Muzeoblog » Multimedia http://muzeoblog.org Muzeoblog programu Dynamika Ekspozycji Fri, 18 Nov 2016 16:35:26 +0000 pl-PL hourly 1 http://wordpress.org/?v=4.0.22 Jak używać nowych mediów w muzeum? – praktyczne wskazówki http://muzeoblog.org/2014/04/08/tallon/ http://muzeoblog.org/2014/04/08/tallon/#comments Tue, 08 Apr 2014 09:32:56 +0000 http://muzeoblog.org/?p=5086 czytaj więcej]]>

Lawinowo przybywa nowych technologii, które mogą być wykorzystane w muzeach: przewodników audio, gier, aplikacji do telefonów komórkowych, interaktywnych narzędzi internetowych itd. Jak korzystać z rosnących możliwości, tak by nowe narzędzia dobrze służyły zwiedzającym?

Możliwości działania muzeów z wykorzystaniem nowych technologii były prezentowane na konferencji w Wilnie
w 2013 roku (We Are Museums). Praktyczne wskazówki przedstawił Loic Tallon – specjalista do spraw urządzeń przenośnych w nowojorskim Metropolitan Museum of Art, założyciel firmy Pocket Proof i autor międzynarodowych badań na temat zastosowania technologii mobilnych w muzeach (raporty badawcze: 2013, 2012, 2011, 2009). Poniżej przedstawiam luźne, nieautoryzowane streszczenie jego wypowiedzi.

Nie ulegać czarowi nowości
Nie skupiać się na nowych technologiach, ale na celach. W pierwszej kolejności należy zdefiniować cel (np. edukacyjny, informacyjny), jaki chcemy osiągnąć, a następnie dobierać optymalną (niekoniecznie najnowszą) technologię do obranego celu. Technologie i aplikacje są odpowiedzią na postawione cele muzeum.

Precyzyjnie określić cel i grupę docelową odbiorców
Wprowadzenie multimediów do muzeów jest „projektowaniem doświadczeń zwiedzającego muzeum”. Dlatego warto zastanowić się nie tylko, po co chcemy użyć danego narzędzia, ale również bardzo dokładanie opisać grupę odbiorców – tak by dobrze poznać ich potrzeby, motywacje, sposób uczenia się czy pozyskiwania informacji. Odbiorca zdefiniowany jako „młodzież” lub „seniorzy” jest zbyt ogólny i niewystarczający.

Korzystać z pracy zespołowej
Do tworzenia nowych rozwiązań komunikacyjnych w muzeum (audioprzewodniki, aplikacje na telefony komórkowe itd.) warto zaangażować przedstawicieli różnych działów muzeum – edukatorów, kuratorów, osoby ds. promocji oraz specjalistów od nowych mediów. Zwłaszcza w początkowej fazie prac warto poznać różne perspektywy na planowane przedsięwzięcie. W zespołowym działaniu szczególnie przydatna jest warsztatowa forma pracy.

Dbać o prostotę tworzonych rozwiązań (zasada KISS – Keep it simple, stupid)
Nie komplikować bez potrzeby. Dbać o prostotę wykonania i funkcjonalności tworzonych narzędzi i wdrażanych rozwiązań.

Druga konferencja z cyklu We Are Museums odbędzie się w dniach 5–6 czerwca 2014 roku w Warszawie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

]]>
http://muzeoblog.org/2014/04/08/tallon/feed/ 0
Apteka Pod Orłem – dlaczego warto wybrać się na Podgórze http://muzeoblog.org/2013/11/02/apteka-pod-orlem-dlaczego-warto-wybrac-sie-na-podgorze/ http://muzeoblog.org/2013/11/02/apteka-pod-orlem-dlaczego-warto-wybrac-sie-na-podgorze/#comments Sat, 02 Nov 2013 17:39:45 +0000 http://muzeoblog.org/?p=4940 czytaj więcej]]> Zewsząd płynęły dobre recenzje małego muzeum na placu Bohaterów Getta. Dlatego musiałam na własne oczy przekonać się, jak Muzeum Historyczne poradziło sobie z renowacją muzeum. Czy było to tylko odkurzenie eksponatów i pomalowanie ścian? A może muzea w Krakowie zaczynają upodabniać się do tych na zachodzie?
Wystawa „Apteka Tadeusza Pankiewicza w getcie krakowskim” mieści się w zrekonstruowanych wnętrzach Apteki Pod Orłem. Oryginalne wyposażenie Apteki zostało zniszczone w latach 60. XX wieku. Wystawa opowiada o czasie, kiedy Apteka Pod Orłem znajdowała się na terenie krakowskiego getta. Ekspozycja przedstawia historię dzielnicy żydowskiej oraz Tadeusza Pankiewicza. Apteka była miejscem spotkań, wymiany informacji i punktem przekazywania nielegalnej korespondencji i innych cennych rzeczy. Krakowski aptekarz został odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata za działalność w czasie wojny. Twórcy wystawy starali się, aby była jak najbardziej interaktywna. W muzeum można przeglądać szuflady, otwierać szafki. Każda szuflada to inna opowieść, biogramy, historie mieszkańców getta. Wystawa robi ogromne wrażenie na zwiedzającym, nowe technologie wykorzystane są, aby jeszcze dokładniej, w przystępny sposób, opowiedzieć historię i zainteresować nią również młodzież. Muzeum jest doskonałym miejscem na lekcje dydaktyczne. Można tu w poglądowy sposób opowiedzieć młodzieży szkolnej o Holocauście, jak ludzie radzili sobie w strasznych okolicznościach. Zwiedzanie zaczyna się chronologicznie, rozpoczynając od początków Apteki, kiedy powstała. Otwierając szuflady, zwiedzający mogą poznać historię krakowskiego getta oraz losy jego mieszkańców. Na półkach znajdują się fiolki z płynami, lekarstwa oraz wyposażenie apteczne. W oknach wyświetlane są filmy, są to relacje świadków, artykuły z gazet z czasów II wojny światowej.
Apteka Pod Orłem Szuflada ze zdjęciami Apteka Pod Orłem dzisiaj
Zapytałam dwie turystki, czy/co im się podobało w muzeum i co ewentualnie można byłoby zmienić. Jedyny problem, jaki zgłosiły, to rozpraszające panie z obsługi, które na cały głos rozmawiały o swoich prywatnych sprawach. Jedną z zapytanych bardzo zaskoczyło, że tak może wyglądać muzeum i że można się w nim tak wiele dowiedzieć, mimo iż wielkością nie dorównuje np. Fabryce Schindlera. Druga osoba – tzw. ciało pedagogiczne – od razu zauważyła potencjał do prowadzenia zajęć dydaktycznych i lekcji na temat II wojny światowej na konkretnym przykładzie Tadeusza Pankiewicza i historii ludzi, którym pomagał. Ponieważ była to turystka zagraniczna, bardzo doceniła tłumaczenia na język angielski (nie tylko w niektórych częściach wystawy, ale od początku do końca) podpisów pod eksponatami oraz darmowych broszurek przygotowanych dla zagranicznych turystów. Trudno uwierzyć, że w tak małym muzeum zawarto tak wiele informacji i w tak przystępny sposób. Można tu spędzić chwilę lub cały dzień.
Apteka Pod Orłem jest oddziałem Muzeum Historycznego Miasta Krakowa. Ponieważ muzeum jest małe, przy większej liczbie osób zwiedzanie może być kłopotliwe. Bezpłatny wstęp do muzeum jest możliwy w poniedziałki, niestety dosyć krótko, bo od 10.00 do 14.00, więc tylko nieliczni będą mogli z tego skorzystać.

]]>
http://muzeoblog.org/2013/11/02/apteka-pod-orlem-dlaczego-warto-wybrac-sie-na-podgorze/feed/ 0
Moving Types – Letters in motion, relacja z wystawy http://muzeoblog.org/2012/10/29/moving-types-letters-in-motion-relacja-z-wystawy/ http://muzeoblog.org/2012/10/29/moving-types-letters-in-motion-relacja-z-wystawy/#comments Mon, 29 Oct 2012 13:57:01 +0000 http://muzeoblog.org/?p=4446 czytaj więcej]]> Niewielkie białe sześciany promieniują światłem. Zawieszone na cieniutkich stalowych linkach zdają się lewitować nad podłogą galerii. Na każdym kubiku umieszczony jest, przypominający małą szachownicę kod QR. Zwiedzający patrzą jednak nie na kostki, a w ekrany I Padów. Każdy z widzów przed wejściem na wystawę dostaje tablet. Kamera I Pada sczytuje kody z kostek. Każdy z kodów uruchamia inne nagranie na ekranie tabletu.
Moving Types Moving Types Moving Types Moving Types sharing point Moving Types media entwicklung Moving Types Moving Types

Ekspozycja Moving Types jest poświęcona dość trudnemu do ścisłego zdefiniowania zagadnieniu „typografii w ruchu”. Zostały tutaj zebrane przykłady „wprawiania liter w ruch”. Zebrane nagrania prezentują zarówno takie przypadki jak czołówki filmów, reklamy, animacje czy klipy muzyczne z motywami typograficznymi, ale też różnego rodzaju instalacje i działania z pogranicza sztuk również wykorzystujące liternictwo.
Ten szeroki zbiór treści jest tak charakteryzowany na stronie WWW wystawy.

In addition to short films, children’s films, title sequences, closing credits, and films clips, such as excerpts from “Winnie the Pooh”, “Sesame Street”, and “Delicatessen” or the Oscar-winning short film “Logorama”, the exhibition also presents computer-animated, three-dimensional “lifeworlds” with texts floating in space as virtual explanations. Moving Types features works of more than 300 international artists and designers, such as Oskar Fischender, Muriel Cooper, Gary Hill, Ludovica Houplain, Matthias Zentner, and Alex Gopher.

Między kostkami
Przestrzeń wystawy jest niezwykle prosta, niemal sterylna. Jej główne treści – materiały filmowe zostały w pewnym sensie ukryte, widoczne są tylko na ekranach tabletów – po zeskanowaniu kodu z kostki. Opisujące je treści sprowadzono do minimum: na kostkach, obok QR kodów, widoczny jest tylko tytuł pracy i data jej powstania. Jedyne dodatkowe informacje to tytuły opisujące szerokie zbiory kostek – filmów: reklama, instalacja, film, wideoklip, komunikacja wizualna… Te hasła zostały umieszczone na postumentach poniżej chmury kostek. Opórcz filmów, jako dopowiedzenie, kontekst dla ich ekspozycji, na wystawie znalazły się: wywiady video z projektantami i krótka prezentacja dotycząca najważniejszych momentów w historii rozwoju mediów.
Doświadczenie zwiedzania kształtowane przez taką formę wystawy przypomina przeglądanie albumu typu coffee table – raczej kartkowanie niż uważne studiowanie: uwaga zwiedzających chwilowo zatrzymuje się na oderwanych od siebie treściach, które krążą wokół jednego tematu. Kuratorzy dokonali pewnego wyboru z szerokiego zakresu treści związanych z tematem, jednak zebranych informacji jest na tyle dużo (280 filmów), że ostatecznie to każdy zwiedzający tworzy swoją własną ścieżkę. Wykorzystana do przeglądania treści wystawy technologia znakomicie to ułatwia: urządzenie zapamiętuje filmy, które już widzieliśmy, pozwala je przeglądać po tytułach i datach i według przyjętych na wystawie kategorii. Po zwiedzeniu wystawy można pobrać specjalny kod, pozwalający uzyskać dostęp do listy przeglądanych filmów ze strony wystawy.
Zwiedzanie ma też pewien wymiar doświadczenia wspólnego. Ubogie opisanie treści i ich ilość, sprawiają, że chętnie zaglądamy innym przez ramię, żeby zobaczyć, co ciekawego znaleźli. Osoby, które zwiedzają w grupach, pokazują sobie nawzajem swoje znaleziska. Ciekawym zabiegiem, podkreślającym ten aspekt wystawy jest sharing point. Można tu wyświetlić wybrany przez siebie film na dużym ekranie. W ten sposób można wygodnie pokazać video innym lub po prostu przyjrzeć mu się bliżej. Przyjęty sposób prezentacji zdaje się odpowiadać nawykom konsumpcji treści kształtowanym przez sieć WWW: wyrywkowe przeglądanie, zapisywanie zakładek – do zobaczenia później, natychmiastowe dzielenie się treścią – pokazywanie swoich znalezisk innym. Takiemu oddziaływaniu sprzyja przyjęta forma – treści zaszyte w QR codach i tablet jako „przyrząd do zwiedzania”.

Diabeł tkwi w interpretacji
Warstwa interpretacyjna treści na wystawie prawie nie istnieje. Wystawa nie wychodzi poza gromadzenie i (atrakcyjną jednak) prezentację treści. Przyjęte ogólne kategorie jedynie porządkują treści, podobnie jak chronologia ich prezentacji, ale nic nie wnoszą do rozumienia. Autorzy wystawy nie pokusili się o interpretację tematu „liter w ruchu” – z wystawy nie dowiadujemy się, dlaczego ten problem jest ważny? Podobnie zabrakło tu poziomu aktualizacji: wystawa nie wyjaśnia, czego poprzez tą prezentację można dowiedzieć się o współczesnej typografii? Ekspozycja służy więc głównie przeglądowi, prezentacji zbioru filmów. Przy bogactwie użytych środków wystawienniczych może wydawać się to za mało ambitnym podejściem.
Inny zarzut może dotyczyć tej cechy wystawy, która może być też jej atutem: uniwersalność. Wystawa Moving Types wydaje się przede wszystkim bardzo sprawnym i wszechstronnym „systemem wystawienniczym” wykorzystującym (jeszcze) nowe technologie. Innymi słowy, można dość łatwo wyobrazić sobie, że kody z kostek odwołują do innych niż typografia treści, bez szkody dla spójności całej prezentacji. Atrakcyjna warstwa wizualna wystawy pozostaje w dość odległym związku z jej treścią.
Podsumowując, Moving Types to bardzo sprawna prezentacja trudnej treści – ogromnej liczby bardzo różnorodnych filmów. Wystawa jest ciekawa estetycznie i tworzy atrakcyjną przestrzeń. Jej zwiedzanie sprawia przyjemność – pomaga w tym przemyślane użycie technologii. Ekspozycja balansuje jednak na granicy pewnej pułapki: można odnieść wrażenie, że z atrakcyjnie wyeksponowanych treści niewiele wynika. Brak interpretacji sprawia, że wystawa oferuje doświadczenie oparte głównie na frajdzie z oglądania filmików, a na poziomie komunikatu pozostaje konstatacją, że istnieje takie zjawisko jak czcionka w ruchu.
Wystawę Moving Types mozna oglądać do 25 listopada w Galerie Prediger Museum
w Schwäbisch Gmünd

Wystawa powstała we współpracy Hochschule für Gestaltung Schwäbisch GmündMuzeum Gutenberga w Mainz

Wystawa Moving Types otrzymała prestiżową nagrodę Red Dot Design Award.

Oficjalne wideo o wystawie:

Moving Types – Letters in Motion EN from Moving Types on Vimeo.

Fot: Piotr Idziak

]]>
http://muzeoblog.org/2012/10/29/moving-types-letters-in-motion-relacja-z-wystawy/feed/ 0
Poszerzona rzeczywistość: Lublin w awangardzie http://muzeoblog.org/2012/04/20/poszerzona-rzeczywistosc-lublin-w-awangardzie/ http://muzeoblog.org/2012/04/20/poszerzona-rzeczywistosc-lublin-w-awangardzie/#comments Fri, 20 Apr 2012 10:23:42 +0000 http://muzeoblog.org/?p=4080 czytaj więcej]]> Nie po raz pierwszy Ośrodkowi Brama Grodzka Teatr NN z Lublina udało się zrealizować projekt, o jakim mogłoby marzyć sporo działów promocji miast z tradycyjnie (wręcz królewsko) dużymi aspiracjami. Udało się stworzyć cztery wirtualne modele miasta, które oddają jego stan w różnych momentach dziejowych. Wykorzystana tutaj poszerzona rzeczywistość zdaje się często drogim luksusem, na który mogą sobie pozwolić tylko nieliczni. O takim przypadku pisałam na muzeoblogu: w spektakularną produkcję z Cluny włączył się nawet wielki kapitał fabryki odrzutowców.

A Lublin postawił na swój największy kapitał, czyli ludzi i wielokulturową przeszłość, która zostaje opowiedziana w angażujący sposób, a prostota rozwiązań i wrażenie pewnego niedokończenia projektu wzmacniają autentyczność przedsięwzięcia. Pomysł jest bardzo atrakcyjny, ponadto w pełni uzasadnia użycie interaktywnych rozwiązań technologicznych. Połączenie tych elementów umożliwia odbycie po Lublinie wycieczki na poły wirtualnej, a na poły realnej. Cyfrowe rozwiązania stwarzają nie tylko efekt podróży wehikułem czasu. Chodzi o to, aby móc zobaczyć jednocześnie te same miejsca na różnych etapach rozwoju miasta.

Stworzone cyfrowe makiety Lublina nie stanowią jednak wyłącznie odwzorowania przestrzennego. Swoim zwyczajem Brama Grodzka zatroszczyła się o wielogłos ludzki, co dobrze dopełnia architektoniczną rekonstrukcję – jest formą interpretacji przestrzeni. Czyż nie tego – dobrych opowieści – oczekujemy od dobrze przeprowadzonego spaceru z przewodnikiem? A mobilna technologia daje w dodatku wolność spacerowania własnym tempem, zatrzymywania się, gdzie się komu podoba, czy wycofania się w dowolnym momencie.

Projekt „Lublin 2.0 – interaktywna rekonstrukcja dziejów miasta” bazuje na ciekawym i coraz bardziej dominującym w muzealnictwie rozumieniu historii. Mówiąc najogólniej, chodzi o zastąpienie oficjalnej wykładni i wyłączności interpretacyjnej historii wieloma opowieściami składającymi się na dzieje. I mimo że może się wydawać, iż dzieje i historia to synonimy, w istocie znacząca jest nawet liczba mnoga, za którą stoi raczej polifonia niż jedna melodia. Wykorzystanie wielu głosów interpretujących dziedzictwo jest możliwe właśnie wtedy, gdy świadomie zrezygnuje się z myślenia o historii jako o monolicie i efekcie konieczności dziejowej. Pomijając możliwe uzasadnienia metodologiczne dla tego ostatniego podejścia, w muzealnictwie (a tutaj można mówić o muzeum rozproszonym) utrudnia ono możliwą partycypację zwiedzających. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza gdy celem działań jest prezentacja wielowymiarowego dziedzictwa, dla której pretekstem jest oficjalna rocznica. W Lublinie jest to jubileusz lokacji miejskiej na prawie magdeburskim.

Na koniec chcę jeszcze raz wyraźnie powiedzieć, że użycie multimediów nie jest samo w sobie żadnym rozwiązaniem. Wymaga nie tylko dobrego wyboru nośników i wysokiej jakości realizacji, ale także myślenia projektowego. Multimedialność i interaktywność, aby spełniły oczekiwania odbiorców, powinny być jedynie częścią działań interpretacyjnych, bez których nie da się efektywnie udostępniać treści związanych z dziedzictwem. Weterani działań projektowych mówią o konieczności wykonania konkretnej pracy intelektualnej na początku każdego przedsięwzięcia. W Lublinie, wydaje się, to się udało. Zobaczymy, gdzie dalej projekt nas zaprowadzi. Tytułowe „2.0” bardzo zobowiązuje.

]]>
http://muzeoblog.org/2012/04/20/poszerzona-rzeczywistosc-lublin-w-awangardzie/feed/ 1
Muzeum wyobrażone przez nauczycieli http://muzeoblog.org/2012/03/02/muzeum-wyobrazone-przez-nauczycieli/ http://muzeoblog.org/2012/03/02/muzeum-wyobrazone-przez-nauczycieli/#comments Fri, 02 Mar 2012 13:25:33 +0000 http://muzeoblog.org/?p=4006 czytaj więcej]]> Finałem warsztatów przeprowadzonych w ramach tegorocznego konkursu „Skarby Małopolski” było zadanie, w którym nauczyciele tworzyli prace plastyczne pod tytułem „Ja i muzeum”. Powstałe w ten sposób cztery instalacje bardzo dobrze oddają popularne sposoby myślenia o muzeum, które chcę teraz opisać. Odnoszą się one zarówno do doświadczeń dydaktyków w zetknięciu z muzeami, jak i funkcji, jakie muzea pełnią. Prezentacje prac można zobaczyć w krótkiej relacji filmowej.

 

Przede wszystkim muzea są postrzegane, co zresztą jest zgodne z założeniami ustawy, jako instytucje chroniące dziedzictwo. Podobnie jak twierdze bronią dostępu do skarbów osobom niepowołanym. Skarby są chronione kodami zabezpieczeń, które mają formę ikonicznych znaków zakazu. Pracownicy muzeów to strażnicy, a eksponaty są oddzielone od zwiedzających różnymi barierami.

Po drugie muzeum jawi się jako pewien porządek, gdzie z chaosu codziennych doświadczeń zostaje stworzony pewien ład poznawczy: muzeum dzieli się na działy, a treści przedstawia poprzez właściwe kategorie. Jednak porządek nie jest w muzeum nadrzędną zasadą o charakterze totalnym: cechuje się bowiem także „oknami na świat”. Innymi słowy oferuje pewną strategię ogarnięcia nadmiaru informacji, nie tracąc jednak kontaktu z tym, co dookoła: aktualizuje i zaciekawia.

Po trzecie muzeum może być potraktowane jako wehikuł czasu. W tej optymistycznej prezentacji, muzeum nie narzuca, a pozwala wybrać epokę, do której przenosi swoich gości. Co ciekawe, podobnie jak odwiedzając świątynię, „zostawiamy swoje życie na zewnątrz” i wchodzimy do przestrzeni świata równoległego. Jedna z autorek pracy przypominającej nieco wóz cygański, mówi ponadto o potrzebie identyfikacji z ludźmi z przeszłości: „wchodzimy w (ich) życie”. Łatwo odnaleźć tutaj trzy ważne oczekiwania, jakie często wyrażane są w odniesieniu do muzeum: podróży w czasie, identyfikacji oraz możliwości samodzielnego wyboru poznawanych treści.

Najbardziej radykalny opis zamyka się w zdaniu „muzeum to jest zakaz” i odnosi się do (ważnego skądinąd historycznie) modelu muzeum „dla samego siebie”, a nie dla zwiedzających. Taka instytucja jest całkowicie oderwana od inspirującego, kolorowego kontekstu własnego otoczenia.

Jestem przekonana, że nauczyciele powinni być traktowani w muzeum jako goście szczególni i ważni. Bardzo wierzę w możliwość współpracy tych dwóch środowisk, które tak wiele mają wspólnego, choć z błahych powodów często rozmijają się w pół drogi. Krytycyzm obecny w prezentowanych tutaj wizjach wynika wszak nie z chęci narzekania, a raczej z faktycznie istniejącej potrzeby nawiązania kontaktu między muzeum i szkołą, a następnie utrzymania relacji dobrego sąsiedztwa.

 

 

]]>
http://muzeoblog.org/2012/03/02/muzeum-wyobrazone-przez-nauczycieli/feed/ 0
Pod naszym patronatem: konferencja „Interaktywne muzea…” http://muzeoblog.org/2012/02/24/pod-naszym-patronatem-konferencja-interaktywne-muzea/ http://muzeoblog.org/2012/02/24/pod-naszym-patronatem-konferencja-interaktywne-muzea/#comments Fri, 24 Feb 2012 13:49:54 +0000 http://muzeoblog.org/?p=4028 czytaj więcej]]> Zapraszamy na organizowaną przez Centrum Promocji Informatyki, objętą  naszym patronatem konferencję „Interaktywne muzea – informacja wizualna, projekty multimedialne”. Wydarzenie, będące dwunastą edycją spotkań w cyklu „Nowoczesne muzea i galerie”, odbędzie się 29 lutego w Warszawie.

W programie konferencji znajdą się prezentacje realizacji muzealnych, w których interaktywność, uważana dziś za jeden ze standardów ekspozycji, uzyskiwana jest za pomocą zaawansowanych technologii, w tym m.in. spektakularnego mappingu. Przedstawione zostaną ponadto koncepcje i projekty nowo powstających wystaw (m.in. Muzeum II Wojny Światowej, Muzeum Teatru Starego) oraz różne sposoby nowoczesnego budowania narracji muzealnych. Interesującą kwestią jest w tym wypadku nie tyle multimedialność, co połączenie technologii z eksponatami. Odrębnym tematem będzie identyfikacja wizualna, która stanowiąc systemowe rozwiązanie znakowe, pozwala spojrzeć na przestrzeń muzealną jako na interface kształtujący komunikację i determinujący wiele aspektów zwiedzania.

Zachętą do uczestnictwa w konferencji może być także fakt, że czytelnicy muzeobloga otrzymają zniżkę w wysokości 5%  opłaty konferencyjnej.

RABATOWY FORMULARZ ZGŁOSZENIOWY:

http://www.cpi-sk.pl/imprezy/2012/im/formularz_pr_rabat.php

W celu uzyskania formularza faksowego prosimy o kontakt z Organizatorem.

 

Dodatkowych informacji udziela Organizator – Centrum Promocji Informatyki, pr@cpi.com.pl.

 

]]>
http://muzeoblog.org/2012/02/24/pod-naszym-patronatem-konferencja-interaktywne-muzea/feed/ 0
Vasamuseet – muzeum jednego eksponatu http://muzeoblog.org/2011/11/07/waza/ http://muzeoblog.org/2011/11/07/waza/#comments Mon, 07 Nov 2011 11:04:28 +0000 http://muzeoblog.org/?p=3568 czytaj więcej]]> Wystawa jednego eksponatu jest możliwa nie tylko jako ćwiczenie heurystyczne.
W praktyce może być to ekspozycja zogniskowana wokół centralnego obiektu, który odsyła do związanych z nim zagadnień oraz innych eksponatów. Tak rozumiana wystawa może być zorganizowana na zasadzie tzw. mapy myśli – techniki porządkowania zagadnień i wątków
w odniesieniu do jednej wybranej idei, problemu czy zjawiska.

Modelowy przykład wystawy jednego eksponatu można zobaczyć w najczęściej odwiedzanym szwedzkim muzeum – Vasamuseet (Muzeum Statku Waza). W tej stołecznej placówce króluje okręt Wazów, który zatonął w sztokholmskim porcie przed wyjściem
w swój dziewiczy rejs 10 sierpnia 1628 roku. Stało się to tuż po ceremonii z udziałem najwyższych państwowych dostojników, na oczach tłumnie zgromadzonych mieszkańców Sztokholmu. Niedoszły postrach Bałtyku wywrócił się w pogodny dzień pod wpływem silniejszego podmuchu wiatru. W 1961 roku galeon został wydobyty, odsłaniając badaczom   i zwiedzającym „nienaruszony kawałek XVII wieku”.

Dziś zwiedzający mogą oglądać królewski statek z wielu perspektyw: zarówno z wysokości dna kadłuba, jak i drugiego piętra. Mogą również przyglądać się z bliska detalom i oddalać się na odległość umożliwiającą ogarnięcie wzrokiem sylwety kolosa. Centralny obiekt organizuje wystawę nie tylko przestrzennie, ale i treściowo. Ekspozycja, niczym gigantyczna mapa myśli, pozwala zwiedzającym na spacer wokół galeonu i odkrywanie różnych tematów
i zagadnień związanych z okrętem. Przykładowo, spacer do części wystawy mieszczącej się pod kadłubem statku umożliwia zobaczenie na żywo prac konserwatorskich i poznanie osiągnięć i problemów związanych z renowacją okrętu. Przechadzka w okolicy lewej burty pozwoli poznać szczegóły dotyczące XX-wiecznej akcji wydobycia żaglowca
na powierzchnię (a niedaleko mieści się prezentacja XVII-wiecznego dzwonu do nurkowania). Natomiast w okolicy rufy wyjaśniono tajniki i techniki dekorowania okrętu oraz znaczenia wybranych zdobień. W jeszcze innym miejscu można znaleźć wątki społeczno-polityczne – reakcję władz i stosunek mieszkańców Sztokholmu do tej katastrofy.
Znajdziemy tu „trop polski” – po katastrofie pojawiały się hipotezy, że za zatonięciem galeonu mogli stać polscy dywersanci, a nie prawa fizyki, których nie znano lub nie uwzględniono w ambitnym projekcie okrętu Gustawa Adolfa… Zwiedzając Muzeum Statku Waza, poznajemy nie tylko Eksponat, ale również, do pewnego stopnia, XVII-wieczną Szwecję, jej ambicje widocznew nawiązaniach do państwa rzymskiego obecnych w zdobieniach okrętu oraz ówczesny stosunek do sąsiadów, geopolitycznych konkurentów, ucieleśniony w figurze sumiastego Sarmaty uwiecznionego w niezbyt godnej i wygodnej pozycji. Dowiadujemy się również, jak żyli i wyglądali mieszkańcy XVII-wiecznego Sztokholmu, mamy możliwość spojrzenia prosto w twarz zrekonstruowanym popiersiom członków złogi statku.

Flickr is currently unavailable.

Muzeum nie epatuje nowoczesnymi technologiami. Tradycyjne środki ekspozycyjne (np. miniaturowy model statku, gabloty z eksponatami, teksty z komentarzami), uzupełniają
tu użyte z wyczuciem narzędzia cyfrowe (np. interaktywne stanowiska komputerowe
do obliczania stateczności okrętu, 3D mapping rekonstruujący i wyjaśniający znaczenia zdobień na rufie). Wyważony dobór narzędzi ekspozycyjnych i czytelność treści prezentowanych na wystawie zostały osiągnięte dzięki jednemu centralnemu eksponatowi, który przyczynił się do uporządkowania muzealnej przestrzeni oraz sposobu rozmieszczenia
i prezentowania treści.
Warto pomyśleć o wystawie jednego eksponatu jako ciekawej metodzie tworzenia koncepcji i scenariuszy wystaw.

 

]]>
http://muzeoblog.org/2011/11/07/waza/feed/ 0
Zapraszamy na spotkanie z Paulą dos Santos pt. Po co muzeum? http://muzeoblog.org/2011/10/27/zapraszamy-na-spotkanie-z-paula-dos-santos-pt-po-co-muzeum/ http://muzeoblog.org/2011/10/27/zapraszamy-na-spotkanie-z-paula-dos-santos-pt-po-co-muzeum/#comments Thu, 27 Oct 2011 09:02:28 +0000 http://muzeoblog.org/?p=3497 czytaj więcej]]> Podczas spotkania Paula dos Santos, brazylijska aktywistka i muzeolożka, opowie, jak muzea mogą się przyczynić do budowania i rozwoju społeczności, w jaki sposób mogą się stać katalizatorem zmiany społecznej oraz o tym, jak konkretna społeczność może wykorzystać swoje dziedzictwo, by budować dialog, stymulować rozwój i walczyć z niesprawiedliwością społeczną.

Paula dos Santos pracuje głównie z muzeami świata niezachodniego, które powstały jako rezultat inicjatyw oddolnych i samoorganizowania się konkretnych, często niewielkich lokalnych grup. W czasie swojego wystąpienia przywoła liczne przykłady inicjatyw, którym patronowała i które wspierała – od Brazylii po Afrykę – oraz opowie o tym, co przyczyniło się do ich sukcesu.

Spotkanie odbędzie się 4 listopada o godz. 18.00 w Małopolskim Instytucie Kultury

 
Paula dos Santos
Wykładowca teoretycznej muzeologii i kierownik studiów International Master’s Degree Programme in Museology w Reinwardt Academy (Amsterdam School of the Arts). Pochodzi z Brazylii, od 10 lat mieszka w Amsterdamie, gdzie prowadzi również fundację zajmującą się społecznym oddziaływaniem muzeów w krajach takich jak Brazylia, Mozambik i RPA. Obecnie kończy doktorat z socjomuzeologii. Jest członkiem rad wielu organizacji, m.in. MINOM-ICOM (Movement for a New Museology – prezes), ICTOP (ICOM Committee for the Training of Personnel) oraz członkiem rady doradczej Mondrian Foundation for the Arts and Heritage w Holandii. Współpracuje z kilkoma brazylijskimi muzeami w dziedzinie socjomuzeologii, koordynując eksperymenty z partycypacją i sieciami wiedzy (knowledge networks).

 
Więcej na temat jej działalności można dowiedzieć się np. tutaj:
Minom Fsm Dakar
International Movement for a New Museology
The Rio Times: Favela Museums: Museu da Maré

 
Spotkanie w języku angielskim (z możliwością tłumaczenia dyskusji)
Wstęp wolny
Zapraszamy!

]]>
http://muzeoblog.org/2011/10/27/zapraszamy-na-spotkanie-z-paula-dos-santos-pt-po-co-muzeum/feed/ 1
Google Art Project: Muzeum nad muzeami? http://muzeoblog.org/2011/08/29/google-art-project-muzeum-nad-muzeami/ http://muzeoblog.org/2011/08/29/google-art-project-muzeum-nad-muzeami/#comments Mon, 29 Aug 2011 11:54:02 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=3009 czytaj więcej]]> W jednym z najświeższych, niewysychających źródeł inspiracji w sieci czyli portalu TED zaprezentowano niedawno świetną wypowiedź jednego z projektantów Google Art Project, przedsięwzięcia, o którym pisaliśmy już na muzeoblogu. Tym razem chcę zwrócić uwagę na kilka aspektów, jakie pojawiają się przy okazji tego wystąpienia, które jest dla mnie świetnym, skrótowym i logicznym przedstawieniem kluczowych pojęć uzasadniających wirtualizację dziedzictwa, zwłaszcza zaś tworzenia wirtualnych muzeów.

Specyfika omawianego projektu wiąże się co prawda wyłącznie z muzeami sztuk pięknych, a więc zagadnieniem muzeum sztuki, jednak pojawia się kilka słów kluczy determinujących pewien standard wirtualnego muzeum.
Najważniejsze słowo to DOSTĘP (ACCESS). Cała ideologia wirtualnych muzeów zahacza jakoś o kwestię dostępności i Amit Sood mówi o tym na samym wstępie swojej prezentacji. Wirtualizujemy po to, aby każdy miał dostęp do dóbr, które tradycyjnie są limitowane. Warto zwrócić uwagę na to, jak autor mówi o własności prezentowanego dziedzictwa. Ta kwestia wraca za każdym razem, gdy mowa o obywatelskim, demokratycznym wymiarze wirtualizacji.

Dwoma komplementarnymi słowami są: ODKRYWANIE (EXPLORATION) I ZABAWA (FUN). Jestem przekonana, że te trzy słowa doskonale ujmują sens tworzenia wirtualnych muzeów. W jaki sposób technologia pomaga w ich aplikacji?

Amit Sood demonstruje użycie prostego narzędzia ZOOM, które wraz z użyciem zaawansowanych technologii digitalizacyjnych, pozwala na przykład na odkrywanie szczegółów niewidocznych na pierwszy rzut okaz. Przykład narzuca się sam: Amit pokazuje jedno dzieło Breugla, który zresztą słynie z ukrywania małych i większych historyjek na swoich obrazach. Tutaj użycie narzędzia ZOOM pozwala na odkrycie jednej z takich anegdot.

Sood wspomina też o możliwości tworzenia kolekcji przez każdego użytkownika sieci zwracając uwagę na bardzo egalitarny aspekt ideologii wirtualizacji dziedzictwa. Kładzie także nacisk na inną, niezwykle interesująca kwestię, mianowicie ustawia DOŚWIADCZENIE (a nie wizytę) w wirtualnym muzeum muzeów w kontekście bezpośredniości. Tutaj nie tylko samemu wybierasz trasę zwiedzania, czas i obiekty. Tutaj możesz pobyć z dziełem tak blisko, żeby zobaczyć pociągnięcia pędzla. Stąd także Sood wyprowadza deklarację o „oddaniu sprawiedliwości twórcom” i „właściwej reprezentacji sztuki online”. Taka możliwość wirtualnego kontaktu z dziełami sztuki ma, jego zdaniem, nie tyle być repliką doświadczenia muzealnego, co uzupełniać je.

Owa komplementarność doświadczeń jest ostatnim słowem kluczem w tej miłej, nieformalnej prezentacji TED.

]]>
http://muzeoblog.org/2011/08/29/google-art-project-muzeum-nad-muzeami/feed/ 0
Sztuka kontaktu ze zwiedzającym w „Tinguely Museum” http://muzeoblog.org/2011/05/25/tinguelymuseum/ http://muzeoblog.org/2011/05/25/tinguelymuseum/#comments Wed, 25 May 2011 14:52:11 +0000 http://www.muzeoblog.org/?p=2743 czytaj więcej]]> Jean Tinguely to szwajcarski artysta, który zasłynął jako twórca tzw. rzeźb kinetycznych. Niektóre z nich, np. fontannę Strawińskiego w paryskim Centrum Pompidou, stworzył we współpracy z Niki de Saint Phalle. W Bazylei mieści się muzeum poświęcone jego twórczości. Specjalność Tinguley’ego to ruchome instalacje tworzone z przedmiotów codziennego użytku, np. sprzętu AGD czy zabawek, oraz rzeczy zużytych lub wyrzuconych, np. zwierzęcych czaszek, kawałków złomu. Artysta wykorzystywał też przedmioty o szczególnym, osobistym znaczeniu: tryptyk „Lola T. 180” powstał z wraka bolidu tragicznie zmarłego rajdowca Joachima Bonniera, przyjaciela artysty.
Zwiedzający muzeum wprowadza rzeźby w ruch przez naciśnięcie nogą przycisku przy wybranym eksponacie. Może potem obserwować zmieniające się formy ożywionych obiektów, słuchać pracujących mechanizmów i odkrywać sposób działania ich unikalnych konstrukcji. Już sama możliwość uruchamiania
i doświadczania ruchu tych gigantycznych niekiedy machin jest niezapomnianym przeżyciem. Jednak żeby przejść od poziomu odbioru zmysłowego do interpretacji twórczości, potrzebne są wiadomości dotyczące tematyki rzeźb i kontekstu, w jakim powstawały. W Muzeum Tinguely pracownicy służb mundurowych (prawdopodobnie nie są to historycy sztuki) nie ograniczają się do pilnowania zwiedzających. Wchodzą w kontakt
ze zwiedzającym i przekazują podstawowe informacje, a nawet anegdoty dotyczące życia artysty. Mają również swoje osobiste spostrzeżenia, którymi się dzielą. Pracownicy uwzględniają czas, jakim dysponuje zwiedzający
i rekomendują dzieła artysty, które koniecznie należy zobaczyć przed zakończeniem zwiedzania.
Nie wiem, czy spolegliwość i uczynność obsługi Tinguely Museum
są wewnętrznym standardem instytucji, czy też była to zwykła szwajcarska uprzejmość, ale właśnie w muzeum uzyskałem wprowadzające informacje dotyczące eksponowanych prac oraz ich twórcy. Także dzięki pracownikom obsługi nie przeoczyłem ważnych fragmentów ekspozycji w czasie zwiedzania ograniczonym do niepełnej godziny. Przykład Tinguely Museum dowodzi,
że sztuka kontaktu ze zwiedzającym to sztuka konwersacji gospodarza
z gościem, pierwszemu służąca rozpoznaniu potrzeb i możliwości zwiedzającego, a drugiemu uzyskaniu orientacji w treści i przestrzeni ekspozycji.

]]>
http://muzeoblog.org/2011/05/25/tinguelymuseum/feed/ 0