Muzeoblog » dostępność http://muzeoblog.org Muzeoblog programu Dynamika Ekspozycji Fri, 18 Nov 2016 16:35:26 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=4.0.22 Muzeum: wstęp (częściowo) wolny http://muzeoblog.org/2012/03/23/muzeum-wstep-czesciowo-wolny/ http://muzeoblog.org/2012/03/23/muzeum-wstep-czesciowo-wolny/#comments Fri, 23 Mar 2012 14:38:00 +0000 http://muzeoblog.org/?p=4129 czytaj więcej]]> Odpowiedź na pytanie, czy brać dzieci do muzeum, wiąże się z tym, czy muzeum uważa, że warto dzieci do siebie zapraszać. I nie jest to wcale kwestia oczywista, mimo że ostatnio poświęca się jej coraz więcej uwagi. Wydaje się, że przestrzeń muzealna powinna być inkluzywna i otwarta na różne typy publiczności, co oznacza wyjście naprzeciw różnym potrzebom. A więc czy dzieciom potrzebne jest w ogóle muzeum?

Ostatnio zadałam sobie to pytanie, podczas wizyty w jednym z krakowskich muzeów. Niedawno, po długim remoncie, została tam otwarta wystawa stała. Ekspozycja sztuki mieści się w przestronnych, jasnych pomieszczeniach. Dzieła są opisane na nowocześnie zaprojektowanych tabliczkach. Można wypożyczyć multimedialne przewodniki, jest sklep, w którym można kupić pamiątki (ogólnie niezłe, choć drogie).

Dorosłego człowieka nastawionego na kontakt ze sztuką powinno to w zupełności zadowolić. A co, jeśli akurat ów dorosły człowiek ma dziecko (co, mimo różnych niedogodności, jakie wiążą się z dziećmi, wciąż się przydarza)? Wtedy kontakt ze sztuką schodzi na plan najdalszy, a opiekun przyjmuje strategię przetrwania. Małe dzieci mają potrzebę, na przykład, biegania. To rozprasza innych gości. Niekoniecznie są cicho. Wreszcie – chcą DOTYKAĆ. I wtedy te ładne, nowoczesne tabliczki, które są dokładnie na wysokości dostępnej małym rączkom, stają się atrakcyjnym łupem. Dlaczego one? Bo nic innego, co dziecko mogłoby bez większej szkody dotknąć, tam nie ma. Można uznać, że gdyby było, stanowiłoby zakłócenie harmonijnej przestrzeni wystawienniczej. Albo założyć, że do muzeum sztuki po prostu nie przychodzi się z małymi dziećmi. Mówię całkiem poważnie.

Zobaczmy, co robi w tym czasie duże dziecko, w wieku szkolnym. Otóż, wypożyczywszy multimedialny przewodnik, stara się zwiedzać wystawę zgodnie z (ciekawą skadinąd) opowieścią z głośniczka. Po pierwsze mało słychać. Po drugie nie da się tekstu przewinąć do przodu ani skrócić, co w epoce personalizacji odbioru dźwięków za pomocą odtwarzaczy mp3 i multimedialnych telefonów, jest dla użytkownika trudne do przyjęcia. Więc najpierw się stara, potem się nudzi, ale jeśli chce podążać za przewodnikiem, wie, że musi dostać do końca, bo „nie da się przewinąć”. W końcu rezygnuje.

Powinnam pochwalić muzeum za parking dla wózków, udostępniony przy szatni. A także za to, że od czasu do czasu organizuje niedzielne zajęcia dla rodzin. I z pewnością to więcej niż nic. O co mi więc chodzi?

Jednym z możliwych rozwiązań, które jest powszechną praktyką na przykład w muzeach brytyjskich, jest udostępnianie muzeów grupom szczególnych potrzeb, na przykład dzieciom, w jakichś stałych, znanych wcześniej, określonych godzinach. Takie „happy hour”  daje okazję do tymczasowego przeorganizowania przestrzeni. Pozwala zaprosić do muzeum wolontariuszy „od dzieci” – z  pewnością znajdą się tacy, którzy chcą zgromadzić takie doświadczenia. Z drugiej strony jest ważną informacją dla innych zwiedzających, którzy mają święte prawo do ciszy i spokoju. Oni przyjdą kiedy indziej.

Inną opcją jest specjalne zaaranżowanie wydzielonych przestrzeni dla różnych grup wiekowych. Widziałam tematyczne ogrody sensoryczne przygotowane dla dzieci, które uczyły się tam chodzić i założę się, że kiedy będą starsze, wraz z opiekunami będą wracać do muzeum, które przejmuje się potrzebami.

Można przygotować także nieingerujące w przestrzeń zestawy do zwiedzania i takie rozwiązania funkcjonują dobrze także w kilku pobliskich muzeach. Do plecaka wystarczy włożyć kolorowankę, kilka zabawek, być może poduszkę. Testowaliśmy to rozwiązanie na wystawie w Muzeum Miejskim w Wadowicach i sprawdziło się.

Podsumowując: istnieją sposoby na dzieci w muzeum. Są one ważne jednak nie tyle dla dzieci (które pewnie mogą bez muzeów przeżyć), co dla budowania wizerunku tej instytucji jako miejsca dostępnego i otwartego. Jeśli zaś chcemy stworzyć świątynię ciszy i sztuki, może być o taki wizerunek trudno, co nie oznacza wcale, że koniecznie wszystkie przestrzenie muszą być dobre dla dzieci.

 

 

 

]]>
http://muzeoblog.org/2012/03/23/muzeum-wstep-czesciowo-wolny/feed/ 4