Muzeoblog » kreatywność w muzeum http://muzeoblog.org Muzeoblog programu Dynamika Ekspozycji Fri, 18 Nov 2016 16:35:26 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=4.0.22 Żeglowanie jest koniecznością http://muzeoblog.org/2012/01/03/zeglowanie-jest-koniecznoscia/ http://muzeoblog.org/2012/01/03/zeglowanie-jest-koniecznoscia/#comments Tue, 03 Jan 2012 13:38:23 +0000 http://muzeoblog.org/?p=3817 czytaj więcej]]> Praca z analogiami jest jedną z bardziej efektywnych metod twórczych, które dobrze sprawdzają się zarówno przy tworzeniu nowych wystaw, jak i kompleksowych przestrzeni muzealnych. Poszukiwanie analogii pomiędzy pozornie odległymi tematami czy przedmiotami pozwala znaleźć nieoczywiste połączenia, a wraz z nimi nowy potencjał, zwłaszcza narracyjny, który można następnie innowacyjnie wykorzystać.
W tym poście chcę przedstawić efekty jednego ze spotkań konsultacyjnych, które dotyczyło funkcjonowania dużego kompleksu zabytkowego, a zadaniem warsztatów było określenie, jak specyfika turystyki kulturowej wpływa na określenie charakterystyki konkretnego doświadczenia turystycznego. Ponieważ miejsce było mocno związane z morzem, zaproponowałam posłużenie się przykładami żeglarskimi. Metafora żeglowania w odniesieniu do pracy muzealnej okazała się na początek bardzo klarowna i pomocna. Usprawniła myślowe eksperymenty, a także rozbudziła wyobraźnię. Wtedy pojawiły się opowieści o czterech wyjątkowych jednostkach pływających…

„Endeavour”, statek z pierwszej wyprawy kapitana Cooka. Jego nazwa oznacza odważną próbę, wyzwanie. Cook wypłynął między innymi po to, aby umożliwić przeprowadzenie pomiarów i badań astronomicznych (obserwacje przejścia Wenus przez tarczę Słońca), a następnie udał się na dalsze poszukiwania nowych lądów. Przy całej krytyce postawy kapitana Cooka wynikającej z podejścia do autochtonów Australii, uznawanego dziś za kolonialne, imponujące jest to, że jego podróże były pełne wielkich odkryć, zwłaszcza przyrodniczych.

nowych lądów. Przy całej krytyce postawy kapitana Cooka wynikającej z podejścia do autochtonów Australii, uznawanego dziś za kolonialne, imponujące jest to, że jego podróże były pełne wielkich odkryć, zwłaszcza przyrodniczych.
Cook był m.in. doskonałym kartografem, uzupełniał mapy podczas rejsów. Był też naukowo, czyli krytycznie, nastawiony do podejmowanych przez siebie zadań. Nie stronił jednak wcale od mądrości ludowej: jako jednemu z nielicznych kapitanów, udało mu się uchronić marynarzy przed szkorbutem, pod pokładem miał bowiem spore beczki z kiszoną kapustą (bogatą w witaminę C). Cook znany był, zwłaszcza pod koniec życia, z porywczości, ale wspominano go jako człowieka pełnego pasji i godnego szacunku. Czasem okresla się jego charakter przy pomocy nazw innych statków, którym przewodził. W kolejności (po „Endeavour”) były to: „Resolution” (postanowienie), „Adventure” (przygoda) i „Discovery” (odkrycie).

Co najmniej dwie z tych nazw zostały użyte dla wahadłowców kosmicznych NASA.

„Cutty Sark”, czyli znany wielu jako marka whisky, imponujący herbaciany kliper. Rozsławiły go dwa walory. Po pierwsze, uważany jest za najpiękniejszy żaglowiec świata, a umocowana pod bukszprytem figura skąpo ubranej Nanny pobudzała podobno marynarzy do snucia fantazji. Po drugie, „Cutty Sark” słynął z rozwijania ogromnych prędkości. W żeglarstwie oznacza to umiejętność wykorzystania dobrych i właściwych wiatrów, a także doskonałe opanowanie dostępnych technologii i narzędzi. Wreszcie, trudno o tym nie wspomnieć, „Cutty Sark” kojarzy się z regatami oraz z dobrze rozpoznawalnym produktem wysokiej jakości.

„Santa Maria”, flagowy statek Kolumba, o którym wiadomo, że przewodził wielkiej wyprawie, ale nie wspomina się, że osiadł na mieliźnie. I to zdarza się nawet największym żeglarzom. Zanim ta słynna karaka została St. Marią, nazywano ją Galicyjką, lecz reprezentacyjny charakter misji Kolumba sprawił, że została przemianowana. Mimo że karakami pływali także inni odkrywcy, Magellan i Vasco da Gama, właśnie Santa Maria stała się chętnie replikowanym statkiem. Jedna z replik jest udostępniona w Pracowni Literackiej A. Fiedlera w Puszczykowie.

 

„Przygoda” to nie tylko jeden ze statków kapitana Cooka, ale także łódka należąca do rodziny, o, przepraszam, Tatusia Muminka. Jest to jednostka zarządzana wyraziście przez jednego kapitana, ale służąca całej rodzinie, gdzie każdy ma swoją rolę. I, jak to z muminkami bywa, mimo że są dość infantylne, jedno można o nich powiedzieć: mają tolerancję dla swoich osobowości i różnic. Bycie dzieckiem (oraz bycie dorosłym dzieckiem) nie przeszkadza we wzięciu udziału w wyprawie, a „przygoda” jest czymś miłym i pożądanym bez względu na wiek.

Teraz, gdy statki wraz ze swoimi historiami przybiły do portu, rozpocznijmy wyciąganie wskazówek, porad i morałów, które mogą się nam przydać. Sam przegląd nazw pozwala sformułować kilka ważnych postulatów: warto ważyć się na śmiałe wyzwania. Przygody są kluczowym elementem dobrego czasu wolnego, nie tylko w wakacje. „Cutty Sark” to bohaterka wiersza słynnego szkockiego poety Roberta Burnsa (tego od Auld Lang Syne) – nie uciekajmy od inspiracji poetyckich. Wreszcie czasem, jak z St. Marią, dobrze zmienić nazwę.

Wykorzystanie nazw statków dla promów kosmicznych to może być informacja, że jedynym limitem jest niebo.

Sukces promocyjny „Cutty Sark” jest dowodem na siłę dobrego skojarzenia z produktem. Muzea, przypomnijmy, mogą z powodzeniem firmować różne produkty, także spożywcze (niekoniecznie alkohole). Warto także pamiętać o wydarzeniach, w których istotna jest zapierająca dech skala – w muzeach zwykle brak na to pieniędzy (i fregat), jednak wybór wydarzenia bywa czasem kwestią decyzji. Zawsze warto promować coś wyrazistego, niekoniecznie spektakularnego, ale jeśli mamy czym się chwalić, trzeba to przemyśleć.

A propos eventów i okoliczności towarzyszących inna nauka tkwi w historii wyprawy kapitana Cooka. Czasem muzea mogą stać się po prostu dobrymi punktami obserwacyjnymi, nawet jeśli widowisko nie dotyczy bezpośrednio kolekcji. Wspólnota ludzi oglądających niezwykłe zjawiska (jak zaćmienie słońca) jest silna, nie traćmy okazji do takich nawiązań.

„Przygoda” z Muminków jest natomiast – między innymi – przypomnieniem o dobrej pamiątce muzealnej. W ogóle statek w butelce jest świetnym symbolem charakterystycznego przedmiotu, stanowiącego możliwe oparcie (zakotwiczenie) dla nowych historii i wyobraźni.Zdjęcie „Przygody” z muminkowego sklepiku przedstawia zabawkę interaktywną „otwieraną i z figurkami”, której powstanie znajduje pełne uzasadnienie w miejscu, gdzie jest sprzedawana. Narracji, które mogą stać się początkami pamiątek muzealnych jest nieskończenie wiele.

W całej zabawie z analogiami chodzi o to, żeby spojrzeć na stare rzeczy po nowemu, znajdując takie ich właściwości, które były niewidoczne. Czego uczą nas statki?

Chociażby tego, że repliki są dobre, bo można ich używać, a nie tylko podziwiać (St. Maria). Albo że warto czasem wykorzystać sprawdzone, ludowe metody i rozwiązania tradycyjne (kiszona kapusta). Albo że w ogóle odwoływanie się do łapania wiatru w żagle, szerokich horyzontów, wolności, odkrywania jest jak świeża morska bryza dla myślenia.

]]>
http://muzeoblog.org/2012/01/03/zeglowanie-jest-koniecznoscia/feed/ 2
Warsztaty Dynamiki Ekspozycji: kompetentne oprowadzanie i kreatywność w muzeum http://muzeoblog.org/2009/05/07/kompetentne-oprowadzanie/ http://muzeoblog.org/2009/05/07/kompetentne-oprowadzanie/#comments Thu, 07 May 2009 13:43:44 +0000 http://muzeoblog.org/?p=3736 czytaj więcej]]> Koniec kwietnia, maj i początek czerwca 2009 to intensywny warsztatowy czas dla grupy 16 muzealników z Małopolski. W ramach warsztatów programu Dynamika Ekspozycji pracują nad sposobami na ciekawe, kompetentne, inspirujące oprowadzanie. Ćwiczą głos, ciało, umysł. Zajęcia prowadzone są przez psychologa, Krystiana Pisowicza i aktora, Wojciecha Terechowicza, zawierają część dotyczącą psychologii poznawczej, kreatywności i część dotyczącą emisji głosu i pracy z ciałem.

]]>
http://muzeoblog.org/2009/05/07/kompetentne-oprowadzanie/feed/ 0