Muzeoblog » muzea prywatne http://muzeoblog.org Muzeoblog programu Dynamika Ekspozycji Fri, 18 Nov 2016 16:35:26 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=4.0.22 Kształt rzeczy – „Muzeum niewinności” http://muzeoblog.org/2011/10/07/ksztalt-rzeczy-muzeum-niewinnosci/ http://muzeoblog.org/2011/10/07/ksztalt-rzeczy-muzeum-niewinnosci/#comments Fri, 07 Oct 2011 21:11:51 +0000 http://muzeoblog.org/?p=3388 czytaj więcej]]> Kosmopolitycznie zorientowany Orhan Pamuk jest frontmanem tureckości – jej mentalnym mieszkańcem, tłumaczem i sekundantem próby sił żywiołów wielokulturowości i europejskiego magnetyzmu. Jego powieści mówią o konfrontacji z zachodnim smokiem zaczajonym na dziewiczy spłachetek świata wcześniej liźnięty jedynie podróżami romantyków na tę „finisterrę” cywilizacji.

Trudno zaprzeczyć, że europejskie przyswajanie „orientu” było wielopokoleniową fikcją do momentu gdy Turcja zdecydowała się przejąć inicjatywę. Znacząca obecność dwudziestowiecznych emigrantów na Starym Kontyncie wymusiła bardziej uczciwą próbę zrozumienia. Pocztówki przodków i folderowe okno na świat National Geographic nabrały statusu tego, czym były od początku – niewystarczających, zachodnich klisz. Świadomy ubóstwa wizerunków Pamuk przyjął rolę ich komentatora z pokorą i skutecznością potwierdzoną poczytnością, dalej zaś Noblem. Ta równie nobliwa co niewygodna sytuacja lubi skutkować paraliżem twórczym bądź dziełem służącym głównie potwierdzeniu prestiżowego wyróżnienia. Tymczasem turecki autor wziął się w najlepsze do pisania by dać światu ryzykowne Muzeum niewinności – książkę, w której, zamiast zakleszczać między szkiełko a oko kolejną wnikliwą panoramę swoich korzeni, na 750 stronach oddaje się rozkosznym igraszkom z kiczem.

Muzeum erotyki
Na porcelitowym talerzu z wzorkiem serwuje nam osadzony w latach siedemdziesiątych, prowokująco tandetny zapis fascynacji 35letniego przedstawiciela stambulskiego establishmentu Kemala jego równie nieletnią co niemajętną kuzynką Fusun. Miłości niemożliwej, która po otwierającej tom, seksualnej erupcji prowadzi bohatera do stopniowego, celebrowanego rozwlekłym tempem, emocjonalnego i ekonomicznego uwiądu. Nie dostajemy tu, jak chcieli niektórzy, „historii obsesyjnej miłości”, lecz zapis niewinnie bezmyślnej, mieszczańskiej namiętnostki, która czyni z tekstu nostalgiczne jak ciągutki muzeum erotyki. Formę określa pierwszoosobowa narracja Kemala, dzięki któremu bohaterkę mamy przyjemność poznać wyłącznie przez ciało, którego adorator uzurpuje sobie w oczach czytelnika-zwiedzającego rolę kolekcjonera. Oprócz celebrowanych czule na pierwszych stronach kobiecych wdzięków, snujący opowieść przez gros powieści zajmuje się zbieraniem ich fetyszów układając pierwszą warstwę tekstowej muzeologii.

To gromadzenie mozolne i żmudne jak ciągnące się latami codzienne wizyty w domu rodzinnym Fusun. Tu, pomiędzy kolacją a oglądaniem telewizji, w zaciszu kurtuazyjnej rozmowy, Kemal oddaje się polowaniu na relikty utraconej fizyczności – niedopałki, serwetki, których dotykała dziewczyna, bibeloty z bawialni, wazoniki, retuszowane zamglonym spojrzeniem zdjęcia i inne rekwizyty rodem z taniej literatury kobiecej. Cały ten banał jednak niepostrzeżenie przeradza się w wunderkamerę tradycji tasującej się z zachodnią nowoczesnością. Z obsesyjnego zbieractwa wyłania się napięcie między nimi, grubo lukrowane czułością dla kiczu, wcielenia mieszczańskiej tęsknoty za przeżyciem. A to Turcja właśnie – mówi Pamuk zaklinając czas w przedmiotach, następnie moszcząc je w bastionie swojego muzeum. Kolekcja bowiem pełni w mdląco różowej powieści funkcję twierdzy obronnej czy prywatnego sejfu.

Mauzoleum tożsamości
Muzeum niewinności mówi czasem przeszłym, przy czym nie tworzy doniosłej, historyczno-socjologicznej summy dwudziestowiecznych przemian, lecz „muzeumifikuje”, usztywnia wykradane chwile, chciwie szabruje zamrożony w rytuałach tradycji czas. Nie jest to już tradycja własna, bohater, „ofiara” postępu, tkwi poza nią, w wiecznym między, stara się ukryć poczucie braku ciągłości w kompulsywnie wytwarzanej wielości. Analogicznie chorobliwa jest sama materia powieści – akcja fizjologicznie wręcz nuży, grzęźnie w miejscu lub kręci się błędnie w koło na drobiazgowo wydeptanym dywanie. Uparte zasiadanie do stołu z Fusun nie zbliża do niej Kemala, służy wyłącznie pożeraniu jej wzrokiem.

Podobnie jak dziewczynę, opowieść uprzedmiotawia w ostentacyjnie błahych skrawkach materii codzienność. Zapełnia pustymi formami pozbawione treści mieszkanie – święte miejsce niegdysiejszych schadzek, następnie zaś dom, w którym mężczyzna konstruuje muzeum. Pamuk jest antytezą Prousta; nie przywraca minionych narracji eksponatami, przeciwnie, zanim włoży je w wyszykowaną gablotę, odcina skrzętnie znaczenia od znaków czyniąc je pustymi figurami.

Blaga podwójności
Imponująco syntetyczną w Nazywam się Czerwień historię przedmiotu pisarz zastępuje historią bibelotu – substytutu, wartości naddanej, bezużytecznej, pozbawionej smaku i lekko obtłuczonej. Przyjmuje nową strategię by opowiadać wciąż o tym samym, swojej namiętności do Turcji; tym razem tandetnym romansie, którego Stambuł jest wdzięcznym obiektem. Bohaterowie i ich miasto są pozbawionym wiarygodnego trzonu zbiorem falsyfikatów. Dla Kemala autentyzm nie jest celem. Dowodzą tego wieloletnie wędrówki starzejącego się mężczyzny po świecie w poszukiwaniu podróbek – kolejnych chusteczek i popielniczek, które mają umożliwić rekonstrukcję minionego czasu, będąc w istocie jego duplikatem. Odwaga tej wizji historii polega nie tyle na jej subiektywizmie, co jawnej imitacji, trudnej do zaakceptowania nawet dla postmodernistycznego czytelnika. Tekst-muzeum nie prowadzi nas po gabinecie woskowych figur identyczności, lecz na bazar, gdzie punktuje lichotę, gładzi dłonią po jej rozchodzących się obscenicznie szwach. Szyciach, które łączą tureckie antynomie: męskość z kobiecością, matkę z kochanką, tkankę z powierzchnią, tradycyjny plusz wartości z mocną bryzą postępu, romantyczne zachodnie wzorce z twardym tureckim gruntem. Muzeum niewinności mówi o tym, że forsowana od pierwszych stron powieści „europejska” nowoczesność nie jest właściwym obliczem Turcji, lecz jej nieodzownym pozorem, maską zakładaną na bale w centrum towarzyskiej pozy, hotelu Hilton.

Niedomknięty ekspozytor
Podobnie w przypadku rozumienia przez Pamuka idei muzeum. Jest ono zarazem domem i ojczyzną, czymś osobistym i wspólnym, koniecznym rejestrem i żywą rozmową, miejscem nieustannych napięć starego z nowym. Konkluzja nie jest możliwa, próba definicji rozmywa się w wielości kierunków. Książka, muzeum i Turcja w równej mierze są hipotezą, zastygłym w potencjale zmiany procesem, zastępczym obiektem afektu. Szkicuje go bezpieczna, kiczowato-erotyczna estetyka, jednak mająca być wypełnieniem kolekcja jest już niepokojąco obsesyjna. Kemal bowiem usiłuje przywołać utracone uczucie masochistyczną czułością dla własnej tożsamości, niestety z naciskiem na własność. W efekcie mierzymy się z wąskim, osobistym punktem widzenia, który próbuje uzurpować sobie panoramiczność. Narrację określa zaborcza bierność bohatera, którego jedynym, choć niemożliwym celem jest zamknięcie ukochanej w tradycyjnych strukturach, by ją „zabezpieczyć”. Założenie to czyni relację, a za nią bardziej złożone powieściowe struktury, klasyczną, ekspozycyjną gablotą.

Należałoby zatem przyznać, że powieść jest marnym źródłem muzeologicznych rewolucji, w książce nawet bilet musi być drukowany. To jednak tylko autorska przekora, pisarz bowiem równocześnie dokonuje rewolucyjnej formalnie wolty, której nie można przeoczyć – sprowadza literaturę do kolekcji przedmiotów. Tu jednak dopiero rozpoczyna się właściwy eksperyment, Pamuk idzie znacznie dalej w dziwnym eksperymencie z materializacją fikcji i zakłada w Stambule rzeczywiste muzeum na wzór tego z książki. Samo w sobie to zdarzenie bez precedensu. Jego efekt jest tym ciekawszy, że w trakcie lektury pisarz dystansuje czytelnika do narratora, tworzy poczucie, że jego muzeum to figura niemożliwa. Zbudowanie jej modelu w trójwymiarze pewnie warte jest już Nobla w paru dziedzinach.

]]>
http://muzeoblog.org/2011/10/07/ksztalt-rzeczy-muzeum-niewinnosci/feed/ 0
Muzeum AGD http://muzeoblog.org/2009/03/11/muzeum-agd/ http://muzeoblog.org/2009/03/11/muzeum-agd/#comments Wed, 11 Mar 2009 11:20:06 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=893 czytaj więcej]]> Są w każdej kuchni, towarzyszą nam przez całe życie, świadczą o luksusie i kulturze technicznej, trudno wyobrazić sobie bez nich wykonywanie najprostszych czynności domowych – przedmioty z kategorii „AGD”, czyli Artykuły Gospodarstwa Domowego. Przy al. Krasińskiego 11c w Krakowie znajduje się najstarszy w mieście sklep z częściami zamiennymi do tego typu urządzeń. Witryna sklepu nie prezentuje jednak asortymentu, jak to zwykle witryny. Za jej szybą można za to zobaczyć … kolekcję. Sklep jest zarazem muzeum.

młynki Na witrynie, jak w gablocie, prezentowane są eksponaty: odkurzacze, ekspresy i młynki do kawy, froterki, roboty kuchenne, maszynki do mięsa… itp. Większość urządzeń pochodzi z II połowy XX wieku, choć zdarzają się też eksponaty z lat przedwojennych. Są tu produkty niemal wszystkich europejskich firm z branży AGD. Jak przystało na muzeum fachowego sklepu z częściami zamiennymi, wszystkie zgromadzone tu urządzenia są kompletne i działają. Kolekcja powstaje od 2004 roku i obecnie jest to prawdopodobnie największy tego typu zbiór w Polsce. Spora część eksponatów pochodzi z darów klientów sklepu. Wszystkie narzędzia są skatalogowane, katalog został udostępniony on – line w postaci strony Muzeum AGD.

odkórzacz Kolekcja AGD powstaje z pasji właścicieli sklepu. Jest to dla nich połączenie pracy zawodowej i hobby. Jak sami mówią: dzięki muzeum prowadzenie sklepu stało się przyjemniejsze, bardziej satysfakcjonuje. Ciekawe jest również wykorzystanie sklepowej witryny jako swoistej gabloty muzealnej, dostępnej dla przechodniów. Technologie AGD należą obecnie do najszybciej rozwijających się – stanowi o tym duże zapotrzebowanie rynku. Z tego m.in. powodu urządzenia tego typu szybko „muzealizują się”. Najmłodsze przedmioty w muzeum pochodzą z końca lat 90; choć wyszły z codziennego użytku, w muzeum AGD otrzymały „drugie życie”, w roli eksponatów. Jest w tym jakaś paralela do oferty sklepu, do którego muzeum przynależy – „części zamienne i naprawa AGD”.

Prezentowana na witrynie kolekcja, może posłużyć za przekrojowe ujęcie historii dizajnu. Można wyznaczyć przynajmniej kilka ścieżek zwiedzania takiego muzeum.młynki Mogą przez nie prowadzić zagadnienia technologiczne: materiały, wzornictwo, funkcjonalność; a także antropologiczne: historia przemian nawyków i potrzeb użytkowników, na które sprzęty AGD odpowiadają (i które kreują) – może to być przyczynek do najnowszej historii życia codziennego…

Na pobliskiej ulicy Smoleńsk pod nr 9, w dawnym budynku Muzeum Przemysłowego (por: MNK, dział IV), ma swoją siedzibę Wydział Form Przemysłowych krakowskiej ASP. Jak mogłaby wyglądać współpraca studentów dizajnu z Muzeum AGD? Jak obie strony mogłyby na niej skorzystać? Jak zarobić? Być może otwiera się tu przestrzeń dla ciekawych działań edukacyjnych i wystawienniczych…

Foto 1,2,3: by-nc-saAvram Iancu

]]>
http://muzeoblog.org/2009/03/11/muzeum-agd/feed/ 0
Wodne i lądowe przygody w łaźni http://muzeoblog.org/2009/03/08/wodne-i-ladowe-przygody-w-lazni/ http://muzeoblog.org/2009/03/08/wodne-i-ladowe-przygody-w-lazni/#comments Sun, 08 Mar 2009 20:52:05 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=857 czytaj więcej]]> turtle Była w Krakowie kiedyś łaźnia miejska, w pięknej części miasta, na św. Sebastiana. Z czasem – zgodnie z krakowską logiką – przerobiono ją na muzeum… Było tam więc urocze, starodawne zbiorowisko gablot – źle opisanych i oświetlonych, nie dających za wiele informacji ogólnych, ale za to pachniało tam myszką (a dokładnie żubrem i mamutem), co w zderzeniu z resztkami łaźni dawało niezwykły efekt.
(Od razu może zaznaczę, że nie jestem bezstronna – ze wszystkich muzeów najbardziej lubię medyczne, farmacji i przyrodnicze, także i dlatego, że zajmują się gotową systematyką, więc kategoryzują podwójnie.)
Niedawna wizyta w odnowionym muzeum na św. Sebastiana stała się dla mnie źródłem kilku odkryć i przyjemnych zaskoczeń.

Otóż mieści się tam teraz Akwarium. Poszłam tam bez przygotowania, więc opowiem o wrażeniach gościa z ulicy.
Na wejściu jest problem, bo okazuje się, że w zamian za zakup dość drogich biletów (słaba polityka rodzinna!) nie można odwiedzić wielkich akwariów, bo jeszcze ten etap inwestycji nie został ukończony. Od pracowników dowiedziałam się następnie, że „kazali mówić, że do końca roku oddadzą”. Miejmy nadzieję!!! Bardzo warto. bardzo potrzeba w Krakowie takiego miejsca. Kraków leży daleko od oceanarium, a IMAX nie wystarcza, jeśli chodzi o kontakt z głębinami.

otwarcie A teraz chwalę Akwarium. Po pierwsze pracownicy muzeum mają na sobie podkoszulki z nadrukiem „zadaj mi pytanie!” i rzeczywiście, z przyjemnością i pasją dzielą się swoją wiedzą, co nadaje wystawie wymiar ludzki, a poza tym nie musimy czytać masy informacji. Wreszcie! Tego właśnie oczekujemy od muzealników!
Po drugie gabloty „mówią do nas”, zachęcając np. do poszukiwania mniejszych gadów ukrytych wśród gałęzi. To proste rozwiązanie (małe papierowe naklejki na szybach) bardzo efektywnie ułatwia zwiedzanie – nie tylko z dziećmi. Po trzecie są dobre multimedialne infokioski. Dzięki temu nie musimy czytać mnóstwa informacji, jeśli nie chcemy, a dodatkowo dostajemy możliwość przeglądnięcia galerii zdjęć. Po czwarte- mimo wszechobecnych niedoróbek- aranżacja przestrzeni jest ciekawa, stanowiąc integralną część identyfikacji wizualnej instytucji.

Czego brakuje? Większej różnorodności zajęć dla dzieci. Wystarczą proste papierowe przewodniczki do uzupełniania (ołówki z nadrukiem firmy już są). Lepszego przemyślenia systemu informacji multimedialnej dla dorosłych. I przede wszystkim gwarancji zakończenia prac w Akwarium.

foto 1, 2: bildungsr0man by-nc-nd

]]>
http://muzeoblog.org/2009/03/08/wodne-i-ladowe-przygody-w-lazni/feed/ 1
Flickr a sprawa muzeów http://muzeoblog.org/2009/01/07/flickr-a-sprawa-muzeow/ http://muzeoblog.org/2009/01/07/flickr-a-sprawa-muzeow/#comments Wed, 07 Jan 2009 00:41:53 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=551 czytaj więcej]]> dream of mirrors

flickr to obecnie najpopularniejsza w sieci platforma do wymiany zdjęć. Zasada działania tego serwisu jest prosta: po założeniu darmowego konta otrzymujemy możliwość umieszczania na nim swoich zdjęć. Nasze dzieła są widoczne dla innych użytkowników Flickr i mogą być przez nich komentowane. Ogromna popularność tej usługi sprawia, że posługując się wyszukiwarką, można tam znaleźć miliony zdjęć na dowolny temat.

W ubiegłym roku ogromną popularność na Flickr zyskało zdjęcie zrobione w Muzeum Narodowym w Krakowie. Fotografia upubliczniona przez użytkownika podpisującego się jako smif została zrobiona na wystawie „Stanisława Wyspiańskiego teatr ogromny„. Prezentuje ona instalację która zamykała ekspozycję, czyli pokój o lustrzanych ścianach, ukazujących perspektywę nieskończonych odbić jednego z fresków artysty. Zdjęcie doczekało się wielu komentarzy i zyskało ponad 15.000 wyświetleń.

Popularność Flickr i wielorakie możliwości techniczne, z jakich mogą korzystać jego użytkownicy, sprawia, że staje się on obecnie coraz ważniejszym medium. Liczne muzea wykorzystują Flickr do promocji, prezentacji wystaw i utrzymywania kontaktu z publicznością. Przykładem mogą tu być profile takich instytucji jak: Metropolitan Museum of Art, National Geographic Museum, czy Brooklyn Museum (wyjątkowo aktywnego w sieci). Można też znaleźć ciekawe kolekcje tworzone przez prywatnych użytkowników, jak np. Wirtualne Muzeum Bournemouth, w którym prezentowana jest przebogata kolekcja starych fotografii i pocztówek przedstawiających małe angielskie miasteczko…

foto: smith by-nc-nd

]]>
http://muzeoblog.org/2009/01/07/flickr-a-sprawa-muzeow/feed/ 4
Domowe muzeum komputerów http://muzeoblog.org/2008/09/14/domowe-muzeum-komputerow/ http://muzeoblog.org/2008/09/14/domowe-muzeum-komputerow/#comments Sun, 14 Sep 2008 19:09:56 +0000 http://expothinktank.wordpress.com/?p=149 czytaj więcej]]> Komputery starzeją się w zawrotnym tempie. Regularne pojawianie się na rynku Nowych Technologii sprawia, że maszyna stojąca na biurku dłużej niż rok, mogłaby trafić do muzeum. Zjawisko to jest dobrym przykładem procesu „muzealizowania” się życia.

Paweł Kubacki stworzył kolekcję starych komputerów w swoim mieszkaniu i piwnicy. Imponujący zbiór elektroniki wypełniłby niejedną salę muzealną! Muzeum Komputerów.

foto by:kitto

]]>
http://muzeoblog.org/2008/09/14/domowe-muzeum-komputerow/feed/ 0
Ermitaż – regulamin dla zwiedzających w opracowaniu carycy Katarzyny http://muzeoblog.org/2008/02/21/ermitaz-regulamin-carycy/ http://muzeoblog.org/2008/02/21/ermitaz-regulamin-carycy/#comments Thu, 21 Feb 2008 08:53:34 +0000 http://expothinktank.wordpress.com/?p=76 czytaj więcej]]> Astolphe Louis Léonor de Custine, francuski pisarz i podróżnik, pisząc swoje najsłynniejsze dzieło „Listy z Rosji” (1839) odwiedził Ermitaż. Tak pisze o tym, co było dla niego najbardziej zaskakujące.

Znalazłem za zieloną zasłoną regulamin obowiązujący ścisłe grono bywalców Ermitażu, dopuszczonych przez carycę do tego przybytku swobody … cesarskiej. Kazałem sobie dosłownie przetłumaczyć ową kartę wolności, której pani tego niegdyś zaczarowanego miejsca raczyła udzielić osobom zaprzyjaźnionym. Tekst ten spisano w mojej obecności.

Zasady, którymi wchodząc tu należy się kierować:

  • U wejścia wraz z kapeluszem i szpadą należy odłożyć swoje tytuły i stopień urzędowy.
  • Należy również zostawić za drzwiami wszelkie uroszczenia oparte na przywileju urodzenia a także pychę i inne uczucia podobnego rodzaju.
  • Bądź wesół, ale niczego nie tłucz ani nie niszcz
  • Siadaj, stój, chodź, rób, co chcesz i nie zwracaj na nikogo uwagi.
  • Prowadź spory bez gniewu i nadmiernego ożywienia
  • Mów z umiarem i nie za wiele, aby nie przeszkadzać innym.
  • Powstrzymaj westchnienia i ziewanie, aby nie wywoływać nudy i nikomu nie przeszkadzać.
  • Jeśli ktokolwiek z towarzyszy zaproponuje jakąś grę czy zabawę, reszta powinna na to przystać.
  • Jedz powoli i z apetytem, pij umiarkowanie, aby, wychodząc, każdy trzymał się na nogach.
  • Kłótnie zostaw za drzwiami. Kto przestępuje próg Ermitażu, powinien kierować się zasadą, że co wchodzi jednym, wychodzi drugim uchem.

Gdyby ktoś, nie wyłączając pań, uchybił temu regulaminowi, za każde jego naruszenie, poświadczone przez dwie osoby, będzie musiał wypić szklankę zimnej wody. Oprócz tego odczyta na głos stronicę Telemachiady. Kto uchybiłby artykułowi dziesiątemu nie będzie już mógł bywać w Ermitażu.(poemat Trediachowskiego). Kto uchybiłby podczas jednego wieczoru trzem artykułom regulaminu, będzie obowiązany do wyuczenia się na pamięć sześciu wierszy.

Póki nie przeczytałem tego regulaminu, sądziłem, że cesarzowa Katarzyna była bardziej płocha. Czy ów regulamin to tylko zwykły żart? W takim razie nie jest zbyt udany, najlepsze bowiem żarty to te, co są najbardziej zwięzłe. Nie mniej niż brak smaku, o którym świadczy ów regulamin, zdumiewa mnie troskliwość z jaką go tu przechowano.

[Astolphe Louis Léonor de Custine: Listy z Rosji. Rosja w 1839 roku].

fot: Wikimedia commons

]]>
http://muzeoblog.org/2008/02/21/ermitaz-regulamin-carycy/feed/ 0
Muzeum piernika – Mikroprzedsiębiorca roku 2006 http://muzeoblog.org/2007/12/13/muzeum-piernika/ http://muzeoblog.org/2007/12/13/muzeum-piernika/#comments Thu, 13 Dec 2007 14:20:46 +0000 http://expothinktank.wordpress.com/2007/12/13/muzeum-mikroprzedsiebiorca-roku-2006/ czytaj więcej]]> W Toruniu działa Żywe Muzeum Piernika, w którym można własnoręcznie nauczyć sie produkcji piernika od przygotowania składników, przez przygotowanie ciasta, wyciśnięcie formy aż do jego wypieku. Założyciele zapewniają, że jest to 

jedyne w Europie żywe Muzeum Piernika, czyli wciąż działająca XVI-wieczna piernikarnia. Muzeum jest interaktywną formą poznawania historii Torunia i piernikarstwa – i dla dzieci, i dla dorosłych. Poznawanie historii i tradycji w naszym Muzeum to radość i zabawa dla zwiedzających w każdym wieku, nawet najbardziej dojrzałym.

Prowadzacy warsztaty odziani są w skromy płócienny przyodziewek i mowią staropolskim językiem robiąc z wizyty małą inscenizację. W muzeum nie ma eksponatów tylko stoły i tradycyjne narzędzia służące do wyrobu pierników (tłuczki, miski, sito, forma, worki na mąkę, itp), a jego wnętrze to bielona izba, deski podłogowe i drewniane belki stropowe. Warsztat trwa około 40 minut. Gość po wizycie zabiera do domu własnoręcznie wypieczonego piernika, dyplom i produkty zakupione w sklepiku (trudno się oprzeć). Muzeum odwiedzają licznie grupy szkolne. Muzeum otrzymało tytuł „Mikroprzedsiębiorca Roku 2006” w ogólnopolskim konkursie organizowanym przez Fundację Bankową im. L. Kronenberga i Citibank Handlowy.

foto by: hddod

]]>
http://muzeoblog.org/2007/12/13/muzeum-piernika/feed/ 0