Muzeoblog » promocja http://muzeoblog.org Muzeoblog programu Dynamika Ekspozycji Fri, 18 Nov 2016 16:35:26 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=4.0.22 Schyłek Lata w Kronice http://muzeoblog.org/2011/08/27/schylek-lata-w-kronice/ http://muzeoblog.org/2011/08/27/schylek-lata-w-kronice/#comments Sat, 27 Aug 2011 16:59:09 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2995 czytaj więcej]]> Sala ekspozycyjna zamieniona w warsztat plastyczny. Plac zabaw w galerii. Dzieci czują się tu jak u siebie, kto nie pracuje przy właśnie powstającej wystawie, buja się na huśtawce. Tak jest w sierpniu w Centrum Sztuki Współczesnej Kronika w Bytomiu. Trwa tu akcja Schyłek Lata. Jest to szereg warsztatów, zajęć i spotkań z artystami, w efekcie których powstaje wspólna wystawa. Tak o Schyłku Lata pisze kuratorka Agata Tecl:

Punktem wyjścia tegorocznej, piątej już wystawy dla młodszego odbiorcy (z wyraźnym dopiskiem i nie tylko) jest stworzenie przestrzeni sprzyjającej spotkaniu najczęściej oddzielanych wyobraźni: dziecięcej i dorosłej, osób uznanych za zdrowe i tych, które dotknięte są różnego rodzaju niepełnosprawnościami (fizyczną, intelektualną, społeczną, ekonomiczną), amatorów i artystów. Kluczowymi elementami stało się najpierw bycie ze sobą, potem dialog, połączenie rożnych energii, pomysłów, tematów i wreszcie wspólna praca.

 
W ramach współpracy CSW Kronika z Teatrem Figur Kraków, miałem przyjemność prowadzić w Centrum warsztaty z teatru cieni. Tydzień spędzony z uczestnikami Schyłku Lata był dobrą okazją by przyjrzeć się realizowanym w Kronice działaniom z najmłodszą publicznością. Wypracowane tu podejście do pracy z dziećmi można prześledzić w kilku aspektach: ekspozycji, przestrzeni galerii, współpracy z artystami i promocji rozumianej jako docieranie do nowych odbiorców.

Po pierwsze, twórczość najmłodszych uczestników sztuki jest tu traktowana bardzo serio. Praca z dziećmi nie jest tu ograniczona tylko do zajęć czy lekcji, ale w jej wyniku powstaje ekspozycja, która jest pełnoprawnym elementem działalności wystawienniczej Centrum. Takie wystawy edukacyjne odbyły się w Kronice już trzykrotnie. Uczestnicy zajęć biorą udział we wszystkich etapach tworzenia wystawy, dzięki czemu uważają ją za coś swojego i potrafią kompetentnie o niej opowiadać. Odbywa się prawdziwy wernisaż, wystawa jest udostępniona do zwiedzania wraz z komentarzem kuratorskim i oprowadzaniem.

Po drugie, przestrzeń całej galerii zmienia się w trakcie trwania projektu. Praca wre, w salach ekspozycyjnych porozkładane są stoły do prac plastycznych. Wszędzie leżą narzędzia, materiały i projekty w konstrukcji – twórczy nieład. Młodzi twórcy opanowali niemal całą przestrzeń Centrum. Nie ma tu osobnych sal do warsztatów. Zajęcia odbywają się jakby na placu budowy powstającej właśnie wystawy. W tym roku jedno z pomieszczeń galerii zostało zamienione zgodnie z projektem dzieci. Wybudowano labirynt, pojawił się wodospad, w drzwiach zawisła huśtawka. Wszystko to sprawia, że przestrzeń galerii nie ma w sobie nic z chłodu i sterylności klasycznego white boxu. Dzięki obecności dzieci i ich energii znika częste w galeriach sztuki wrażenie opresyjnej elitarności przestrzeni, w której trzeba wiedzieć jak się zachowywać, co mówić, jakim być… Tutaj wolno być każdemu.
 
Po trzecie, z dziećmi w Kronice pracują, obok animatorów i opiekunów również artyści. Zgodnie z założeniami kuratorskimi akcja ta ma być spotkaniem. Zaproszeni artyści nie występują tu w roli instruktorów tylko współtwórców. Ich zadaniem jest dawać narzędzia i kierować wrażliwość uczestników, ale często jest też tak, że to oni idą za wyobraźnią dzieci i ich wizją świata. To założenie sprawia, że zapraszani są twórcy, którzy widzą sens takiej pracy i dla których jest ona również inspiracją dla własnych działań. Rolą CSW jest w tym wypadku zapewnienie przestrzeni dla takiego spotkania. Więcej o artystach współpracujących z Kroniką na stronie Centrum.
 
Po czwarte, działania realizowane z dziećmi wydają się być istotne dla promocji CSW Kronika. Służą promocji rozumianej jako poszukiwanie sposobów na docieranie do nowych widzów, przyciąganie odbiorców, którzy na co dzień nie traktują galerii sztuki jako miejsca dla siebie. Wykorzystywana jest przy tym mediacyjna rola dzieci – czują się tu dobrze, opowiadają w domu co robią, a to ośmiela rodziców żeby też przyjść. Poprzez obecność dzieci przestrzeń staje się też swojska i mniej elitarna – łatwiej jest tu przyjść, kiedy nigdy się jeszcze w galerii nie było. Nie bez znaczenia jest też fakt, że gros najmłodszych odbiorców działań Kroniki to dzieci z bliskiego otoczenia galerii, z bytomskiej starówki. Wyraźnie widać, że Kronika jest ich miejscem – przychodzą tu, żeby pobyć. Dzięki temu Centrum nie jest wyspą, ale w naturalny sposób istnieje na mapie społecznej okolicy. Poczuliśmy to już na wejściu, kiedy z Teatrem Figur przenosiliśmy do Kroniki scenografię naszego spektaklu. Przy aucie natychmiast stawiło się dwóch siedmiolatków. Chłopcy od razu zażądali dla siebie pracy przy przenoszeniu rzeczy. Było dla nich oczywiste, że kiedy w Kronice coś się dzieje, to dla nich jest przy tym coś do robienia, jest przygoda.
 
Podsumowując, działania w Kronice to dobry przykład całościowego podejścia do roli dzieci w centrum sztuki. Praca z dziećmi nie jest tutaj oddzielona od głównego nurtu aktywności galerii, nie jest ograniczona do sali edukacyjnej i wymyka się samemu określeniu edukacja. Działania nakierowane na najmłodszych uczestników sztuki zajmują ważne miejsce w programie i wizji kuratorskiej CSW. Służą docieraniu do nowej publiczności i komunikacji z lokalną społecznością, oddziaływają na całą przestrzeń galerii, „ożywiają” sale wystawowe i budują atmosferę miejsca.

Fot: Natalia Laskowska, CSW Kronika©

]]>
http://muzeoblog.org/2011/08/27/schylek-lata-w-kronice/feed/ 0
Warsztaty Dynamiki Ekspozycji: wykorzystanie serwisów społecznościowych w promocji oferty muzealnej. http://muzeoblog.org/2010/03/23/warsztaty-dynamiki-ekspozycji-wykorzystanie-serwisow-spolecznosciowych-w-promocji-oferty-muzealnej/ http://muzeoblog.org/2010/03/23/warsztaty-dynamiki-ekspozycji-wykorzystanie-serwisow-spolecznosciowych-w-promocji-oferty-muzealnej/#comments Tue, 23 Mar 2010 20:31:27 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2027 czytaj więcej]]> 12 marca 2010 w MIKu odbył się warsztat dotyczący zastosowań mediów społecznościowych do promocji oferty muzealnej. Uczestniczyli w nim pracownicy muzeów i instytucji kultury, a warsztat prowadzili Joanna Hajduk, Marcin WójcikPiotr Idziak z MIKu.
W pierwszej części warsztatu tworzyliśmy wspólną bazę doświadczeń. Okazało się, że wielu uczestników ma już za sobą pierwsze (a nawet kolejne!) kroki w kierunku używania serwisów społecznościowych w swoich instytucjach. Następnie Joasia Hajduk zaprezentowała kilka naszym zdaniem dobrych przykładów w tym zakresie. Prezentacja dotyczyła m. in. opartego o platformę wymiany zdjęć Flickr projektu promocyjnego nowojorskiego Metropoloitan Museum p. n. It`s Time We MET, oraz wykorzystującego m. in. mikroblogging programu 1`st Fans prowadzonego przez Brooklyn Museum.

Po przerwie Marcin Wójcik przedstawił zasady dobrej publikacji w sieci. Ta część warsztatu poświęcona była głównie zagadnieniom technicznym.

Mówiliśmy m. in. o tym jak dobrać właściwą platformę społecznościową do potrzeb instytucji, jak poprawnie linkować, tagować czy używać technologii takich jak RSS. Kluczowym założeniem dla wielu poruszanych tematów, również technicznych, była otwartość. Sposoby realizowania tego hasła omawialiśmy analizując możliwości angażowania się muzeów w takie projekty jak:

  • The Commons (funkcjonująca na Flickr baza zdjęć należących do domeny publicznej, tworzona przez dysponujące nimi instytucje, m. in: biblioteki, archiwa i muzea).
  • Licencje Creative Commons (CC) (dostosowana do warunków sieci elastyczna metoda określania praw autorskich do treści).
  • Wikipedia (szukaliśmy odpowiedzi na pytanie: jak muzeum może wzbogacać największą encyklopedię świata i tym sposobem lepiej wykorzystać swoje zasoby? Tutaj przykładem był projekt Wikipedia Loves Art, w ramach którego internauci zapraszani są do tworzenia haseł w Wikipedii z użyciem treści dostarczanych przez muzea).
  • Ostatnia część zajęć poświęcona była wspólnej burzy mózgów, której tematem było pytanie: po co właściwie angażować się w serwisy społecznościowe i jak skutecznie komunikować się tą drogą z odbiorcami? Tutaj za kluczowe zagadnienie uznaliśmy transparentność. Prowadzony w tym duchu profil lub strona na serwisie społecznościowym może służyć muzeum nie tylko jako kolejna forma newslettera, ale jako sposób na dzielenie się z odbiorcami procesem. Media społecznościowe sprzyjają „głośnemu” zastanawianiu się, wciąganiu internautów do współtworzenia niektórych ofert, dawaniu im wglądu w tę część działalności muzeum, która zazwyczaj ukryta jest w zaciszu magazynów i pracowni. Tak potraktowane funkcjonowanie muzeum w przestrzeni serwisów społecznościowych może przysporzyć mu oddanych odbiorców traktujących je jako „swoje” miejsce. Więcej na temat tworzenia wokół muzeum społeczności odbiorców pisaliśmy w artykule „My” w muzeum.

    Wszystkim uczestnikom warsztatu serdecznie dziękujemy za zaangażowanie we wspólną pracę. To spotkanie pozwoliło nam na nowo przemyśleć kilka spraw, dużo się też nauczyliśmy. Zapraszamy do dalszego dzielenia się wiedzą i doświadczeniami na łamach Muzeobloga i podczas kolejnych warsztatów.

    Staramy się odpowiadać na Państwa zainteresowania i potrzeby, dlatego pozostajemy nieustannie otwarci na propozycje tematów dla przyszłych zajęć.

    ]]>
    http://muzeoblog.org/2010/03/23/warsztaty-dynamiki-ekspozycji-wykorzystanie-serwisow-spolecznosciowych-w-promocji-oferty-muzealnej/feed/ 0
    Komentuj (w) muzeum! http://muzeoblog.org/2009/04/06/komentuj-w-muzeum/ http://muzeoblog.org/2009/04/06/komentuj-w-muzeum/#comments Mon, 06 Apr 2009 14:19:51 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=981 czytaj więcej]]> Internet to jedno z mediów, z którymi muzea muszą coraz mocniej konkurować o czas i zaangażowanie widzów. Z tego względu, niektóre rozwiązania stosowane w sieci, mogą być inspirujące dla myślenia o promocji muzeum i tworzeniu wystaw. Jednym z internetowych trendów, które wydają się być możliwe do przeniesienia na muzealny grunt, jest dawanie użytkownikom możliwości wyrażania własnych opinii o prezentowanych w sieci treściach i korzystanie z komentarzy pozostawionych przez innych internautów.

    graffiti Wszystkie blogi i serwisy społecznościowe (takie jak np. Flickr, czy Facebook) dają możliwość wpisywania komentarzy do umieszczanych przez ich użytkowników treści. Największe portale prasowe, obok publikowania w Internecie artykułów, oferują narzędzia umożliwiające swoim czytelnikom prowadzenie dyskusji na tematy poruszane w tekstach. Ostatnio również wyszukiwarka Google daje możliwość komentowania wyników wyszukiwania, co ma poprawić ich trafność. Internauci komentują filmy, książki, przepisy kulinarne, reklamy samochodów, pamiętniki przyjaciół. Jak rzecz ma się w muzeach? Jaką rolę mogą w nich pełnić komentarze pozostawiane przez zwiedzających? Chciałbym tu prześledzić to zjawisko na przykładzie kilku wystaw, które dają zwiedzającym możliwość komentowania i zapraszają ich do wyrażania swoich opinii.

    Najbardziej chyba powszechnym (i za razem „bezpiecznym” dla muzealnego dyskursu) sposobem na udzielanie głosu zwiedzającym, jest księga gości lub księga pamiątkowa. Można ją spotkać przy wyjściu z wielu wystaw. Jest wyłożona obok kasy lub gdzieś w hallu, zazwyczaj bardzo gruba, elegancko oprawiona, budzi respekt swoim formatem – prawdziwa „Księga”. Obok, przywiązany na sznurku, wisi długopis. Przeglądając księgę, można przeczytać co napisali ci, którzy zdążyli już odwiedzić muzeum: pochwały, słowa uznania, podziękowania dla pracowników, wpisy typu „byliśmy tu, III C!”… Księga ma służyć jako pamiątka, „laurka”, ślad po wystawie. Dla zwiedzającego tajemnicą pozostaje dalszy los księgi. Czy trafi do archiwum muzeum? Czy ktoś ją przeczyta? Kiedy znów ujrzy światło dzienne? Nie bardzo wiadomo też do kogo adresowany ma być wpis i na jakie pytanie ma odpowiadać… Można się również zastanowić jak użyteczność takiej księgi widzą same muzea. Jeśli miała by ona służyć np. ewaluacji działalności muzeum lub badaniu oczekiwań publiczności, to do tego celu lepiej nadają się inne narzędzia: ankiety rozdawane widzom, wywiady ze zwiedzającymi itd. Księga wydaje się więc pełnić funkcję głównie pamiątkową i dokumentacyjną. Na jej korzyść przemawia fakt, że jest częścią muzealnego „krajobrazu”. Obznajomieni maska1 z muzealnymi obyczajami zwiedzający, którzy czują potrzebę wyrażenia swojego zdania lub po prostu podziękowania za wystawę, chętnie sięgają po długopis. Jest to więc znana i mieszcząca się w kanonach muzealnego obyczaju forma udzielania głosu publiczności. Jako taka, księga wpisów może też być obszarem poszukiwań i twórczych modyfikacji.

    Przykładem ciekawego rozwiązania w tym zakresie może być „dziecięca” księga gości na wystawie „Maski” w Muzeum Śląskim w Katowicach. Była ona wyłożona obok większej księgi dla dorosłych, na nieco niższym postumencie. Najmłodsi zwiedzający byli zapraszani do wykonania na kartach księgi rysunku przedstawiającego którąś z masek prezentowanych na wystawie. Być może niektórzy dorośli mieli też ochotę „wpisać się” do niej? Maska może przecież wyrażać bardzo wiele: przynależność, status, emocje, pochodzenie, więc czemu nie subiektywną opinie o wystawie, emocje towarzyszące jej zwiedzaniu?

    Do zbierania opinii zwiedzających można obecnie stosunkowo łatwo wykorzystywać środki multimedialne, a sama księga gości może istnieć jako część prezentacji wystawy w sieci WWW. Do niedawna w amsterdamskim Rijksmuseum można było oglądać wystawę „For the Love of Good”. Prezentowała ona tylko jeden eksponat – wysadzaną diamentami ludzką czaszkę, rzeźbę Damiena Hirsta. Hasło reklamowe wystawy głosiło: „nigdy przedtem żadne dzieło sztuki nie wzbudziło tak wiele kontrowersji i dialogu”… Zastosowane na ekspozycji rozwiązania wskazują, że jej celem było najwyraźniej uczynić to ambitne zdanie prawdziwym. Zwiedzający po obejrzeniu rzeźby przechodzili do stanowiska, gdzie przed kamerą mogli wypowiedzieć swoje opinie. Zarejestrowane w ten sposób wypowiedzi , zostały zaprezentowane na świetnie opracowanej stronie internetowej. Oprócz wyszukania opinii konkretnego zwiedzającego, lub w określonym języku, możemy też komentarze do rzeźby Hirsta, przeszukiwać według kilku kluczy: piękna czy paskudna? Uczyniła mnie szczęśliwym czy smutnym? Sztuka to, czy „ściema”? Pasuje, czy nie do profilu Rijksmuseum? Opinie zwiedzających stanowią główny element strony internetowej wystawy. Otwarta pozostaje kwestia dialogu, o którym mowa w haśle reklamowym wystawy: gadające głowy, które można tu oglądać, nie rozmawiają ze sobą. Strona internetowa pełni więc po prostu rolę „multimedialnej księgi gości”.

    W podobny sposób zbierane są wypowiedzi zwiedzających na wystawie Start UpNew Mexico Museum of Natural History & Science, w Albuquerque w USA. Wystawa opowiada o wczesnych latach rozwoju i upowszechnianiu się technologii informatycznych. Ostatnia sala ekspozycji poświęcona jest tam próbie przewidzenia przyszłości. Zwiedzającym stawiane jest w niej pytanie: „jak będą rozwijały się komputery i jak technologia zmieni nasze życie w przyszłości?”. Do dyspozycji publiczności została tam oddana interaktywna sala projekcyjna. Przed ekranem kinowym ustawione są stanowiska z kamerami. startup Zwiedzający oglądają wypowiedzi poprzednich gości na dużym ekranie i mogą dodać własne – nagrać się na kamerę. Opinie zwiedzających również w tym wypadku stanowią część wystawy. Pojawia się tutaj namiastka dialogu – rejestrując swoją opinię mam kontakt z tym, co powiedzieli inni, mogę odnieść się do ich wypowiedzi. W ramach wystawy Start Up prowadzona jest też inna akcja oparta o wypowiedzi publiczności: wszyscy ci, którzy w jakiś sposób uczestniczyli w „rewolucji cyfrowej”, zachęcani są do podzielenia się swoimi historiami. Ich opowieści prezentowane są na stronie wystawy w dziale Visitor Stories.

    Jak wskazuje powyższy przykład, wypowiedzi publiczności mogą być elementem wystaw opowiadających o czasach, które zwiedzający mogą pamiętać. Podobnie jest w Stiftung Haus der Geschichte
    der Bundesrepublik Deutschland
    w Lipsku. Instytucja ta dokumentuje najnowszą historię Niemiec. W jej skład wchodzi muzeum i centrum edukacyjne. Zadaniem ośrodka jest „zapewnienie forum dla dyskusji o niemieckiej historii i współczesności. Dokumentuje ono czasy powojenne w Niemczech, skupiając się zarówno na ukazaniu sowieckiego reżimu jak i codziennego życia w NRD” [z materiałów promocyjnych muzeum, dostępne w MIK]. Muzeum realizuje swoją misję prezentując wystawy i organizując sesje naukowe i warsztaty. Osoby zwiedzające ekspozycję są zachęcane do pozostawienia swoich opinii na poruszane w muzeum tematy. Służą do tego karty, na których można wpisać swoje odpowiedzi na pytania: jakie są Twoje pierwsze wspomnienia ze spotkania Wschodu z Zachodem? karty pocztowe Jak żyło się przed zjednoczeniem, a jak teraz? Jakie są Twoje wspomnienia z czasów DDR?… Karty są gromadzone przez muzeum, jednak nie stanowią bezpośrednio części ekspozycji. Taką rolę pełnią jedynie wybrane komentarze, których można wysłuchać dzięki urządzeniom przypominającym domofony. Są one wyposażone w przyciski podpisane nazwiskami konkretnych osób. „Dzwoniąc” pod wybrany adres można posłuchać ich wypowiedzi o życiu w NRD i o zjednoczeniu. Możemy tym sposobem zapoznać się z opiniami zarówno listonosza czy nauczycielki, jak i członka partii lub agenta bezpieki…

    Okazją do zbierania opinii zwiedzających może być również prezentowanie na wystawie treści kontrowersyjnych i poruszanie ważnych społecznie tematów. Przykładem takiej wystawy jest ekspozycja Free2choose w Muzeum Anny Frank w Amsterdamie. Centralnym tematem ekspozycji jest wolność, jej współczesne granice i prawa człowieka. Głównym środkiem przekazu są tu prezentacje multimedialne i filmy. Zwiedzający przechodzą od ekranu do ekranu i oglądają zdjęcia lub krótkie filmy. Po każdej prezentacji na ekranach pojawiają się zdania związane z treścią prezentacji, np.: „palenie flag narodowych na demonstracjach powinno być zakazane”, „uczniowie powinni mieć możliwość noszenia symboli religijnych w szkole”… Teraz kolej na zwiedzających – każdy z nich może podejść do ekranu i nacisnąć jeden ze znajdujących się pod nim przycisków: zielony znaczy „zgadzam się” a czerwony „jestem przeciw”. Następnie mogą zapoznać się z dwoma wykresami – jeden prezentuje wyniki głosowania wszystkich zwiedzających muzeum, na drugim można odczytać rozkład głosów w tej konkretnej grupie. Wystawa ma w ten sposób zachęcić do zastanowienia się nad ważnymi sprawami, przyjęcia jakiegoś punktu widzenia, a także do dyskusji na temat wolności i praw człowieka.

    graffiti Sposób, na jaki zwiedzający pozostawiają po sobie ślad w muzeum, może też nawiązywać do treści prezentowanych na wystawie. Tak było w przypadku wystawy Graffiti w Brooklyn Museum. Sztuka graffiti była na niej prezentowana z naciskiem na funkcję komunikacyjną – jako środek przekazu. Podczas wystawy zwiedzającym udostępniano farby i część przestrzeni ekspozycyjnej. Białe ściany galerii zostały pokryte napisami i obrazami pozostawionymi przez gości muzeum. Kolejne warstwy graffiti były dokumentowane i prezentowane na profilu wystawy utworzonym w serwisie Flickr. Na wystawie można było zaistnieć również poprzez sieć. Z myślą o internautach stworzono narzędzie do malowania graffiti wirtualnego. Powstałe tą drogą prace są prezentowane na stronie wystawy. Shelley Bernstein, menadżer systemów informacyjnych Brooklyn Museum, w wywiadzie dla bloga Museum 2.0 tak komentuje to działanie: odkryliśmy, że wielu ludzi przychodzi na wystawę tylko po to by otagować (podpisać) ścianę muzeum. Okazuje się, że rysowanie po „white cube” może być satysfakcjonujące… W tym wypadku zwiedzający tworzyli część ekspozycji. Dla wystawy miało to znaczenie promocyjne i współgrało z jej tematem: funkcją komunikacyjną sztuki graffiti i murale.

    W przeciwieństwie do poprzednich przykładów, kolejna wystawa nie zawiera opinii konkretnych zwiedzających, jej cel jest globalny: każdy widz ma się móc tutaj odnaleźć i mieć możliwość skonfrontowania swoich uczuć i myśli z wypowiedziami mieszkańców całej Ziemi… Jej autorem jest Arthus-Bertrand fotograf – ekolog znany z projektu fotograficznego „Ziemia widziana z nieba”, dokumentującego setki miejsc planety widziane z lotu ptaka. Jego nowy projekt był do niedawna prezentowany w paryskim Grand Palais. Wystawa 6 Miliard`s d`Autres („6 miliardów innych”) powstawała od 2003 roku. Został wtedy powołany zespół, który przez następne lata zdążył odwiedzić 65 krajów i zebrać 4.500 godzin nagrań wideo zawierających wywiady przeprowadzone z ludźmi z całego świata. Zadano im pytania dotyczące tematów „zasadniczych”: czym jest miłość? O czym marzysz? Czy Bóg istnieje? Jaki jest sens życia? Itp… Nagrania i dzienniki podróży członków zespołu badawczego, stworzyły wystawę, która ma prezentować zbiorowy portret mieszkańców Ziemi na początku XXI wieku. Jej premiera miała miejsce w 2008 roku w Paryżu. Następnie objazdowa ekspozycja zostanie zaprezentowana w różnych miejscach, na wszystkich kontynentach. Wypowiedzi stały się w tym przypadku centralnymi „obiektami” wystawy, twórcy ekspozycji podjęli się głównie ich udokumentowania i zaprezentowania.

    karta Zagadnienie wypowiadania się przez publiczność wystaw, zdaje się być związane z szerszymi dylematami współczesnego muzeum: czy tylko mówić do ludzi, czy oddać im głos? Czy muzeum powinno dać publiczności możliwość tworzenia / rozwijania prezentowanych treści? Jeśli już się na to zdecydujemy, to jak zachęcić publiczność do aktywnego udziału w tworzeniu wystawy? A co na to zwiedzający?… Ciekawym przedsięwzięciem, które może wnieść do takiej dyskusji głos publiczności właśnie, jest realizowana przez CSW Zamek Ujazdowski akcja „Muzeum to / museum means…”. Gromadzeniu wypowiedzi na to „meta muzealne” pytanie służą specjalne karty korespondencyjne, wydane w ramach projektu „Partycypacja – muzealna instrukcja obsługi” przez Laboratorium Edukacji Twórczej i rozdawane w czasie wystaw. Można za ich pośrednictwem wyrazić własną opinię, kończąc zdanie „muzeum to…”, a następnie odesłać kartę na adres CSW.

    Opisane tu przykłady wykorzystania w muzeach zarejestrowanych wypowiedzi zwiedzających, wskazują kilka możliwych kierunków takich działań. W przypadku ekspozycji „For the Love of Good” komentarze do wystawy opisywały osobistą relację widzów z dziełem sztuki, tworzyły stronę WWW wystawy i obudowywały ją w ten sposób dodatkową treścią. Liczne opinie o wystawie świadczyły o tym, że wokół rzeźby Hirsta toczy się burzliwa dyskusja. Działanie to mogło pełnić funkcję promocyjną: „zobacz, ile osób już zabrało głos! Przyjdź do muzeum i też się wypowiedz…”. Wystawy z obszaru historii najnowszej, takie jak ekspozycja o czasach NRD czy o rewolucji cyfrowej, mogą zbierać opinie zwiedzających celem rozbudowania własnych treści. Ekspozycje, które poruszają tematy kontrowersyjne, mogą pozwalać zwiedzającym na wyrażanie swojego zdania by wywołać dyskusję i skłonić zwiedzających do osobistej refleksji nad prezentowanymi zagadnieniami. Wystawa „Graffiti” w Brooklyn Museum to przykład stworzenia w galerii szerokiej przestrzeni dla dość prostej aktywności zwiedzających. Formą wypowiedzi publiczności było w tym wypadku malowanie graffiti na ścianach galerii, co korespondowało z treścią ekspozycji. Przykład wystawy „6 miliardów innych” wskazuje, że wypowiedź może być też centralnym „obiektem” ekspozycji.

    Jak daleko, od wspomnianej we wstępie klasycznej księgi gości, znajdują się te rozwiązania? Czy zaprezentowane sposoby, udostępniania zwiedzającym przestrzeni do wypowiedzi, zbliżają muzea do sposobów funkcjonowania i skuteczności współczesnych serwisów internetowych? Nina Simon, autorka bloga Museum 2.0, analizuje to zagadnienie w artykule Free2chose and Social dimension of polling interactives. Posługuje się przy tym opisywanym już na muzeoblogu modelem pięciu stopni społecznej partycypacji i odwołuje się do przykładu wspominanej wyżej wystawy Free2chose w amsterdamskim muzeum Anny Frank. Wskazuje, że o ile zbieranie opinii – głosów publiczności działa tam bardzo sprawnie, to zwiedzający nie nawiązują między sobą dialogu – wymieniają się uwagami co najwyżej w gronie znajomych, z którymi przyszli na wystawę. Wystawa nie prowokuje więc do dyskusji, do zapoznania się ze opinią innych zwiedzających. Podobnie jest w przypadku innych prezentowanych tu wystaw. Oferują one publiczności możliwość wypowiadania się, czy nawet wpływania na treści ekspozycji, ale wypowiedzi poszczególnych osób nie mają wpływu na siebie – nie dochodzi tu do wymiany zdań. Podobnie rzecz ma się w przypadku starej, dobrej księgi pamiątkowej…

    Biorąc pod uwagę sposoby na jakie serwisy WWW zachęcają swoich użytkowników do dyskusji i budują ich poczucie funkcjonowania w społeczności internetowej, można zaryzykować określenie pewnych wyzwań, jakie w tej dziedzinie stoją przed muzeami. Zaistnienie na najwyższych poziomach piramidy partycypacji społecznej: „My w muzeum”, wymaga od muzeów stosowania rozwiązań ekspozycyjnych, które pozwalają nie tylko gromadzić, czy prezentować wypowiedzi zwiedzających, ale także „sieciować” je, tak by poszczególni widzowie mieli możliwość odniesienia się do nich przy komentowaniu, czy skorzystania z nich przy wyborze ścieżki zwiedzania. Istotna wydaje się tutaj również standardowa w sieci WWW możliwość komentowania komentarzy i toczenia w ten sposób dyskusji. Indywidualne doświadczenie zwiedzającego może być w ten sposób wzbogacone wiedzą o tym, jak do poruszanych na wystawie problemów odnieśli się inni, a możliwość dyskutowania z ich opiniami skłania do osobistej refleksji nad treścią ekspozycji.

    Zachęcamy do zbierania (i komentowania) przykładów wystaw, które dają zwiedzającym możliwość wypowiadania się na temat ekspozycji, lub dodawania do niej własnych treści.

    fot1: Brooklyn Museum by-nc-nd
    fot2:Avram Iancu by-nc-sa
    fot3: Avram Iancu by-nc-sa
    fot4: Avram Iancu by-nc-sa
    fot5: Brooklyn Museum by-nc-nd
    fot6: Avram Iancu by-nc-sa

    ]]>
    http://muzeoblog.org/2009/04/06/komentuj-w-muzeum/feed/ 0
    „MY” w muzeum, czyli promocja muzeum i partycypacja społeczna. http://muzeoblog.org/2009/03/25/%e2%80%9emy%e2%80%9d-w-muzeum-czyli-promocja-muzeum-i-partycypacja-spoleczna/ http://muzeoblog.org/2009/03/25/%e2%80%9emy%e2%80%9d-w-muzeum-czyli-promocja-muzeum-i-partycypacja-spoleczna/#comments Wed, 25 Mar 2009 19:26:20 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=932 czytaj więcej]]> W dyskusjach o funkcjonowaniu współczesnego muzeum często poruszana jest kwestia skutecznej promocji nakierowanej na przyciąganie i zapraszanie nowych odbiorców. Często przywoływany jest problemem docierania do ludzi, którzy nie nawykli do chodzenia do muzeów i nie odbierają ich oferty jako czegoś dla siebie interesującego. Zagadnienia te poruszane są na blogu MUSEUM 2.0. Jego autorka Nina Simon, stosuje do poszukiwań rozwiązań w tym zakresie perspektywę współczesnych trendów w internecie. Tak opisuje podejmowane na blogu kwestie:

    Wierzę, że muzea mają potencjał by przeprowadzić tą samą (r)ewolucję, która wydarzyła się w sieci, że mogą przejść transformacje od pełnienia roli statycznych autorytetów do funkcjonowania jako dynamiczne platformy współpracy, wymiany i generowania treści. Wierzę, że zwiedzający mogą stać się użytkownikami, którzy tworzą społeczność wokół muzeum. Podejście typu web 2.0 otwiera nowe możliwości ale również wskazuje czego brakuje muzeum

    Poniższy post nawiązuje do głównych wątków pojawiających się w jej analizach.

    Janusz Byszewski w swoim wystąpieniu na konferencji Muzeum wobec wyzwań współczesności w MIK, określił grupę, do której szczególnie trudno jest dotrzeć z ofertą muzeum, jako publiczność „spoza białego sześcianu”. Częścią jego prezentacji było wtedy zdjęcie z Przystanku Woodstock: nad tłumem, zebranym pod festiwalową sceną, powiewa transparent z napisem „My tu są”. Byszewski postawił pytanie: jak owo „My” może zaistnieć w muzeum? Zwrócił uwagę na różne potrzeby, na które może odpowiadać muzeum, pełniąc równocześnie swoją misję, np. u młodzieży niezwykle ważna jest potrzeba bycia z grupą rówieśniczą. Czy muzeum może ją wykorzystać dla przyciągnięcia młodych widzów? Zdaniem Byszewskiego warunkiem powodzenia polityki promocyjnej muzeum jest pozostawianie „wolnej przestrzeni”– „żeby do nas przyszli, musimy im ustąpić miejsca – dawać przestrzeń, kreatywność wymaga przestrzeni”, mówił. Postulował, by: „uczynić muzeum przestrzenią autorską zarówno dla twórców wystaw jak i ich odbiorców”.

    twarzeMuzeum w tym ujęciu nie jest już instytucją, która prezentuje gotową treść. Może za to pełnić funkcję platformy komunikacji, inspirować dyskusje i tworzyć wokół siebie społeczność odbiorców. Takie podejście można porównać do współczesnych trendów rozwoju sieci WWW, które można krótko scharakteryzować jako zwiększanie się w Internecie roli treści tworzonych przez użytkowników. Głównymi dostarczycielami informacji przestają już być portale internetowe czy serwisy prasowe, stają się nimi użytkownicy forów, twórcy blogów czy uczestnicy serwisów społecznościowych. Zjawisko to określa się często terminem web 2.0. Treści dodawane przez użytkowników sieci tworzą zawartość takich serwisów jak You Tube czy Flickr. Rzesze internautów korzystają z serwisów społecznościowych My Space, czy Facebook (ich popularnym odpowiednikiem w Polsce jest Nasza Klasa). Klasycznym już przykładem trendu Web 2.0 jest Wikipedia – encyklopedia tworzona i redagowana przez użytkowników. Usługi tego typu oferują platformy komunikacji i medium dla dystrybucji treści.

    Wydaje się, że współczesne przemiany w sieci WWW, nie są obojętne dla myślenia o sposobach promocji i funkcjonowania muzeum. Dzieje się tak m.in. ze względu na to, że muzea konkurują obecnie z innymi dostarczycielami wiedzy i rozrywki o bardzo rzadkie dobro – czas i zaangażowanie zwiedzających [por: Marcin Wilkowski, Telewizja, kino i internet – źródła wiedzy o przeszłości].

    Cechy charakterystyczne dla web 2.0 to m.in:
    • generowanie treści przez użytkowników,
    • tworzenie się wokół serwisów rozbudowanych społeczności ich użytkowników,
    • wykorzystanie kolektywnej inteligencji [por: wikipedia].
    Jak może działać muzeum realizujące te założenia? Nie chodzi tutaj wyłącznie o wykorzystywanie narzędzi internetowych typu Flickr czy Facebook do promocji wystaw (choć takie próby z powodzeniem podejmuje np. Brooklyn Museum). Zasadniczym problemem wydaje się natomiast zmiana podejścia do relacji muzeum – zwiedzający. Celem muzeum nie jest już dostarczanie gotowych treści lecz stworzenie na bazie wystawy platformy komunikacji. Zwiedzający wchodzą w role „użytkowników” wystawy, mają możliwość interpretowania i komentowania treści. Kreują w ten sposób dopasowane do swoich potrzeb komunikaty i mogą się nimi dzielić między sobą [por: Nina Simon, The Future of Authority].

    W dyskusji o skutecznej promocji muzeum pojawiają się wobec tego nowe pytania: jak muzea mogą tworzyć wokół siebie społeczności „użytkowników”? Czy mogą zaistnieć jako dostarczyciele przestrzeni komunikacji? Jak można w muzeum bezpiecznie ustąpić pola dla treści tworzonych przez publiczność, dla interpretacji i wypowiedzi zwiedzających? Czy takie podejście nie powoduje utraty kontroli nad dyskursem i nie zagraża autorytetowi muzeum? Centralne w tych rozważaniach wydaje się pojęcie partycypacji, współuczestniczenia zwiedzających w tworzeniu i interpretowaniu treści muzeum.
    Punktem wyjścia dla wielu prezentowanych na łamach Museum 2.0 treści, jest „piramida społecznej partycypacji”. Model ten pozwala analizować zarówno działania promocyjne jak i rozwiązania ekspozycyjne, stosowane przez muzea, pod kątem ich potencjału tworzenia sytuacji partycypacyjnych. Warunkiem zaistnienia każdego kolejnego stopnia, jest w tym modelu zrealizowanie poprzedniego etapu. Poniżej przedstawiam skrótowy opis tego modelu, na podstawie artykułu z bloga museum 2.0. Pełna wersja artykułu tutaj: Hierarchy of Social Participation

    piramida-patycypacji

    Na pierwszym poziomie – muzeum do mnie, zwiedzający głównie poznaje treści prezentowane na wystawie. Muzeum tworzy wystawę, a publiczność pasywnie ją odbiera: ogląda eksponaty i prezentacje wideo, odczytuje opisy obiektów, korzysta z kiosku multimedialnego. Poziom zainteresowania treścią jest zdeterminowany osobistym nastawieniem zwiedzających. Widz ogląda wystawę sam, lub z grupą znajomych.
    Wszelkie interaktywne elementy ekspozycji najczęściej należą już do drugiej kategorii – muzeum ze mną. Na tym poziomie następuje indywidualna interakcja z treścią. Przykładem mogą być tutaj rozwiązania stosowane w muzeach techniki: możliwość przeprowadzania eksperymentów, własnoręczne sprawdzanie działania maszyn, naciskanie przycisków… Doświadczenie interaktywności wystawy nie jest w tej sytuacji wspólne, dotyczy tylko indywidualnych zwiedzających. Działania podejmowane przez poszczególnych widzów nie wiążą się z działaniami innych i nie wpływają na nie. Podobnie jak na poziomie pierwszym, stopień zaangażowania zwiedzających, jest uzależniony od ich indywidualnego nastawienia.
    Na trzecim poziomie partycypacji – ja & ja & ja & muzeum – następują zarówno indywidualne jak i wspólne interakcje zwiedzających z treścią ekspozycji. Do tego poziomu należą rozwiązania pozwalające publiczności zapisywać opinie na temat eksponatów i poruszanych na wystawie problemów albo głosować (np. na najciekawszą pracę, czy eksponat). Działania podejmowane przez zwiedzających nie wpływają bezpośrednio na zachowania innych ale są dla nich dostępne (np. w formie wypowiedzi prezentowanych w kiosku multimedialnym, widocznych wyników ankiet, wpisów w księdze gości). Dzięki takim technikom zwiedzający mogą się czuć w jakiś sposób związani z innymi gośćmi wystawy. Mogą zastanawiać się, dlaczego inni wypowiedzieli się na ten sam temat inaczej lub podobnie.
    Działania realizowane w nurcie web 2.0 mieszczą się dopiero na czwartym piętrze piramidy partycypacji – ja & my w muzeum. Charakteryzują je indywidualne, wspólne i społeczne interakcje publiczności z treścią. Interakcje takie podejmowane są nadal przez indywidualnego użytkownika, mogą jednak wywierać wpływ na interpretacje i działania innych zwiedzających. Mogą być przez nich komentowane, wskazywać im ścieżkę zwiedzania lub tematy do dyskusji. Poprzez rozwiązania ekspozycyjne, które pozwalają „sieciować” opinie, wypowiedzi lub wyniki głosowania, zwiedzający mają dostęp do treści tworzonych przez innych użytkowników. Mogą je komentować, widzą kto zagłosował podobnie a z czyją opinia mogliby dyskutować. Społeczne interakcje zwiedzających służą w tym wypadku wzbogaceniu ich indywidualnego doświadczenia.
    Najwyższy poziom społecznej partycypacji – my w muzeum, występuje wtedy, gdy zwiedzający uczestniczą w kolektywnych, społecznych interakcjach z treścią wystawy. „Użytkownicy” muzeum wchodzą tu w bezpośrednie relacje: na wystawach toczą się dyskusje na temat eksponatów i prezentowanych zagadnień, strona internetowa muzeum służy za medium komunikacji dla funkcjonującej wokół niego społeczności… Osiągnięcie tego etapu promuje muzeum jako miejsce interesujące i ważne, wzmacnia rozwój społeczności i wspiera wzajemne relacje jej członków, również poza ścianami muzeum.

    Na pierwszym poziomie partycypacji wystawa jest po prostu oglądana przez pojedynczych zwiedzających. Na każdym kolejnym stopniu przybywa pomiędzy nimi interakcji, a także zwiększa się ich zaangażowanie w prezentowane treści. Punkt docelowy w tym modelu, to moment, w którym publiczność funkcjonuje jako społeczność wokół muzeum, którego treści współtworzy.

    
Zeeuws Museum, każdy zwiedzający dostaje fragment ogromnej układanki do dopasowania

    Wracając do Byszewskiego i Przystanku Woodstock: z powyższego modelu partycypacji można wnioskować, że zrealizowanie postulatu zaistnienia „My” w muzeum wymaga przejścia długiej drogi. Jest to najwyższy stopień społecznej partycypacji zwiedzających. Zrealizowanie takiego podejścia wymaga solidnych podstaw: dobrej, ciekawej ekspozycji i całej gamy rozwiązań oferujących widzom możliwość wchodzenia w interakcje nie tylko z treścią wystawy ale i ze sobą nawzajem…
    Jakie korzyści mogą czekać muzea, które zdecydują się pójść tą ścieżką? Po pierwsze, może to być zwiększenie konkurencyjności świadczonych przez nie „usług”, możliwość skutecznego zabiegania o publiczność na rynku gospodarki wiedzy i doznań [por. W. Idziak, nowe tendencje w muzealnictwie]. Po drugie, muzea takie mają szansę stać się aktualne – zaistnieć lepiej w publicznym dyskursie, dzięki prezentowaniu swoich treści w sposób adekwatny do współczesnych trendów i oczekiwań publiczności. Po trzecie, traktując „po partnersku” swoich odbiorców, dając im przestrzeń dla spotkania, wyrażania opinii i tworzenia własnych treści, zyskują sprzymierzeńców i przyjaciół, tak potrzebnych w ciekawych czasach.

    foto 1: Steve Rhodesby-nc-nd
    foto 2: photosan0by-nc-nd

    ]]>
    http://muzeoblog.org/2009/03/25/%e2%80%9emy%e2%80%9d-w-muzeum-czyli-promocja-muzeum-i-partycypacja-spoleczna/feed/ 3