji (nie tylko dziedzictwa). Można więc oczekiwać, że i strona internetowa zabytku i jego muzeum będzie skutecznie wykorzystywać wszystkie dostępne narzędzia. Hmm, jeśli znajdziecie taką stronę, gdzie to się znajduje, to dajcie znać. Ja nie wiem, gdzie takiej szukać, a chciałam sprawdzić, jak działa połączenie rzeczywistości „podstawowej” z powiększoną, innymi słowy, jak post-wizyta może pomóc wzbogacić wizytę realną.

Miałam zaś taką możliwość w londyńskim Muzeum Historii Naturalnej i na jednym małym przykładzie chcę pokazać, jak sprawnie i efektywnie może działać nowinka technologiczna, za jaką AR wciąż może uchodzić. Oczywiście i kontekst tematyczny jest całkowicie inny i inna jest przestrzeń samego muzeum, do którego strona internetowa się odnosi. Warto jednak przy okazji zwrócić uwagę na kilka elementów definiujących dobre wykorzystanie przestrzeni wirtualnej, która daje liczne możliwości zarówno przygotowania do wizyty w muzeum, jak i rozbudowania wiedzy po dobyciu takiej wizyty.

Po pierwsze aplikacja jest łatwa w obsłudze. Instrukcja użycia składa się z czterech łatwych punktów. Nie ma żadnych specjalistycznych wymagań sprzętowych poza domową drukarką i kamerka internetową.
Po drugie w wyraźny sposób aplikacja odnosi się do konkretnego eksponatu oraz do konkretnej kolekcji znajdującej się w muzeum.
Po trzecie jest dostępny dobry, popularyzatorski komentarz eksperta, który w przystępny sposób opowiada o eksponacie. Dzięki takiemu zabiegowi wzmacnia się wizerunek muzeum, jako instytucji eksperckiej.
Po czwarte wreszcie istnieje uzasadnienie, dla którego w ogóle aplikacja jest użyta.

Chodzi bowiem o stworzenie (wygenerowanie?) animowanego modelu 3D przedstawicielki grupy przodków hominis sapientis, czyli mojej ulubionej Lucy (o której już kiedyś pisałam przy innej okazji). Dzięki temu, że taki ruchomy obraz pobieramy, możemy obserwować jak Lucy się porusza, jakie ma proporcje ciała i jak mogła zachowywać się. Jasne- tutaj Lucy jest sama, bez swojego środowiska domowego, ale to środowisko oraz inne informacje są dostępne gdzie indziej, a przede wszystkim w samym -realnym- muzeum.

Poprzez wykorzystanie projekcji 3D Lucy, a wraz z nią reprezentowane w ten sposób muzeum, faktycznie przebywa przez jakiś czas w naszym pokoju. Jak to możliwe? Sprawdźcie sami.
http://www.nhm.ac.uk/nature-online/life/human-origins/lucy/index.html

Jest to jeden z przykładów na to, że w muzeum można robić różne rzeczy, a nie tylko OGLĄDAĆ: na przykład jak mówi nagłówek „przywrócić do życia”. To brzmi zachęcająco. Ciekawe, czy uznacie taką obietnicę za spełnioną.

Ps. Oczywiście w tym serwisie znajduje się znacznie więcej dobrych rozwiązań wirtualnych (i nie tylko).

]]>
http://muzeoblog.org/2011/05/04/powiekszanie-rzeczywistosci-w-wirtualnym-muzeach/feed/ 1
Strona internetowa czyli narzędziownik http://muzeoblog.org/2011/02/24/strona-internetowa-czyli-narzedziownik/ http://muzeoblog.org/2011/02/24/strona-internetowa-czyli-narzedziownik/#comments Thu, 24 Feb 2011 22:14:43 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2661 czytaj więcej]]> Jedną z najważniejszych funkcji muzealnych stron i portali internetowych jest przygotowanie gościa do dobrej wizyty w realnym muzeum. Nie jest to jedyna ich funkcja. Mamy na przykład prawo oczekiwać, że muzea, które są w dużej mierze publicznymi instytucjami, będą ponadto udostępniać w sieci jakąś część swoich zasobów, nawet dla tych, którzy się do muzeum nie wybiorą. Nie ma co się na to obrażać, nawet jeśli nie zgadzamy się z twierdzeniem, że „albo jesteś w sieci, albo cię nie ma wcale” – prowadzenie internetowych serwisów muzealnych jest ważną częścią działalności tych instytucji w ogóle.

W najbliższym czasie będziemy w muzeoblogu przyglądać się różnym wirtualnym muzeom bliżej, by szukać dobrych przykładów, albo uczyć się na błędach. Nie będąc fanami wirtualizacji wszystkiego, doceniamy jednak rolę, jaką strona internetowa może odegrać na pierwszym etapie spotkania gościa z muzeum, mianowicie na etapie pre-wizyty. Oczywiste jest, że już tutaj można się skutecznie zrazić, lub też poczuć szczególnie zaproszonym do muzeum. Co konkretnie może więc zawierać owa pre-wizyta?

Przede wszystkim może pomóc nadać pewien kontekst poznawczy właściwemu zwiedzaniu. Optymalnym rozwiązaniem jest możliwość samodzielnego skonstruowania własnej ścieżki zwiedzania, zgodnie z zaproponowanymi ścieżkami tematycznymi, które się wybiera. Wraz ze wskazaniem interesujących eksponatów można nie tylko wydrukować następnie trasę swojej wizyty na schematycznym (łatwo drukowalnym) planie muzeum, ale także ciekawe komentarze tekstowe, które ułatwią samodzielne zwiedzanie. Dobrym pomysłem byłoby umieszczanie zestawu zadań dla dzieci, jeśli w muzeum nie ma odrębnych, papierowych przewodniczków pomagających im (i opiekunom) w zwiedzaniu. Inną możliwością jest umieszczenie przewodnika audio, który przed przyjściem do muzeum nagrywa się na przenośny odtwarzacz mp3 lub telefon komórkowy. Przykładu dostarcza muzeum miejskie w Helsinkach, które udostępnia dźwiękowe komentarze do wybranych, najważniejszych eksponatów do jednej z monograficznych wystaw. Warto zwrócić uwagę na komplementarność planu z eksponatami ze ścieżką dźwiękową. Wszystkie wybrane eksponaty są ponadto odpowiednio oznaczone w przestrzeni wystawowej (przy pomocy gwiazdki). Ścieżkę można zgrać w calości, lub odsłuchac jej fragmentów.


Gdzie indziej
pisałam o bardziej społecznościowym rozwiązaniu spersonalizowanych dźwiękowych komentarzy do eksponatów. W opisywanym tam serwisie „museum talks” dużym walorem jest to, że swoimi odkryciami dzielą się nie tylko turyści i laicy, ale także kustosze, dzięki pasji i wiedzy których muzea zyskują naprawdę wiele.

Tak więc spersonalizowana mapa do wydrukowania i dźwięk do pobrania są dwoma możliwymi narzędziami, jakie wydają mi się ważnymi częściami przygotowania do wizyty w muzeum, która dzięki temu nie tylko przedłuża się, ale także pozwala zaangażować się zwiedzającemu, a ten potem prawdopodobnie bardziej ją doceni.

]]>
http://muzeoblog.org/2011/02/24/strona-internetowa-czyli-narzedziownik/feed/ 0
Z Google w muzeum http://muzeoblog.org/2011/02/08/z-google-w-muzeum/ http://muzeoblog.org/2011/02/08/z-google-w-muzeum/#comments Tue, 08 Feb 2011 16:36:41 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2556 czytaj więcej]]> W realizowaniu swojej misji zdigitalizowania rzeczywistości Google nie poprzestaje na książkach, ulicach miast i zdjęciach z Twoich urodzin. Przyszedł czas na muzea. niedawno miał swoją premierę Google Art Project. Technologia street view, umożliwiająca dotąd przechadzanie się jako wirtualny flâneur po ulicach wybranych miast, została tutaj zastosowana do zaprezentowania najważniejszych przejawów światowego dziedzictwa kulturowego.

Projekt objął jak dotąd 17 muzeów z Europy i USA. Przeglądając zasoby muzeów mamy do wyboru kilka dróg dostępu: spacer po wybranych salach muzealnych, przeszukiwanie zbiorów udostępnionych przez poszczególne instytucje i oglądanie niektórych obrazów prezentowanych w wysokiej rozdzielczości. Do części prac udostępniono dodatkowe treści: artykuły, filmy i komentarze kuratorów. Znalazło się tutaj również miejsce dla treści tworzonych przez użytkowników. Po zalogowaniu się do Google Art przy użyciu konta Google, można dodawać swoje komentarze i tworzyć własne kolekcje obrazów. Co ciekawe wybór dostępnych w projekcie muzeów wydaje się bardzo europocentryczny: na 17 muzeów, którym Google na tym etapie zaproponowało współpracę, 13 to europejskie instytucje. Czy kiedyś dołączą do nich również polskie muzea?

Wielką siłą Google jest umiejętne wprowadzanie rozwiązań, które zaczynają potem funkcjonować jako ogólnie przyjęte standardy. Przykładem mogą być googlowskie mapy czy poczta Gmail. Wobec rozwijającego się też na naszym podwórku trendu tworzenia wirtualnych muzeów, warto się przyjrzeć projektowi Google Art również pod tym kątem. Biorąc pod uwagę jego globalny zasięg, możliwe że niektóre zastosowane w nim zabiegi (np. możliwość tworzenia własnych galerii, sposoby wyszukiwania treści, system tagów) staną się standardami, których warto przestrzegać choćby ze względu na przyzwyczajenia użytkowników.

]]>
http://muzeoblog.org/2011/02/08/z-google-w-muzeum/feed/ 0
Sobie czy muzom? – Muzeum Historii Kobiet http://muzeoblog.org/2010/07/02/sobie-czy-muzom-muzeum-historii-kobiet/ http://muzeoblog.org/2010/07/02/sobie-czy-muzom-muzeum-historii-kobiet/#comments Fri, 02 Jul 2010 08:48:51 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2312 czytaj więcej]]> Nigdy nie będzie wiadomo, jak powinno się to opowiadać, w pierwszej czy drugiej osobie liczby pojedynczej, w trzeciej liczby mnogiej czy też może stwarzając w miarę potrzeby jakieś nowe formy, które do niczego się nie przydadzą. Gdyby można było powiedzieć : ja widzieliśmy, jak wschodził księżyc, albo: ty, jasnowłosa kobieta, to obłoki szybko płynące przed moimi twoimi jego naszymi waszymi twarzami. Niech to wszyscy diabli.*
Skąd do kroćset Cortazar? Oczywiście z jego braku wiary w jedyną słuszność opowiadania i ostateczność opowiadającego. Ale przede wszystkim dlatego, że też próbuje przywrócić przerwaną narrację. Ze strzępków wspomnień wysnuwa ją w nitkę tytułowego babiego lata – delikatną lecz trudną do zniszczenia, bo zawieszoną w powietrzu, nie zaczepioną o nic. Czy nie tym próbuje być, na dobry początek wirtualnie, Muzeum Historii Kobiet – projekt, który przedstawiły na spotkaniu 15 czerwca fundacje FeminotekaPrzestrzeń Kobiet?

Było niezwykle, między strychem pełnym suszonych ziół a alchemiczną piwnicą Muzeum Farmacji UJ. We wnętrzu XIXwiecznej apteki kuratorka, Anna Czerwińska swoją prezentacją zaskakująco naturalnie wpisała się w tło. Bo silne ruchy kobiece, choć wciąż jeszcze większość ludzi bierze je za nowomodę, nie są niczym nowym. W Polsce to przede wszystkim właśnie XIX wiek, suknie długie jak należy i mocne argumenty płynące z rzetelnej codzienności. Prawa wyborcze, prawo do studiów – całkiem niedawno niedosiężny luksus, a przecież proza życia. Ekscesu i sensacji za grosz, czego ceną jest nieobecność kobiet w historii pisanej chronologią bitew, podbojów, dekapitacji i zamachów stanu. Historii pisanej przez mężczyzn i, w tradycyjnym rozumieniu, dla nich. Wystarczy wziąć podręcznik i policzyć postacie kobiece. Tak, królowa Jadwiga.

Neutralizację tej nieobecności obrał sobie za cel projekt Feminoteki. Muzeum Historii Kobiet nie ma opowiadać o nieobecności, zakrywać żywej tkanki pelerynką genderowego dyskursu, którego obecność wydaje się dziś nieodłączna od kobiecej tematyki. Czerwińska chce by kontekst teoretyczny był ewentualną pochodną, a nie budował założenia przedsięwzięcia. Podkreśla, że ma się tu opowiadać nieopowiedziane historie językiem laiczek i robić to uczciwie. Po prostu i aż, odrzucając niewiarygodne tu kryterium wielkości dokonań. Ma być miejscem przyjaznym każdej, też zupełnie prywatnej narracji i, w zależności od potrzeb: schronieniem, telebimem, archiwum, galerią. Po prostu „femineum”, bo nie o muzy ani kobiety-muzy tu chodzi.

Tekstowość jest pierwszym co rzuca się w oczy, dominuje stronę internetową. Autorki chcą czerpać choćby z doświadczeń instytutu Aletta, ale tłumaczą się brakiem środków na unowocześnienie ekspozycji bardziej zaawansowanymi technologiami. Nie mogłam jednak oprzeć się wrażeniu, że to pretekst, a właśnie warstwa języka jest dla twórczyń najważniejsza, w niej najwięcej może się dokonać. Co nie może być zarzutem, ale w efekcie czytam stronę jak oświeceniową encyklopedią bardziej niż informacyjny portal. I jest w tym jakaś racja, która daje stabilny odpór rozbieganym internetowym treściom. Jednak czekam na zdjęcia, skany dokumentów, prac – źródła historyczne, które będą pewnie w naturalnym tempie przyrastać. Fenomenem muzeum jest fakt, że w całości stanowi ono inicjatywę społeczną i powstaje dzięki dobrej woli wolontariuszek i wolontariuszy. Winni im zatem jesteśmy cierpliwość. Albo pomoc – Feminoteka zaprasza do współpracy.

Na razie możemy przeczytać dwie ekspozycje: Pokolenia kobietŻycie codzienne kobiet w czasie Powstania Warszawskiego, tej drugiej towarzyszy rzecz zupełnie niezwykła, nakręcony z myślą o tym miejscu dokument Powstanie w bluzce w kwiatki. To film o kobietach, które walczyły ale też takich, którym po prostu przyszło żyć w wojennej rzeczywistości. Opowiadają w nim o tym, o czym dotąd się milczało – jak radziły sobie z najzwyklejszymi ludzkimi funkcjami, które nagle urosły do rangi problemu: co jadły, gdzie rodziły dzieci. Mówią o brudzie, fizjologii, tym, czego nie widać na zdjęciach a co składa się na ich bohaterstwo. Już ten jeden eksponat wystarczy by nadać projektowi potężne znaczenie.

Ale – pisze Cortazar – babie lato w moim kraju ma jeszcze drugą nazwę, zwie się diabelską śliną, która przynosi mi na język wątpliwości. Nie jestem pewna czy da się skonstruować takie „femineum” nie określając uprzednio, u jego podstaw sensów. Z ideologią jedynie jako efektem ubocznym, wypadkową pojedynczych losów. Czy znaczeniowa niewinność jest możliwa? A jeśli nie, czy sama ekspozycja ma prawo być przestrzenią dominacji jednego dyskursu? Może stojące na półkach eliksiry z pazura dżdżownicy i kłów motyla zmąciły mi umysł, a problem leży tylko w nomenklaturze. Może wystarczy przemianować muzeum na centrum historii kobiet i wszystko będzie grało.

Wreszcie – przedłużając niemiłosiernie – kwestia ostatnia, pytanie zawarte w tytule spotkania: Muzeum Historii Kobiet: realne czy wirtualne?. Rzecz nie polega na szacowaniu, w którym tysiącleciu świadomość społeczna okrzepnie na tyle by rękoma polityków zmobilizować parę milionów publicznych pieniędzy na budowę stosownego gmachu. Muzeum sieci nie musi być domeną Internetu. Mam wrażenie, że taka sieć znaczeniowych tropów właśnie tworzy się na naszych oczach, przez organizowanie utrwalających prywatną, bliską przeszłość „Dni Babci”, spacerów Krakowskim Szlakiem Kobiet, warsztatów czy opracowywanie ścieżek edukacyjnych po wystawach już istniejących i bynajmniej nie poświęconych kobietom. O ile te ostatnie też zaczną się materializować, „wirtualność” na dobre straci rację bytu.

każde spojrzenie samo w sobie zawiera fałsz, bo jest czymś, co najbardziej ze wszystkiego oddala się od nas samych (…). Przyjmując jednak z góry możliwość fałszu, można patrzyć; należy tylko dobrze rozróżniać to, na co się patrzy, od tego, co się widzi, umieć obnażyć rzeczy z tego, co je przesłania.

* Wszystkie zawarte w tekście cytaty pochodzą z opowiadania Babie lato J. Cortazara, tłum. Z. Chądzyńska

]]>
http://muzeoblog.org/2010/07/02/sobie-czy-muzom-muzeum-historii-kobiet/feed/ 0
Prace Dynamiki: 31 maja, II edycja warsztatów „Questing – z muzeum na spacer” http://muzeoblog.org/2010/05/12/prace-dynamiki-31-maja-ii-edycja-warsztatow-questing-z-muzeum-na-spacer/ http://muzeoblog.org/2010/05/12/prace-dynamiki-31-maja-ii-edycja-warsztatow-questing-z-muzeum-na-spacer/#comments Wed, 12 May 2010 10:48:43 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2198 czytaj więcej]]> Serdecznie zapraszam na II edycję warsztatów z cyklu Dynamika Ekspozycji pt. „Questing – z muzeum na spacer” – ponieważ temat cieszy się dużym powodzeniem, proponujemy wszystkim, dla których zabrakło miejsca w poprzednim terminie oraz tym, którzy teraz zdecydują się uczestniczyć w warsztatach, nowy termin: 31 maja. Zapraszamy!

Questing jest jedną z metod organizowania szlaków edukacyjnych, prezentowania dziedzictwa kulturowego i wciągania zwiedzających do wspólnej zabawy. Określenie to pochodzi od angielskiego słowa quest – pogoń za czymś, poszukiwanie, dociekanie, śledzenie. Questing to narracja towarzysząca zwiedzaniu miejsc i przemierzaniu szlaków. Celem questingu jest tworzenie różnorodnych relacji pomiędzy zwiedzającym a przestrzenią.

Warsztat obejmie wprowadzenie teoretyczne i metodyczne do organizowania szlaków typu questing (podstawowe zasady i elementy procesu ich tworzenia) oraz ćwiczenia praktyczne. Możliwości zastosowania questingu w praktyce muzealnej zostaną zaprezentowane na przykładzie ścieżki edukacyjnej stworzonej we współpracy Małopolskiego Instytutu KulturyFabryką Emalia Oskara Schindlera.

Warsztaty poprowadzą: Kinga Kołodziejska (MIK) i Piotr Idziak (MIK).

Zobacz informacje praktyczneformularz zgłoszeniowy.

Zapraszamy!

]]>
http://muzeoblog.org/2010/05/12/prace-dynamiki-31-maja-ii-edycja-warsztatow-questing-z-muzeum-na-spacer/feed/ 0
Gierki muzealne http://muzeoblog.org/2009/01/14/gierki-muzealne/ http://muzeoblog.org/2009/01/14/gierki-muzealne/#comments Wed, 14 Jan 2009 17:15:06 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=609 czytaj więcej]]> sciencemuseum gra muzealna

Na stronie show me, prowadzonej przez wspominany już na muzeoblogu brytyjski serwis museum 24, można znaleźć ogromną ilość treści kierowanych do młodego odbiorcy oferty muzealnej. W dziale Games and Fun zebrane zostały gry powstałe z myślą o najmłodszych. W każdą z nich można zagrać przy użyciu przeglądarki internetowej. Myślę, że wiele z tych małych produkcji, zadowoli również dorosłych graczy.

Mnie szczególnie przypadła do gustu gra Launchball stworzona przez londyńskie Science Museum. Zadanie polega na przeprowadzeniu metalowej kulki od punktu start do mety. Pomagają w tym różnego rodzaju urządzenia, takie jak: silnik parowy, sprężyna, czy elektromagnes. Co ciekawe, mamy tu możliwość tworzenia własnych zadań – plansz do gry i dzielenia się nimi z przyjaciółmi. Za pomocą prostego interfejsu można stworzyć naprawdę skomplikowaną łamigłówkę!

Na show me prezentowanych jest w tej chwili około kilkudziesięciu gier stworzonych przez różne brytyjskie muzea. Oryginalnie są one dostępne przez ich strony www, jako elementy wystaw, programów edukacyjnych i ścieżek tematycznych. Zbiór jest więc bazą danych, punktem dostępowym, który skraca drogę do tego typu treści, a zarazem pokazuje bogactwo oferty w zakresie wirtualnej rozrywki muzealnej. Polecam poszukiwanie ciekawych gier muzealnych w wolnych chwilach.

]]>
http://muzeoblog.org/2009/01/14/gierki-muzealne/feed/ 0
Flickr a sprawa muzeów http://muzeoblog.org/2009/01/07/flickr-a-sprawa-muzeow/ http://muzeoblog.org/2009/01/07/flickr-a-sprawa-muzeow/#comments Wed, 07 Jan 2009 00:41:53 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=551 czytaj więcej]]> dream of mirrors

flickr to obecnie najpopularniejsza w sieci platforma do wymiany zdjęć. Zasada działania tego serwisu jest prosta: po założeniu darmowego konta otrzymujemy możliwość umieszczania na nim swoich zdjęć. Nasze dzieła są widoczne dla innych użytkowników Flickr i mogą być przez nich komentowane. Ogromna popularność tej usługi sprawia, że posługując się wyszukiwarką, można tam znaleźć miliony zdjęć na dowolny temat.

W ubiegłym roku ogromną popularność na Flickr zyskało zdjęcie zrobione w Muzeum Narodowym w Krakowie. Fotografia upubliczniona przez użytkownika podpisującego się jako smif została zrobiona na wystawie „Stanisława Wyspiańskiego teatr ogromny„. Prezentuje ona instalację która zamykała ekspozycję, czyli pokój o lustrzanych ścianach, ukazujących perspektywę nieskończonych odbić jednego z fresków artysty. Zdjęcie doczekało się wielu komentarzy i zyskało ponad 15.000 wyświetleń.

Popularność Flickr i wielorakie możliwości techniczne, z jakich mogą korzystać jego użytkownicy, sprawia, że staje się on obecnie coraz ważniejszym medium. Liczne muzea wykorzystują Flickr do promocji, prezentacji wystaw i utrzymywania kontaktu z publicznością. Przykładem mogą tu być profile takich instytucji jak: Metropolitan Museum of Art, National Geographic Museum, czy Brooklyn Museum (wyjątkowo aktywnego w sieci). Można też znaleźć ciekawe kolekcje tworzone przez prywatnych użytkowników, jak np. Wirtualne Muzeum Bournemouth, w którym prezentowana jest przebogata kolekcja starych fotografii i pocztówek przedstawiających małe angielskie miasteczko…

foto: smith by-nc-nd

]]>
http://muzeoblog.org/2009/01/07/flickr-a-sprawa-muzeow/feed/ 4
Brytyjskie Narodowe Muzeum Wirtualne http://muzeoblog.org/2009/01/05/brytyjskie-narodowe-muzeum-wirtualne/ http://muzeoblog.org/2009/01/05/brytyjskie-narodowe-muzeum-wirtualne/#comments Mon, 05 Jan 2009 22:52:40 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=543 czytaj więcej]]> 24 hour museum Polecam Waszej uwadze portal internetowy 24 Hour Museum. Jest to prawdziwa kopalnia wiedzy o brytyjskich muzeach. Serwis, nazywany też „Narodowym Wirtulanym Muzeum”, jest efektem współpracy kilku organizacji zajmujących się promocją dziedzictwa kulturowego: Visit Britain, MLA, Arts Council i organizacji not-for-profit Culture24.
Portal jest wyczerpującym źródłem informacji o najnowszych wydarzeniach w muzeach. Można tu znaleźć m.in. opisy bieżących wystaw, informacje o programach edukacyjnych, przewodniki po miastach i ścieżkach dziedzictwa oraz super stronę dla dzieci „Show Me„.

24 Hour Museum oferuje usługi dla muzeów, głównie w zakresie pozyskiwania publiczności i promocji wystaw. Umożliwia im też dostęp do swojej ogromnej bazy danych. Dla wielu lokalnych muzeów jest to dobry sposób docierania do szerokiej publiczności. Treści prezentowane na portalu są dodawane przez uczestniczące w jego tworzeniu muzea oraz zespół dziennikarzy, studentów i wolontariuszy. Odgórna inicjatywa spotyka się tutaj z oddolnym ruchem, dzięki temu strona jest „żywa” i wzbudza duże zainteresowanie odbiorców –
twórcy serwisu szczycą się oglądalnością sięgającą miliona odwiedzin miesięcznie!

Poniższa prezentacja pokazuje etapy procesu powstawania tego popularnego portalu.

]]>
http://muzeoblog.org/2009/01/05/brytyjskie-narodowe-muzeum-wirtualne/feed/ 6