Muzeoblog » Małopolska http://muzeoblog.org Muzeoblog programu Dynamika Ekspozycji Fri, 18 Nov 2016 16:35:26 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=4.0.22 Prace Dynamiki: nowa narracja wystawy w Muzeum Pienińskim w Szczawnicy http://muzeoblog.org/2014/03/16/prace-dynamiki-nowa-narracja-wystawy-w-muzeum-pieninskim-w-szczawnicy/ http://muzeoblog.org/2014/03/16/prace-dynamiki-nowa-narracja-wystawy-w-muzeum-pieninskim-w-szczawnicy/#comments Sun, 16 Mar 2014 17:03:53 +0000 http://muzeoblog.org/?p=5061 czytaj więcej]]> Na początku 2014 roku zespół Dynamiki Ekspozycji został zaproszony do konsultacji nowego scenariusza wystawy Muzeum Pienińskiego im. Józefa Szalaya w Szczawnicy. W czerwcu br. w budynku dawnej strażnicy w Szlachtowej nastąpi otwarcie nowo zaaranżowanej ekspozycji. Willa „Pałac”, której piętro dotychczas zajmowało Muzeum, wróciła do rodziny Stadnickich, dawnych właścicieli budynku.

W trakcie rozmów z kuratorkami wystawy z Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu na temat kształtu planowanej ekspozycji przewijało się wiele tematów przewodnich, począwszy od specyfiki motywów sztuki ludowej górali pienińskich aż po historię powstawania „przemysłu” turystycznego w Polsce. Wszystkie te tematy były osadzone w konkretnej rzeczywistości, w konkretnym plenerze, jakim jest przełom Dunajca. I ten krajobraz stał się ramą narracji wystawy.

Rozważania na temat historii, jaką widz zobaczy podczas zwiedzania wystawy, rozpoczęliśmy od prostych pytań: co wyjątkowego jest w Szczawnicy, co sprawia, że właśnie tu warto przyjechać? Dlaczego to właśnie tutaj powstało znane i cenione w czasach międzywojennych uzdrowisko i rozwijała się turystyka kulturowa? Odpowiedź okazała się równie zaskakująca, co banalna – czyli to, co widzimy: Pieniny, Dunajec. Narracja wystawy zaczyna się bajkowo: od legendy św. Kingi, jej grzebienia i wstążki zmienionej w wijącą się rzekę. Następnie przepływamy przez kolejne etapy adaptowania, oswajania przestrzeni przez zamieszkujących te tereny ludzi. Krajobraz Pienin staje się świadkiem średniowiecznego kształtowania się granic i powstawania warowni, tworzenia się mozaiki kulturowej wraz z osiedlającymi się grupami etnicznymi (Rusinów Szlachtowskich, z czasem także Żydów) i ich przystosowywaniem się do sytuacji, w której „nie da wyżyć się z rolnictwa”. Główne zajęcia (spławianie drewna, flisactwo, pasterstwo) determinują styl życia, kształtują miejsce zamieszkania. Ta otwartość na zmiany z czasem zaowocuje odpowiedzią na potrzeby gości pojawiających się w Szczawnicy. Zmienia się bowiem nie tylko chata samego górala pienińskiego, ale także cała Szczawnica. Ta „modernizacja” wychodzi w przestrzeń, zmienia się architektura, powstają nowe wille; z początku z zapożyczanych elementów, później już ze swoim charakterystycznym rysem. Pojawiają się emblematy, oznakowania – godła Szalayowskie – które nie tylko informują, że „tu się wynajmuje”, ale także tworzą charakter tego miejsca, wpisują się w krajobraz.

Dalej ekspozycja prowadzi zwiedzających poprzez kolejne etapy rozkwitu miejscowości, prezentując dorobek poszczególnych postaci, które przyczyniły się do tego rozkwitu. Szczawnica stała się popularnym kurortem. Aż do II wojny światowej, kiedy rozwój uzdrowiska został gwałtownie zahamowany, spływ tratwami Dunajcem praktycznie przestał funkcjonować. Działały tu za to placówki gestapo i straży granicznej. Jednocześnie jednak był tu również główny punkt przerzutowy kurierskiego szlaku na Węgry, a w górach schronienie znaleźli partyzanci. Mozaika kultur zaczyna zanikać – od II wojny światowej, kiedy to przestaje istnieć w uzdrowisku społeczność żydowska, aż do powojennej akcji „Wisła”, w ramach której wysiedlono prawie wszystkich Łemków (w tym Rusinów Szlachtowskich).

Co się stało z Szczawnicą po akcji „Wisła” i jaka jest współcześnie? Sama wystawa jest częścią tej opowieści i wymaga dopowiedzenia, osadzenia pejzażu, rzeczywistości, w której jesteśmy. Prologiem wystawy w Muzeum Pienińskim jest otaczający krajobraz, walory przyrodnicze, Pieniny, przełom Dunajca. To, jakie życie tam zastajemy, kogo spotykamy, a kogo już nie, a także ile pozostało po dawnych mieszkańcach, jest jej epilogiem.

]]>
http://muzeoblog.org/2014/03/16/prace-dynamiki-nowa-narracja-wystawy-w-muzeum-pieninskim-w-szczawnicy/feed/ 0
Zen w Auschwitz: jeszcze raz http://muzeoblog.org/2012/11/29/zen-w-auschwitz-jeszcze-raz/ http://muzeoblog.org/2012/11/29/zen-w-auschwitz-jeszcze-raz/#comments Thu, 29 Nov 2012 14:15:19 +0000 http://muzeoblog.org/?p=4492 czytaj więcej]]> Napisałam we wrześniu posta, który Czytelniczki muzeobloga szybko skomentowały. Skłoniło mnie to do zgłębienia tematu, co ostatecznie trwało znacznie dłużej, niż nakazuje świeżość relacji. Poniżej wracam więc do podsumowań wizyty w muzeum w Auschwitz i tego, o czym mogłam tam usłyszeć od Toma Wrighta, mistrza zen, który tematem Holokaustu zajmował się podczas swoich studiów w Polsce. Ponieważ muzeoblog zajmuje się tematyką muzealną, a mniej rozważaniami o duchowości, na koniec będę chciała podsumować te refleksje, odnosząc się do wystawy, odchodząc od rozmyślań o zen.

W przesłaniu zen w kontekście Auschwitz chodzi generalnie o to, aby porzucić, a przynajmniej zawiesić na jakiś czas dyskurs winy i kary jako zasadniczej przestrzeni rozmowy, interpretacji i obecności w społecznej pamięci. W zen w ogóle ważna jest bowiem integralność doświadczenia, uważność i stopienie się z doświadczeniem chwili. Ważne jest także, a może przede wszystkim, dążenie do zintegrowania siebie: w tym także przeszłości i przyszłości, które w perspektywie buddyjskiej są wytworem umysłu.

Kolejne hasła: współczucie i przebaczenie. W Auschwitz można realnie medytować nad ich sensem – jako możliwym sposobie oswojenia trudnego doświadczenia pobytu w tym miejscu. Łatwo jednak zawahać się przed takim gestem, niezależnie od tego, czy mamy istotne dowody (wojennego) winy i zwycięstwa. Dlaczego mielibyśmy przebaczać? Katom? Warto zastanowić się, na ile „kaci” sami także byli ofiarami: nie po to, aby ich usprawiedliwiać, a raczej dlatego, by zobaczyć całą sytuację w szerszym kontekście.

Nie, nie chodzi mi o poprawność polityczną nakazującą zamianę słowa „Niemcy” na „hitlerowcy”, choć faktycznie główne motywacje do działania owych katów nie są nam do końca znane (dla narodu? dla idei? dla wodza?). Chodzi o siłę wybaczenia, jaką od czasu do czasu demonstrują ci, co zagładę przeżyli, i wobec tego mają moralne prawo do podejmowania takich gestów. Opowiadał mi cytowany wcześniej znajomy mistrz zen o niejakiej Ewie Kor, jednej z ofiar doktora Mengele, która pojechała na zgromadzenie ONZ, aby odczytać akt przebaczenia, jaki chce wykonać wobec niego. Chciała i musiała to zrobić, aby w jakikolwiek sposób oswoić i przyswoić dawne traumy. Siła i znaczenie takiego gestu są oczywiście inne, niż „wymedytowane” wybaczenie w imię – powiedzmy – dziedziczenia cierpienia (np. przez naród).

Takie postępowanie jest z natury rzeczy bardzo buddyjskie: może być traktowane jak oczyszczenie i próba integracji własnego życia.

Kto jest gotowy na taki szczery gest? Co o nas samych mówi stosunek do Auschwitz jako miejsca i faktu społecznego?

Mądrość ludowa mówi, że złość nikomu jeszcze dobrze nie zrobiła. Także porzucenie gniewu wymierzonego w innych ludzi jest zaleceniem i praktyką buddyjską. I także (obok współczucia i nieobwiniania) i to zalecenie w kontekście wizyty w Auschwitz wydaje się absurdalne. Wszak tutaj właśnie chodzi o emocje, chciałoby się powiedzieć, ekstremalne przeżycie zawierające współczucie ofiarom. Wydaje się, że jednym z rezultatów zwiedzania muzeum w Auschwitz powinien być sprzeciw i bunt wobec zła, które tam miało miejsce.

Dlatego przytaczam te słowa wokół pytania co ma zen do Oświęcimia bez większego przekonania, że jest to skuteczna metoda zmierzenia się z tematem. Inna rzecz, że trudno znaleźć metodę uniwersalnie dobrą, a w dodatku budzącą jakieś nadzieje związane z tym, że ludzie będą znacząco lepsi i nie powielą błędów przeszłości. W wychodzącym poza nihilizm buddyzmie, nawet jeśli jest już tak kiepsko, emocje, jakie się w muzeum pojawiają, należy spostrzec i zaakceptować.

Taka postawa nastawiona na współczucie nie stawiałaby nacisku na zbiorową odpowiedzialność, czy „konieczność dziejową”. I w tym kontekście można być może także pomyśleć o jakiejś możliwej formie aranżacji wystawy, która angażuje i interpretuje przestrzeń dawnego obozu. Ta istniejąca nie pomaga – moim zdaniem – w niczym poza nabyciem historycznej wiedzy. Istniejące rozwiązania wystawiennicze nie  wspierają zwiedzających w aktualizacji treści, które są tam zaprezentowane. Owszem, uczenie historii jest ważne, ale nie oznacza to, że ze względu na wyjątkowość tej przestrzeni można pominąć inne oczekiwania, jakie można mieć w stosunku do wystaw muzealnych.

]]>
http://muzeoblog.org/2012/11/29/zen-w-auschwitz-jeszcze-raz/feed/ 0
Atrakcje Małopolski: Zen w Auschwitz http://muzeoblog.org/2012/09/05/atrakcje-malopolski-zen-w-auschwitz/ http://muzeoblog.org/2012/09/05/atrakcje-malopolski-zen-w-auschwitz/#comments Wed, 05 Sep 2012 09:37:55 +0000 http://muzeoblog.org/?p=4391 czytaj więcej]]> Nie należę do osób, które pierwszy i ostatni raz odwiedziły obóz w Oświęcimiu w podstawówce. Przeciwnie, przyjeżdżałam do tego miejsca kilkakrotnie, z różnych powodów. Tym razem odwiedziłam to wyjątkowe miejsce z zaprzyjaźnionym mistrzem Zen, który przed prawie dekadą spędził rok w Krakowie, starając się odpowiedzieć na pytanie, „co buddyzm może zrobić dla pojednania po Holokauście?”. Jeśli dodam, że towarzyszyła nam ekipa japońsko-hawajska, to zabrzmi może razem dość egzotycznie. Ale właściwie dlaczego? Do obozu w Auschwitz przyjeżdżają przecież wszyscy. Co więcej jest to obowiązkowa atrakcja turystyczna dla przyjeżdżających do Krakowa, dla wielu wręcz traktowana jako część programu zwiedzania tego miasta.

Auschwitz

Napisałam „atrakcja” i przyznaję, że w odniesieniu do miejsca, gdzie wydarzyła się tragedia, której nie sposób pojąć i wyjaśnić, słowo to brzmi dziwnie. Jednak chcę zwrócić uwagę na to, że o ile dla Polaków obóz w Auschwitz stanowi pewien fakt społeczny, statyczne miejsce obudowane wieloma znaczeniami, wreszcie obowiązkowy element edukacji szkolnej, to z perspektywy zagranicznego turysty jest czymś innym. Czym? Przede wszystkim stanowi część bardziej złożonej sytuacji „bycia w podróży”, na którą obok zwiedzania zabytków składa się szereg innych doświadczeń, w tym: przemieszczanie się, kupowanie, jedzenie i picie, robienie zdjęć, zmęczenie, poznawanie lokalnych zwyczajów i tak dalej. Dlatego też proponuję dziś spojrzeć na wizytę w Muzeum Auschwitz jako część turystycznego przeżycia.

Jedziemy z Krakowa. Wybieramy opcję zwiedzania indywidualnego, więc szukamy busów. Wsiadamy do tego, który ma napis „Auschwitz one-way”. Brzmi dość makabrycznie i przywodzi ciemne skojarzenia, ale od razu ustawia cel naszej podroży. Otóż nie jedziemy do polskiego miasta Oświęcimia, tylko do jakiejś ponadczasowej hybrydy o nazwie Auschwitz. I bus przewozi nas rzeczywiście przez współczesne miasteczko, dokładnie je omijając. Lądujemy na parkingu przed „Muzeum”, skąd bezpłatnym autobusem (znak czasów, jest to nowoczesny shuttle bus, jak na lotnisku) przejeżdżamy od razu do obozu Birkenau.
Rozpoczynamy zwiedzanie od pierwszego surrealistycznego widoku. Na parkingu odnajdujemy napis „zakaz mycia samochodów”. I od razu wszyscy dziwią się: kto chciałby w takim miejscu myć samochód. No właśnie, bo to MIEJSCE jest traktowane jako własność wszystkich ludzi, a jest przecież także przestrzenią sąsiedzką i przestrzenią codzienności.

Wszyscy robią ogromne ilości zdjęć: siebie samych, z widokiem – na pamiątkę, innych zdjęć i tablic, innych turystów, wszystkiego. W teorii atrakcji taki zabieg jest określany jako zamykanie przestrzeni w konkretne, zdefiniowane ramy (ramifikacja). Tak powstają wizerunki miejsc, które następnie są rozpowszechniane i poprzez nie miejsce nabiera nowych (fragmentarycznych) znaczeń. Dodatkowo w kulturze cyfrowej, zrobienie zdjęcia w konkretnych lokalizacjach jest najważniejszym powodem podjęcia podróży. Podróżując, kolekcjonujemy widoki, w tym na przykład widok rampy z Birkenau.
Ciekawe, że ludzie uśmiechają się często, pozując do zdjęć tutaj, czyli w większym stopniu dotyczy ich sytuacja robienia zdjęcia, niż bycia w „trudnej” przestrzeni.
Po Birkenau chodzą grupy z Izraela. Łatwo je rozpoznać: po flagach, w które są otuleni, niektórych także po magnetofonach, z których odtwarzana jest muzyka wzmacniająca doświadczenie miejsca. Spektakl wizyty w obozie organizowany dla młodzieży izraelskiej także ustawia zmuzealizowany obóz w jakiejś poza-przestrzeni.

Na wieżę obserwacyjną można wejść tylko z przewodnikiem. A ponieważ stamtąd właśnie rozpościera się ważny widok, pojawia się pytanie o kontrolę nad dostępem do niego. Oczywiście można powiedzieć, że ze względów konserwatorskich dostęp jest ograniczony i kontrolowany. Jednak trudno uniknąć wrażenia, że jako indywidualni turyści mamy mniejsze możliwości, niż wtedy gdybyśmy dołączyli do zorganizowanej grupy.

Porównujemy „widok z dziś” z umieszczonym na tablicy widokiem „z wtedy”: jest takie miejsce na początku jednej z alej prowadzących do jednej z komór gazowych w Birkenau, gdzie można zobaczyć ikoniczne zdjęcie rodziny idącej na śmierć. Wokół (te same) baraki. W tym prostym porównaniu trzeba znaleźć różnicę. Chodzi o brak trawy na starej fotografii. Pada wyjaśnienie, że wtedy trawa została zjedzona.

A w rzeczywistym świecie podróżnicy stają się głodni. Opowiadam o poruszającej scenie z filmu „Pizza w Auschwitz”, a moi znajomi pytają, czy można tu jeść. No właśnie: można czy nie można? I kto to powinien ustalać? Czy istnieje jakaś międzynarodowa etykieta regulująca zachowania w zmuzealizowanych obozach koncentracyjnych?

Przy bramie w Birkenau spotykamy grupę matek karmiących dzieci ze słoiczków. Ktoś podchodzi do nich i sugeruje, żeby wyszły za bramę, za obóz.

Wcześniej, w jednym z baraków odnajdujemy mural z czasów wojny, które czarnym liternictwem nakazuje zachowanie ciszy. Być może świat, w którym nie wszystko jest regulowane zakazami i nakazami jest jednak bardziej ludzki?

W każdym razie decydujemy na powrót do obozu głównego, bo wszyscy są już głodni i zmęczeni upałem, a tam są jakieś punkty gastronomiczne. Trafiamy do kompleksu niskich, brzydkich budynków, w którym jedna z restauracji nosi nie wiadomo dlaczego nazwę Art Deco. Z pewną ulgą odkrywamy, że cała jest zarezerwowana. W sąsiedztwie trafiamy do czegoś, co bardziej przypomina bar/stołówkę. Przez mikrofon pani wyczytuje numerki zrealizowanych zamówień. Ktoś się wzdraga na skojarzenie z numerami tatuowanymi tu kiedyś na rękach, ale zaraz zostaje uspokojony: to numery zamówień, a nie ludzi. Nie przesadzajmy.

Jednak akurat tutaj trudno racjonalnie panować nad pojawiającymi się skojarzeniami.Zwłaszcza że obok naszego stolika mieści się kolektura Lotto, a także sala bilardowa z niesamowitymi, popkulturowymi malowidłami ściennymi. Jest też punkt usługowy dorabiania kluczy. Hmmm, siedząc przy drewnianej rzeźbie górala, jedząc schabowego z kapustą, rozmawiamy więc o tym, że może to miejsce dla miejscowych? Kiedy na stole pojawia się glutowate spagetti, słychać westchnienie ulgi. Ktoś się poczuł dobrze, że nie dostał smacznego jedzenia w takim miejscu. I zastanawia się (czy bardziej absurdalnie od bilardu z lotto?), jakie dania powinno się tu serwować. Może zupę z pasternaka, podawaną niegdyś więźniom?

To kolejna kwestia związana z oczekiwaniem pewnej symulacji doświadczenia. Przypomnijmy, Auschwitz – chcąc nie chcąc – jest atrakcją turystyczną. Wydaje się, że nie ma powszechnego oczekiwania zbudowania tutaj obozowego parku tematycznego, jednak pozostaje potrzeba przeżycia czegoś podobnego do życia obozowego. Na ekspozycji muzealnej pojawiają się makiety, dokumenty, eksponaty. Voyerystyczne potrzeby turystów są w dużej mierze przez nie zaspokojone. Ale w Auschwitz nie zostaje przekroczona granica pomiędzy oglądaniem i całościowym doświadczeniem.

Spacerujemy po obozie głównym, zatrzymując się w kilku miejscach, które stały się ikonami muzealnym. Sala z włosami i warkoczykiem jest przyciemniona fioletowymi foliami naklejonymi na okna. Ten eksponowany za szybą masyw włosów pochodzących z głów różnych osób budzi zawsze mieszane odczucia. Nie tylko niszczeją, coraz bardziej przypominając jedną substancję. Czy nie trzeba tych włosów pochować? Jak można przywrócić im znaczenie części ciał ludzi, a nie materiału do przemysłowej produkcji? Przypomina mi się oklepywany w szkole „Warkoczyk” Różewicza – to była taka próba.

Przy piecach krematoryjnych mała grupa żydowska odmawia kadisz. Dołączamy do nich, słuchając bez zrozumienia. Po modlitwie ktoś spontanicznie zaczyna śpiewać wesołą piosenkę życia, której słów też nie rozumiemy, ale wszystkich ogarnia wzruszenie, które przyćmiewa wcześniejsze rozmowy o politycznej dominacji Izraela nad dyskursem Zagłady. Prosta melodia i spontan okazują się silniejsze od, skądinąd potrzebnych, analiz.

Pojawia się problematyczna kwestia zakupu pamiątki, ważnego elementu turystycznego doświadczenia. Moich znajomych interesują książki po angielsku, które rozliczałyby współczesny kapitał korporacyjny w świetle eksperymentów medycznych i przymusowej pracy w Auschwitz.

Po zakupach i (płatnej) wizycie w toaletach, które wyglądały bardzo domowo, przeglądamy jeszcze plenerową wystawę fotograficzna pokazującą, jakie sławne osoby były w muzeum w Auschwitz. Tak powoli wracamy do świata, gdzie istotność faktów jest legitymizowana przez celebrytów. I już z tego świata zadajemy sobie kilka nieoczywistych pytań: czy przy muzeum mogłaby funkcjonować normalna baza gastronomiczna, czy raczej byłoby to coś niestosownego? Czy staroświecka ekspozycja w muzeum powinna zostać zastąpiona nową, czy raczej, jako dokument w historii interpretacji, powinno się ją zachować i prezentować jako jedną z możliwych form upamiętnienia? Czy wolno w ogóle myśleć o Auschwitz jako o atrakcji turystycznej?
Nie zaproponuję dziś odpowiedzi. Zaprzyjaźniony mistrz Zen dorzuca do tego pytanie, czy podczas corocznych akcji, w których czytane są imiona i nazwiska ofiar zabitych w Auschwitz, nie powinno się także czytać nazwisk katów. To kolejne pytanie: oni też stanowili historię tego miejsca. Nie chcemy o nich pamiętać (podobnie jak o innych zbrodniarzach), ale być może ich historie także stanowią ważną część dziedzictwa?
Ostatni obrazek z muzeum to tablice informacyjne z logotypami programów Unii Europejskiej, z których finansowane są prace budowlane na terenie obozu.
W autobusie do Krakowa wszyscy zasypiają ze zmęczenia. Muszą dojść do siebie, bo czeka ich szabatowa kolacja, a potem pewnie wieczór na krakowskim Kazimierzu.

]]>
http://muzeoblog.org/2012/09/05/atrakcje-malopolski-zen-w-auschwitz/feed/ 3
Szyfrem do mnie mów (wystawo)… http://muzeoblog.org/2011/05/11/szyfrem-do-mnie-mow/ http://muzeoblog.org/2011/05/11/szyfrem-do-mnie-mow/#comments Wed, 11 May 2011 08:35:57 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2801 czytaj więcej]]> W instalacji „Powiązania„, o której dużo ostatnio piszemy, znalazło się proste rozwiązanie, które skierowane jest przede wszystkim do dzieci. Powinno pomóc także w dużym stopniu rodzicom, którzy często w przestrzeniach ekspozycyjnych czują się zagubieni i szukają sposobów zajęcia swoich dzieci, co nie zawsze jest w muzeach proste. Chcę tutaj zwrócić uwagę na tą, stworzoną przez nas, minimalną ścieżkę dziecięcą przede wszystkim dlatego, że wykorzystuje ona kilka prostych (a sprawdzających się) zasad i jest bardzo mało kosztowna.

1. Szyfr. Zaszyfrowaliśmy słowa, które trzeba znaleźć w różnych miejscach instalacji. dzięki temu wystawę nie tylko się ogląda, ale poszukiwania słów zachęcają do poruszania się, podglądania, odkrywania obiektów, spoglądania na nie z innej strony. Słowa tworzące rozwiązanie umieszczone są w takich miejscach, które są dostępne przede wszystkim dla dzieci.
2. Kod na ulotce. Częstym wyzwaniem jest to, jak sprawić, żeby zwiedzający korzystali z ulotek i innych materiałów nie dopiero w domu, ale podczas wizyty. My rozwiązaliśmy to tak: zaszyfrowane słowa można odczytać przy użyciu kodu, który znajduje się wyłącznie na ulotce. Po odczytaniu tekstu ulotka powinna spełnić inne funkcje, u nas: powinna dostarczyć dodatkowych kontekstów interpretacyjnych.
3. Alfabet. Ułożyliśmy taki szyfr, który byłby związany z tematem instalacji i samego wydarzenia, do którego odsyła. Ma on formę alfabetu składającego się z małopolskich symboli- wybranych z wielu możliwych. Nie wszystkie symbole są zrozumiałe od razu, dlatego wyjaśniamy je przy pomocy ułożonej na tą okazję historii.
4. Mnemotechnika. Historyjka ułożona tak, aby wyjaśnić zastosowanie znaków szyfrowego alfabetu, jest przy okazji przykładem zastosowania mnemotechniki- efektywnego sposobu zapamiętywania dat, czy trudnych słów. Historyjka jest jednym z wielu możliwych sposobów ułożenia oderwanych od siebie znaków w narracyjną całość.
5. Prostota formy. szyfr został zaprojektowany przez grafika w taki sposób, aby znaki były jak najprostsze. Dzięki temu każdy może później własnoręcznie wykorzystać szyfr, co znowu jest próbą przedłużenia trwania wydarzenia i wizyty na wystawie.

Podsumowując: zapraszamy dzieci, a wraz dziećmi staramy się ułatwić dobrą wizytę całym rodzinom. Przedłużamy wizytę, zachęcamy do „zabrania” wystawy do domu. Tworzymy taką ulotkę, która ma zastosowanie nie tylko w przestrzeni instalacji. Promujemy uniwersalne narzędzia tu: pomagające w uczeniu się. Wreszcie, historyjka jest zaproszeniem do układania własnych, kolejnych opowieści i bajek, co także jest dobrym sposobem spędzania wolnego czasu.

Poniżej cytuję wyjaśnienie alfabetu tak, jak prezentujemy je na stronie internetowej www.dnidziedzictwa.pl

W przestrzeni instalacji artystycznej, która znajduje się na Małym Rynku ukryto hasło, które można odczytać przy pomocy alfabetu będącego kodem potrzebnym do złamania szyfru. Ten szyfr to jeden z możliwych alfabetów Małopolski, szereg znaków odnoszących się do wybranych części różnorodnego dziedzictwa tego regionu.

W poniższym tekście można znaleźć słowa, których inicjały utworzyły ów szyfr. Jeden ze znaków nie znalazł się w opowiadaniu. Który to?

Dawno, dawno temu była sobie kraina…A tyle w niej było różności: i biedy i bogactwa, i smutków i radości, i puszczy i nieużytków, miast i wsi, rzek i gór, że i historii o niej wiele powstawać zaczęło. A tyle tych opowieści ze do dziś dnia wciąż nowe ludzie opowiadają.

Wiele legend opowiada się o Wiśle, rzece przy której mieszkał kiedyś budzący grozę smok, którego pewien krakowiak pokonał sprytem i odwagą. Nie tylko Wisłą, ale także Innymi rzekami spławiano przez wieki drewno i zboże, a do dziś pienińscy flisacy spławiają turystów przełomem Dunajca.
Małopolska słynie z niezwykłości przyrody: jaskinie jurajskie wciąż są schronieniem dla nietoperzy, a mówi się też, że niegdyś uratowały także życie króla przeciwko któremu wybuchł bunt. O pięknie szczytów i spokoju dolin, ale i o tajemnicach, jakie kryją wiele opowiedzieć mogą górale: i to nie tylko o Tatrach, ale i o Beskidach, których pejzaż na wchodzie regionu do dziś wzbogacają kopuły cerkwi. Tam także, ale i w domach wiernych odnaleźć można kunsztownie pisane ikony.
Wspomnieniem dawnych dziejów jest pół-bajkowy jeździec lajkonik, który przypomina o tatarskich najazdach nękających małopolskie ziemie, podobnie jak krakowski hejnał, którego melodia dobrze znana jest każdemu, kto w południe słucha radia.
Małopolska słynęła niegdyś z budzących ciekawość taborów cygańskich, a i dziś można spotkać gwarne i barwne osady cygańskie na skraju karpackich wsi.
Mówią o tym jak to gdzie niegdzie “dzwony szły na armaty”, gdy w Małopolsce wojowano, a tych armat do dziś szukać można po zamkach… A i wielki dzwon Zygmunt, który w jednej z wawelskich wież wisi, swoim głosem na całą Polskę obwieszcza wielkie wydarzenia.
Część tych ziem nazywano kiedyś “polskim Teksasem” , dzięki znajdującym się tam złożom ropy. W tych okolicach zapłonęła pierwsza na świecie lampa naftowa.
Wśród miejsc szczególnych jest tu i jedyna w Polsce pustynia, związana z legendą o czarnoksiężniku Twardowskim, i pustelnie, zwane też eremami, które niekiedy cieszą się opinią miejsc świętych.
Setki opowieści wiążą się też z Akademią Krakowską, dziś znaną jako Uniwersytet Jagielloński, miejscem, które łączy w sobie tradycje królewskie i studenckie.
Czy to symbol słońca odnajdziemy na wzorze z formy do oscypka i góralskiej parzenicy? Niektórzy widzą w nich to samo koło, które umieszczone jest na romskiej fladze…
Małopolska zaprasza do odkrywania zarówno powagi dziedzictwa wielkich zabytków, jak i lekkości jaką mają w sobie niezmiernie rzadkie motyle z gatunku niepylak apollo. Nawet one nie tylko budzą podziw wielu, ale także inspirują do powstawania kolejnych legend i opowieści, z których Małopolska słynie.

]]>
http://muzeoblog.org/2011/05/11/szyfrem-do-mnie-mow/feed/ 0
Instytucje kultury otwarte na turystów – szkolenia z języków obcych, marketingu i obsługi klienta http://muzeoblog.org/2011/02/02/otwarte-na-turystow/ http://muzeoblog.org/2011/02/02/otwarte-na-turystow/#comments Wed, 02 Feb 2011 14:22:24 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2546 czytaj więcej]]> - Where can I buy a ticket?
– ?!
Sytuacja powszechna w polskich instytucjach kultury? Z pewnością nie w małopolskich! Dzięki projektowi „Instytucje kultury otwarte na turystów” powyższy „dialog” już niebawem stanie się wspomnieniem minionych czasów.

Już w lutym rozpoczną się pierwsze szkolenia w ramach projektu współfinansowanego przez Europejski Fundusz Społeczny, stworzonego z myślą o małopolskich pracownikach instytucji kultury. Oferta szkoleniowa jest wyjątkowo atrakcyjna i ściśle dostosowana do aktualnych potrzeb pracowników tej branży. Przyczynili się do tego sami zainteresowani – pracownicy muzeów, domów kultury, galerii i bibliotek – aktywnie włączając się w proces przygotowania programu szkoleń.

Pierwszą część projektu stanowią intensywne kursy języka obcego (do wyboru angielski, niemiecki lub rosyjski). W programie zajęć największy nacisk położony został na komunikację w języku branżowym – umiejętność udzielania informacji o wystawach, zbiorach, czy ofercie placówki. Drugim filarem projektu są szkolenia ułatwiające codzienną pracę pracowników kultury. Zajęcia z podstaw użytkowania programów MS Office mogą pomóc w przygotowywaniu publikacji, budżetów i harmonogramów imprez.

Szczególnie interesującą propozycją jest blok poświęcony marketingowi i promocji oferty kulturalnej w Internecie. Zajęcia z obsługi programu Adobe Photoshop pozwolą przygotować graficzne materiały promocyjne, a wiedza z zakresu wykorzystywania internetowych narzędzi takich jak Google, grupy dyskusyjne, czy portale społecznościowe umożliwi przeprowadzenie skutecznej kampanii promocyjnej oferowanych wydarzeń kulturalnych. Ciekawym dopełnieniem programu będzie szkolenie z etykiety w oparciu o reguły protokołu dyplomatycznego, które pozwoli uczestnikom zgłębić tajniki profesjonalnej obsługi nawet najbardziej wymagającego gościa instytucji kultury.

Projekt skierowany jest do pracowników małopolskich instytucji kultury, którzy ukończyli 45 lat. Wszystkich zainteresowanych udziałem zapraszamy na stronę internetową projektu: www.efs.omni.pl, na której znaleźć można wszelkie potrzebne informacje.
Zapraszamy do udziału!

Łucja Reczek

]]>
http://muzeoblog.org/2011/02/02/otwarte-na-turystow/feed/ 0
Chłopska Szkoła Biznesu http://muzeoblog.org/2009/09/01/chlopska-szkola-biznesu/ http://muzeoblog.org/2009/09/01/chlopska-szkola-biznesu/#comments Tue, 01 Sep 2009 12:46:29 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=3021 czytaj więcej]]> Głównym celem współpracy MIK-u z Izbą Regionalną Ziemi Andrychowskiej było stworzenie wyrazistej oferty zwiedzania dla rodzin i odbiorców indywidualnych na bazie istniejącej ekspozycji, a także nowej propozycji edukacyjnej dla zorganizowanych grup szkolnych na potrzeby realizacji muzealnego wydarzenia „Muzeobranie”.

Program „Chłopskiej Szkoły Biznesu” opiera się na unikalnej historii XVIII-wiecznych chłopów-przedsiębiorców z Andrychowa, którzy, często niepiśmienni, organizowali sprzedaż płócien na europejską skalę. Pozwala na bazie tej historii i eksponatów zgromadzonych w Izbie zanalizować niektóre mechanizmy ekonomii, poznać czynniki upadku i prosperity Andrychowa, zastanowić się nad współczesnymi fenomenami gospodarczymi i poznać takie pojęcia jak np. klaster.

Więcej informacji o projekcie, rekomendacje i zasady gry można znaleźć na stronie Chłopskiej Szkoły Biznesu

Flickr is currently unavailable.

Autorzy:
Piotr Idziak (MIK), Sebastian Wacięga (MIK)

]]>
http://muzeoblog.org/2009/09/01/chlopska-szkola-biznesu/feed/ 0
Muzea w Małopolsce – mapa zasobów http://muzeoblog.org/2008/12/22/muzea-w-malopolsce-mapa-zasobow/ http://muzeoblog.org/2008/12/22/muzea-w-malopolsce-mapa-zasobow/#comments Mon, 22 Dec 2008 17:05:51 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=500 czytaj więcej]]>
Zobacz większą mapę

Sytuacja Muzealnictwa w Małopolsce jest bardzo dynamiczna. Powstają nowe placówki muzealne, tworzą się nowe programy działalności, wiele inicjatyw buduje nowy kapitał i obraz współczesnego muzealnictwa. Niestety bardzo trudno znaleźć informacje na ten temat (szczególnie o muzeach poza Krakowem), brak jest również informacji zbiorczej o muzeach w Małopolsce (użytecznej analizy sytuacji). Chcielibyśmy choć trochę zapełnić tę lukę. Prezentowana mapa może być zaczątkiem tworzenia aktualnej informacji o muzeach w Małopolsce. Postaramy się szybko ją dokończyć w podstawowym wymiarze (informacje o muzeum: organizator, pracownicy, zasoby, informacja teleadresowa) W przyszłości chcielibyśmy, aby mapa służyła przede wszystkim muzealnikom i zaawansowanym widzom małopolskich muzeów.

Jaka informacja może być interesująca?

  • kolekcja muzealna, ekspozycje, wystawy – jak są obecnie tworzone, nowe nabytki i realizacje
  • instytucja naukowa – wydawnictwa naukowe, spotkania, odczyty, realizowane projekty naukowe
  • archiwum – metody archiwizowania, dostęp do danych, ciekawe zasoby archiwalne
  • kompetencje muzealnicze – rozwój kompetencji i umiejętności, szkolenia, studia, warsztaty
  • wizja działalności i rozwoju – obecne strategie muzeów i muzealnictwa, różne wizje współczesnego muzeum
  • animacja kultury i edukacji – progamy i projekty animacji kultury w muzeach, współpraca muzeów ze społecznością, edukacja muzealna
  • infrastruktura – rozwój infrastruktury, architektura muzealna.

Takiej informacji nie ma obecnie w ujęciu całej Małopolski.

]]>
http://muzeoblog.org/2008/12/22/muzea-w-malopolsce-mapa-zasobow/feed/ 0
Muzeum Parafialne w Grybowie, Święci Wschodu i Zachodu http://muzeoblog.org/2008/09/01/muzeum-parafialne-w-grybowie-swieci-wschodu-i-zachodu/ http://muzeoblog.org/2008/09/01/muzeum-parafialne-w-grybowie-swieci-wschodu-i-zachodu/#comments Mon, 01 Sep 2008 12:34:11 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=3014 czytaj więcej]]> Wystawa „Święci Wschodu i Zachodu” powstała z okazji X Małopolskich Dni Dziedzictwa Kulturowego, dzięki inicjatywie MIK-u i przedstawicieli społeczności lokalnej. Wystawa eksponuje dzieła sztuki sakralnej charakterystyczne dla dwóch obrządków religijnych: wschodniego i zachodniego.
Powstała wystawa jest efektem silnej mobilizacji społeczności grybowskiej, która w oparciu o przygotowany przez MIK projekt wystawy, dokonała remontu i aranżacji wnętrz muzeum i przygotowała się na przyjęcie zwiedzających podczas finału MDDK.
W ramach prac nad wystawą wyselekcjonowaliśmy eksponaty pod kątem prezentacji tematu „Święci Wschodu i Zachodu”, eksponaty zostały na nowo opisane i zakonserwowane, a także została zaproponowana aranżacja wnętrz i zamontowane nowe, dostosowane do potrzeb oświetlenie. W pracach nad wystawą udział wzięli zaangażowani przez MIK historyk sztuki i projektantka oraz koordynator programu Dynamika Ekspozycji i lokalni wolontariusze.
Realizacja wystawy była możliwa dzięki wsparciu wielu osób prywatnych i instytucji lokalnych.

]]>
http://muzeoblog.org/2008/09/01/muzeum-parafialne-w-grybowie-swieci-wschodu-i-zachodu/feed/ 0
Muzeum Miejskie w Wadowicach, Wadowice Karola Wojtyły http://muzeoblog.org/2008/06/01/muzeum-miejskie-w-wadowicach-wadowice-karola-wojtyly/ http://muzeoblog.org/2008/06/01/muzeum-miejskie-w-wadowicach-wadowice-karola-wojtyly/#comments Sun, 01 Jun 2008 12:55:45 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=3030 czytaj więcej]]> W 2007 i na początku 2008 zespół programu Dynamika Ekspozycji współpracował z Muzeum Miejskim w Wadowicach przy tworzeniu nowej wystawy prezentującej historię i atmosferę międzywojennych Wadowic. Wystawa, przy pomocy zdjęć wielkoformatowych, dźwięków, prezentacji i eksponatów z epoki, opowiada o mieście i jego mieszkańcach. Dzięki stanowiskom interaktywnym zaprasza do działania, dzięki zastosowanym rozwiązaniom multimedialnym przywołuje historię w nowoczesny sposób.

Flickr is currently unavailable.

Autorzy wystawy:
Opracowanie merytoryczne:
Joanna Hajduk (Małopolski Instytut Kultury)
Łucja Piekarska-Duraj (Małopolski Instytut Kultury)
Joanna Pytlowska-Bajak (Muzeum Miejskie w Wadowicach)
Piotr Wyrobiec (Muzeum Miejskie w Wadowicach)
Projekt:
Tomasz Wójcik
Grafika:
Sylwia Liana, Stefan Kaczmarek

]]>
http://muzeoblog.org/2008/06/01/muzeum-miejskie-w-wadowicach-wadowice-karola-wojtyly/feed/ 0
Muzeum Etnograficzne w Krakowie, Raslila. Taneczne wyzwolenie http://muzeoblog.org/2008/06/01/raslila-taneczne-wyzwolenie/ http://muzeoblog.org/2008/06/01/raslila-taneczne-wyzwolenie/#comments Sun, 01 Jun 2008 12:52:16 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=3027 czytaj więcej]]> Na początku 2008 roku Dynamika Ekspozycji współpracowała z Muzeum Etnograficznym w Krakowie przy tworzeniu koncepcji wystawy dotyczącej hinduskiego misterium Raslila, poświęconego Krisznie. Staraliśmy się tak zaprezentować ten odległy i „egzotyczny” temat, by stał się bliski i zrozumiały. Obrazy prezentowane były na ruchomych okręgach, ich interpretacji służyła specjalna aranżacja przestrzeni, tak, by zwiedzający mogli tropić znaczenia przy pomocy lusterek, które dostawali wraz z biletem, a w centrum odkryć wizerunek Kriszny, co więcej, zobaczyć przy okazji swój własny…

Flickr is currently unavailable.

Kuratorzy:
Eleonora Tenerowicz (Muzeum Etnograficzne w Krakowie)
Jacek Kukuczka (Muzeum Etnograficzne w Krakowie)
Współpraca merytoryczna:
Joanna Hajduk (Małopolski Instytut Kultury w Krakowie)
Artur Krupa
Projekt:
Aleksander Duraj

]]>
http://muzeoblog.org/2008/06/01/raslila-taneczne-wyzwolenie/feed/ 0